Nadzór zaczął pytać polskie banki o ich wypłacalność

„Jak wynika z danych NBP, wskaźnik ten z 15,5 proc. na koniec 2004 r. po I kwartale tego roku obniżył się do 12,4 proc. Powodem jest rosnąca w oszałamiającym tempie akcja kredytowa. Mechanizm zależności między kapitałem a kredytami jest prosty: na każde pożyczone 100 zł bank musi odłożyć kilka złotych. Co prawda, bank centralny za poziom bezpieczeństwa uważa 8-proc. wskaźnik wypłacalności, ale już przy 10 proc. zaczyna uważną obserwację. A przykładowo po II kwartale współczynnik wypłacalności największego banku PKO BP wynosił 11,3 proc, taki sam miał Kredyt Bank. W BPH oraz Millennium wyniósł 12,2 proc., a w BRE już tylko 10,4 proc.” – pisze „WSJ Polska”.

„Problem nie jest błahy – banki muszą się nim zająć, chociażby dla własnego bezpieczeństwa. Istnieje kilka sposobów na zwiększenie kapitału własnego zapewniającego dobrą ochronę wypłacalności. Jednym z nich jest pozyskanie nowych funduszy od zagranicznych akcjonariuszy […].

Drugim sposobem poprawy współczynnika wypłacalności i jednocześnie płynności jest sekurytyzacja, czyli sprzedaż części portfela kredytowego innej instytucji finansowej, lub emisja obligacji w oparciu o wydzielony portfel kredytów. Jak jednak twierdzą bankowcy, to długa i skomplikowana droga […].

Wydaje się, że największe szanse powodzenia ma przeznaczenie na ten cel zysków. BRE, Getin czy Noble Bank właśnie z tego powodu nie zamierzają w ogóle dzielić się zarobkami z akcjonariuszami.” – czytamy.

Więcej na temat w „Dzienniku”.