Rozkład liczby upadłości na obszarze całego kraju nie był równomierny. Wśród województw najbardziej zagrożonych upadłościami znalazło się województwo mazowieckie (90), śląskie (42) i dolnośląskie (35). Natomiast najmniej bankructw miało miejsce w województwie opolskim (4), świętokrzyskim (6) i podlaskim (9). „Raport o liczbie upadłości po trzech kwartałach 2007 roku na pierwszy rzut oka nie zaskakuje niczym nowym. Nadal maleje liczba bankrutów, nadal również najwięcej upadłości notowanych jest w województwie mazowieckim.
Tradycyjnie na tak znaczące rozbieżności pomiędzy poszczególnymi regionami Polski miał wpływ przede wszystkim zróżnicowany poziom rozwoju ekonomicznego poszczególnych województw, którego odzwierciedleniem jest liczba przedsiębiorstw działających, a w szczególności nowo zakładanych w danym regionie.” – podsumowuje Tomasz Starus – Dyrektor w Dziale Oceny Ryzyka w Euler Hermes Zarządzanie Ryzykiem Sp. z o.o.
Na uwagę zasługuje fakt, iż w przeciwieństwie do danych z wcześniejszych okresów w pięciu województwach odnotowano wzrost liczby upadłości – warmińsko-mazurskie 80%, podlaskie 44%, opolskie 33%, małopolskie 21% i lubuskie 7%. Jednocześnie najbardziej znacząca poprawa sytuacji przedsiębiorstw miała miejsce w województwach łódzkim (-68%), kujawsko-pomorskim (-52%), wielkopolskim (-51%) oraz zachodniopomorskim (-50%)
Najbardziej ryzykowne branże
Za sektor polskiej gospodarki najbardziej dotknięty zjawiskiem upadłości uznano produkcję. W branży tej od stycznia do września 2007 roku odnotowano blisko 135 bankructw przedsiębiorstw. Stanowi to 40% łącznej liczby upadłości. W zakresie sektora określanego jako produkcja największa liczba upadłości miała miejsce wśród firm zajmujących się produkcją mebli (20), maszyn i urządzeń (19) oraz odzieży i obuwia (19).
Usługi to kolejny sektor, który wykazuje dużą liczbę upadłości. W analizowanym okresie odnotowano tu blisko 19% łącznej liczby bankructw (około 64 upadłości). Najbardziej zagrożone branże w zakresie usług to transport i usługi instalatorskie. Miało w nich miejsce odpowiednio 11 i 4 upadłości.
Dwa pozostałe sektory: sprzedaż hurtowa i detaliczna zanotowały liczbę bankructw na poziomie odpowiednio 58 oraz 37 przypadków. W zakresie sprzedaży hurtowej najgorsza sytuacja była w sektorze spożywczym (10) i budowlanym (7). Natomiast w przypadku detalu najwięcej firm zbankrutowało w branży odzieżowej (9) i artykułów użytku osobistego (5)
Warto przy tej okazji wspomnieć o szeroko rozumianym budownictwie, w ramach którego w analizowanym okresie przestało działać 44 przedsiębiorstw (13% ogólnej liczy bankructw). Jednakże w tym sektorze nastąpił prawie 35% spadek liczby upadłości w przeciągu ostatniego roku. W ramach tego segmentu najwięcej upadłości zanotowano w inżynierii lądowej (20) oraz robotach ogólnobudowlanych (11).
„Tak jak w analogicznym okresie roku ubiegłego również i teraz najwięcej bankructw dotyczy przedsiębiorstw produkcyjnych. Co więcej, w trzecim kwartale bieżącego roku upadło więcej przedsiębiorstw produkcyjnych niż w trzecim kwartale 2006, zaś liczba upadłości po 9 miesiącach 2007 jest tylko o 8% niższa niż w analogicznym okresie roku 2006. Zdaje się, że przedsiębiorcy zaczynają w coraz większym stopniu odczuwać negatywne skutki emigracji zarobkowej Polaków oraz spowodowanego nią wzrostu płac w kraju.
