Kupisz mieszkanie, to agencja da ci prezent

Tak agencje pośrednictwa handlu nieruchomościami przyciągają dzisiaj klientów. To jeden z efektów przeciągającego się kryzysu gospodarczego. Trwający od prawie pół roku zastój na rynku nieruchomości sprawił, że część małych agencji nieruchomości przestała już istnieć. Większe idą śladem deweloperów i rezygnują z części zysków z prowizji, by utrzymać się na rynku.

Jako pierwsza z prowizji od kupujących zrezygnowała sieć Metrohouse. – Z badań, które przeprowadzono na nasze zlecenie, wynika, że blisko połowa zainteresowanych kupnem mieszkania nie zamierza skorzystać z pośrednictwa agencji nieruchomości, bo są zbyt wysokie prowizje – mówi Mariusz Kania, prezes Metrohouse. Już dziś widać efekty. Wprawdzie daleko do wyników, które firma notowała przed rokiem, ale w marcu liczba zawartych transakcji wzrosła o 20 proc. w porównaniu z lutym.

Taki sam system zachęt dla kupujących stosuje też od trzech miesięcy agencja Partnerzy Nieruchomości z Gdańska. Jej prezes Michał Kosiedowski spodziewa się, że efekty będą widoczne już w tym miesiącu.

W Gdańsku tylko ok. 30 proc. transakcji na rynku zawieranych jest przez pośredników. Większość sprzedających i kupujących z oszczędności woli dać ogłoszenie. Oszczędzają na tym od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Przy sprzedaży mieszkania za 300 tys. zł, pobierając prowizję w wysokości 4 proc., agencja zarabia 12 tys. zł.

– Teraz, w epoce coraz szerszego dostępu do internetu, łatwiej jest bez pomocy pośrednika znaleźć ofertę niż jeszcze kilka lat temu – przyznaje Kosiedowski. Dlatego jego firma nie zamierza poprzestać tylko na jednym rodzaju promocji. – Mniej więcej za dwa tygodnie ruszamy z nową ofertą – każdy, kto kupi mieszkanie za naszym pośrednictwem w województwie pomorskim, może liczyć na przeprowadzkę na nasz koszt – zachęca prezes Partnerzy Nieruchomości. Cena takiej usługi waha się od 600 do 1500 zł.

Z kolei na Pomorzu Zachodnim niektóre agencje nieruchomości po transakcji obdarowują kupującego telewizorem lub aparatem cyfrowym. Jednak, według opinii Barbary Urbanowicz, z koszalińskiego biura nieruchomości tego typu promocje nie są zbyt dużą zachętą dla potencjalnych kupujących na rynku wtórnym, gdyż różnica ceny między mieszkaniem a prezentem jest zbyt wielka.

Z danych Open Finance wynika, że ceny są coraz niższe, a transakcji przybywa. W ciągu roku w Warszawie średnia cena metra kwadratowego spadła już o ponad 5 proc. do ok. 7,7 tys. zł, w Gdańsku aż o ponad 18 proc. do ok. 5 tys. zł. Spadki zanotowano w całej Polsce.

Dzięki niższym cenom pojawiło się więcej kupujących. Część to ci, których skusił program „Rodzina na swoim” (państwo przez 8 lat płaci połowę odsetek. Druga grupa kupujących to osoby, które wycofały pieniądze z funduszy inwestycyjnych.

Wiele z nich trzymało pieniądze na lokatach, ale gdy zaczęły spadać stopy procentowe, bardziej opłacalne stało się inwestowanie w taniejące nieruchomości.

Jednak, zdaniem analityków Open Finance, jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie, by mówić o powrocie hossy na polskim rynku nieruchomości. Ale, jak zauważa Emil Szweda, w miastach, gdzie najszybciej rośnie liczba transakcji, najszybciej spadają także ceny.

To znak, że sprzedający zaczynają już akceptować nowe warunki rynkowe i schodzą z absurdalnie wysokich cen.