Mieszkanie i dom na kredyt

Kiedy banki podsumowały wyniki po trzech kwartałach, okazało się, że wzrost ich aktywów to przede wszystkim zasługa kredytów mieszkaniowych. Nic dziwnego, skoro już w sierpniu ich wartość zbliżyła się do wyniku, jaki banki miały pod koniec ubiegłego roku. Ponad 14 mld zł udzielonych pożyczek na mieszkanie to wynik o 5 mld zł lepszy niż w tym samym czasie 2004 roku.

Po udanym sierpniu, następne miesiące były jeszcze lepsze. Kolejki po kredyty mieszkaniowe ustawiły się m.in. w największym banku detalicznym PKO BP, w którym w październiku wartość kredytów mieszkaniowych i pożyczek hipotecznych dla klientów indywidualnych wzrosła o blisko 40 proc. Z kolei w Banku BPH wartość kredytów hipotecznych zwiększyła się we wrześniu o 36 proc.

Kredyty hipoteczne w ciągu dwóch, trzech lat stały się produktem finansowym dostępnym szerokiemu gronu osób. Ich znaczenie będzie zresztą rosło – przekonują eksperci Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową – gdyż wartość zadłużenia w tego typu kredytach z około 47 mld zł zwiększy się w przyszłym roku o ponad 10 mld zł, by w 2009 roku przekroczyć 100 mld zł.

Według „Gazety Prawnej” banki będą coraz bardziej liberalne wobec osób ubiegających się o kredyt. Jeżeli – oczywiście – nic złego w tym czasie się nie stanie. Na razie odsetek osób opóźniających spłaty kredytu jest niewielki (na ponad pół miliona Polaków z kredytem mieszkaniowym jedynie 18 tys. ma kłopoty ze spłatą), jednak może to się zmienić, gdyby rynek walutowy się zatrząsł (obecnie ponad 70 proc. kredytów hipotecznych jest udzielanych w obcej walucie). Już teraz widać zresztą niepokojące symptomy, gdyż rośnie stopa LIBOR, a tym samym oprocentowanie kredytów we frankach szwajcarskich.

Na razie jednak niewiele osób zwraca na to uwagę. Nic dziwnego, skoro kredyt we frankach jest znacznie tańszy niż w złotych. Korzystne proporcje na rzecz franka mogą się jednak zmienić, a wówczas przyszły rok upłynie pod znakiem powrotu do złotówki. Z takiego obrotu sprawy byłby zadowolony nadzór bankowy, który ostrzega, że zbyt duży udział kredytów walutowych w portfelu jest groźny dla banków i ich klientów.