Skutki polepszenia się stopy życiowej Polaków odczuwają również hurtownicy, oni jednak – i to chyba najbardziej optymistyczna wiadomość wynikająca z raportu – odczuwają skutki pozytywne. W ciągu minionych dziewięciu miesięcy upadło 58 hurtowni i stanowi to spadek o rekordowe 35% w porównaniu z analogicznym okresem roku 2006. Widać w tym wyniku zarówno szaleństwo cenowe na rynku materiałów budowlanych z pierwszego półrocza bieżącego roku jak i generalną tendencję społeczeństwa do wzmożonej konsumpcji. Widać też efekty łączenia się hurtowników w większe grupy, a także budowania grup łączących, w mniej lub bardziej sformalizowanej formie, działalność hurtową i detal.” komentuje Tomasz Starus – Dyrektor w Dziale Oceny Ryzyka w Euler Hermes Zarządzanie Ryzykiem Sp. z o.o.
Analizując formy prawne bankrutujących przedsiębiorstw, na uwagę zasługuje fakt, że na pierwszym miejscu znalazły się ponownie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Stanowią one aż 72% wszystkich upadłości w okresie styczeń – wrzesień 2007 roku. Drugie miejsce zajęły osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą, których udział wyniósł 12%. Natomiast 7% firm, które ogłosiły upadłość w analizowanym okresie to spółki jawne.
„Tak jak dotychczas, najczęściej upadłość ogłaszają przedsiębiorstwa prowadzone w formie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Nie świadczy to oczywiście o wyjątkowo złej kondycji, czy też pechu firm działających w tej właśnie formie prawnej. Przypuszczalnie wskaźnik ten wynika z tego, że stosunkowo łatwo jest przeprowadzić postępowanie upadłościowe wobec spółki prawa handlowego, legitymującej się określonym kapitałem i posiadającej dość dokładnie zdefiniowany majątek, wyraźnie oddzielony od majątku prywatnego właścicieli spółki. Często jest to również dla udziałowców spółki dość tani i wygodny sposób na wyjście z biznesu, który okazał się być kompletną porażką.
W przypadku przedsiębiorstw o małej skali działalności, prowadzonych przez osoby fizyczne, gdzie właściciele odpowiadają za swoje długi całym majątkiem, z jednej strony upadłość bywa mniej korzystna dla właścicieli niż w przypadku spółek prawa handlowego, z drugiej zaś, szczególnie w przypadku firm małych i bardzo małych – majątek potencjalnych bankrutów jest zazwyczaj na tyle nikły, że nie wystarcza na pokrycie kosztów przeprowadzenia postępowania upadłościowego, a zatem wnioski o ogłoszenie upadłości są przez sąd oddalane, a firmy po prostu znikają z rynku, nie odnotowane w żadnych oficjalnych statystykach upadłościowych.” – komentuje Tomasz Starus – Dyrektor w Dziale Oceny Ryzyka w Euler Hermes Zarządzanie Ryzykiem Sp. z o.o.
„Podsumowując można stwierdzić, iż oficjalnie rejestrowanych upadłości wciąż ubywa. Trwająca aktualnie dobra passa polskiej gospodarki z jednej strony napędza wyniki handlowcom, z drugiej jednak, zaczyna mocno dawać się we znaki producentom, ze względu na rosnące koszty pracy. Prognozy na rok 2008 zdają się sugerować niejakie spowolnienie w gospodarce. Może się więc okazać, że rok bieżący jest ostatnim, kiedy możemy w ciemno zgadywać jaka będzie treść kolejnego raportu o upadłościach.”– kończy Tomasz Starus – Dyrektor w Dziale Oceny Ryzyka w Euler Hermes Zarządzanie Ryzykiem Sp. z o.o.