Nadzór do banków: Nie zmieniajcie umów!

„Od wtorku opisujemy problemy tych klientów banków, w przypadku których wysokość kredytu hipotecznego przekroczyła wartość zakupionego mieszkania. Problem dotyczy głównie osób mających kredyty we frankach. Ci, którzy wzięli je rok temu, przy kursie franka ok. 2 zł, dziś – gdy frank kosztuje 3 zł – mają do spłacania znacznie więcej. W połączeniu ze spadkiem cen nieruchomości oznacza to, że bank może zgłosić się po dodatkowe zabezpieczenia. Do niedawna banki zapowiadały, że będą przymykać oko, o ile klienci rzetelnie spłacają raty. Ale – jak ujawniła ‚Gazeta’ – tę niepisaną umowę złamał Polbank, którego pracownicy dzwonią do klientów i zapraszają na rozmowę o nowych warunkach spłaty kredytu.„, czytamy w „Gazecie”.

„Wczoraj głos zabrała Komisja Nadzoru Finansowego. I stanęła po stronie klientów. Zdaniem KNF banki nie mogą wykorzystywać zawirowań na rynku do zwiększania własnego zysku kosztem klientów. „Spadek zabezpieczenia kredytu nie oznacza spadku zdolności kredytowej klienta” – przypomina bankom KNF. Nadzór ostrzegł bankowców, że próby naciskania na klientów, by zaakceptowali niekorzystne dla nich zmiany umów kredytowych, można zinterpretować jako oznakę złego zarządzania ryzykiem przez banki. A wtedy KNF może zarządzić dodatkowe kontrole lub zażądać podniesienia kapitałów przez dany bank. Tyle że Polbank, jako oddział greckiej grupy Eurobank EFG, podlega greckiemu, a nie polskiemu nadzorowi, więc karząca ręka KNF może go nie dosięgnąć.”, czytamy dalej.

„Klienci mają jednak nowy powód do niepokoju. Niektóre banki wpisały do umów kredytowych zapis, że mogą jednostronnie zmienić walutę kredytu. Dla wielu klientów przy obecnym kursie franka oznaczałoby to skokowy wzrost zadłużenia. Wojciech Kwaśniak, były główny inspektor nadzoru bankowego, a dziś doradca prezesa NBP, przyznał w rozmowie z „Gazetą”, że niektóre banki mogą się posunąć do przewalutowania kredytów […].”, pisze dziennik.

KNF w wydanym wczoraj komunikacie podkresliła, że spadek zabezpieczenia nie oznacza spadku zdolności kredytowej klienta, a wszelkie działania podejmowane wobec kredytobiorców muszą uwzględniać specyfikę każdego kredytu i sytuację kredytobiorcy. Dodatkowo, jedną z podstawowych zasad przy zawieraniu umów jest zasada równości stron, w związku z tym za niewłaściwą należy uznać sytuację, w której banki wykorzystując zapisy umów będą dążyły do zmiany warunków, na jakich udzielały kredyty. Zwiększenie obciążeń klienta w wyniku wzrostu marży może ponadto negatywnie wpłynąć na jego zdolność do spłaty kredytu.

Więcej na ten temat w „Gazecie Wyborczej”.
Na podstawie: Maciej Samcik, Nina Hałabuz