Kredyty mieszkaniowe wypływają z banków coraz szerszym strumieniem

Jak wynika z najnowszych danych NBP, w lipcu zadłużenie gospodarstw domowych z tytułu kredytów na nieruchomości wzrosło o 3,7 mld zł (po odjęciu efektów kursowych). To jeden z lepszych wyników w tym roku. Lepiej było jedynie w maju. Wówczas zadłużenie skoczyło o ponad 5 mld zł, ale wpłynęło na to zakwalifikowanie do kredytów mieszkaniowych pożyczek na cele mieszkaniowe udzielonych przez SKOK-i (wcześniej były one zaliczane do kategorii kredytów pozostałych).

Nie najlepiej mają się natomiast kredyty konsumpcyjne. Gdy przed rokiem wakacje przynosiły wzrost zadłużenia Polaków o prawie 2 mld zł miesięcznie, tym razem było to pięć razy mniej, bo niecałe 360 mln zł (pod uwagę wzięliśmy tylko kredyty złotowe).   

Wyniki te zgodne są z deklaracjami składanymi w badaniu przeprowadzonym przez NBP „Sytuacja na rynku kredytowym”. Bankowcy twierdzili tu, że w trzecim kwartale będą liberalizować politykę kredytową dla firm i dla osób poszukujących finansowania nieruchomości.  A bardziej restrykcyjnie będą podchodzić do zainteresowanych kredytami konsumpcyjnymi.  

 

Na koniec lipca wartość kredytów na nieruchomości spłacanych przez gospodarstwa domowe wyniosła 251,1 mld zł (w tym 96,5 mld zł kredytów złotowych, a 154,6 mld zł walutowych). Generalnie całe zadłużenie w stosunku do czerwca spadło o 5,6 mld zł. Stało się tak jednak za sprawą niższego kursu franka szwajcarskiego, który nadal ma ogromny wpływ na przeliczenie walutowego portfela kredytów na nieruchomości. Po odjęciu efektów kursowych (notowanie franka obniżyło się o niemal 6 proc. z 3,1345 zł na koniec czerwca do 2,9547 zł na koniec lipca) wartość kredytów walutowych na nieruchomości ostatecznie powiększyła się w zeszłym miesiącu o 1,26 mld zł, a złotowe o 2,44 mld zł.

Jeśli chodzi o kredyty konsumpcyjne, na koniec lipca zadłużenie sięgało 142,8 mld zł, z czego 133,3 mld zł przypadało na złote i 9,4 mld zł na waluty.

 

Źródło: Gold Finance