Gdyby bank, który wspólnie z towarzystwem ubezpieczeń dystrybuuje polisolokaty upadł, owo towarzystwo byłoby zmuszone pokryć jego zobowiązania z tytułu sprzedanych polis. A to oznaczałoby konieczność oddania klientom milionów zysków czerpanych ze sprzedaży tych produktów, podaje dzisiejszy „Parkiet”. Jeśli współrpaca takich dwóch instytucji jest intensywna, stoi to w sprzeczności z ustawą o działalności ubezpieczeniowej, głoszącą, że zakład ubezpieczeń powinien dywersyfikować ryzyko w oparciu o kilka banków. Sprawą zajęła się Komisja Nadzoru Finansowego.
„Do niedawna negatywnym przykładem koncentracji ryzyka było PZU Życie, kierowane przez Dariusza Krzewinę. Co prawda strategia grupy w odniesieniu do bancassurance zakładała współpracę z wieloma partnerami, ale w 2008 r. blisko 70 proc. składek zebrało dzięki kooperacji z Bankiem Millenium, a tylko nieco ponad 30 proc. z innymi instytucjami”, czytamy w „Parkiecie”.
„Życiowe PZU i Europa to niejedyne firmy sprzedające nadmierne, zdaniem KNF, ryzyko – polisolokaty. Oferują je na większą skalę Warta TUnŻ we współpracy z Kredyt Bankiem, Generali TUnŻ w kooperacji z MultiBankiem i DnB Nord oraz Allianz Życie razem z Deutsche Bankiem i Allianz Bankiiem”, informuje „Parkiet”.
Polisy inwestycyjne, zwane też popularnie polisokolatami, to produkty o charakterze finansowo-ochronnym, które zaistniały na polskim rynku stosunkowo niedawno i spotkały się z sympatią Polaków. Sprzedaż produktu, który w części gwarantuje ochronę ubezpieczeniową, a w części przynosi zyski na skutek inwestowania części składki, nie rodzi konieczności zapłaty podatku od zysków kapitałowych. Obecnie coraz częściej funkcja ochronna tych produktów jest minimalizowana i stanowi tylko konieczny dodatek do przeważającej funkcji mającej przynosić zyski.
Więcej na ten temat w dzisiejszym wydaniu „Parkietu”, w artykule pt. „PZU Życie skarcone przez KNF za ryzyko”, s. .