Nieoszczędny jak Polak

Oszczędzamy mniej niż Czesi i Słowacy, nie mówiąc o Skandynawach czy Niemcach. Procentowo więcej niż my na emeryturę odkładają m.in. mieszkańcy Tajlandii. Afryka i Daleki Wschód zostawiają nas w tyle w oszczędnościach na edukację i na własny biznes.


„Oszczędzają bogaci i nam się opłaci” – to jedno z tych haseł propagandowych z czasów PRL-u, które Polacy powinni wziąć sobie do serca. Niestety, ani nie byliśmy, ani nie jesteśmy oszczędnym narodem. Według danych Banku Światowego, oszczędności w Polsce mierzone w stosunku do PKB wynoszą tylko 18 proc. W Czechach i na Słowacji grubo przekraczają 20 proc. W Niemczech – 30 proc. Czesi i Słowacy w swojej zapobiegliwości finansowej, przypominają bogate społeczeństwa Zachodu, które od pokoleń skrzętnie gromadzą oszczędności. Na pytanie Banku Światowego: czy odłożyłeś pieniądze w minionym roku (badania realizowane cyklicznie, najnowsze dane za 2014 r.) 62 proc. mieszkańców Czech i 62,5 proc. Słowaków odpowiedziało twierdząco.

Oszczędny jak Norweg


Synonimem oszczędności na świecie są Szkoci, których finansowa wstrzemięźliwość graniczy ze skąpstwem. W oparciu o badania Banku Światowego nie zweryfikujemy tej tezy, ponieważ obejmują całe Zjednoczone Królestwo, bez podziału na poszczególne kraje korony. Niemniej w całej Wielkiej Brytanii obowiązuje solidna purytańska szkoła finansów domowych, o czym świadczy fakt, że 71,3 proc. społeczeństwa oszczędza pieniądze.

Wzorem oszczędzania jest jednak Norwegia, gdzie aż 89,8 proc. mieszkańców kraju zachomikowało pieniądze w ostatnim roku. Generalnie skandynawskie społeczeństwa charakteryzują się nadzwyczajną gospodarnością. Z cytowanego badania wynika, że 84,5 proc. Szwedów i 81,2 proc. Duńczyków zaoszczędziło pieniądze.

W Polsce odsetek osób, które nie wydały wszystkich wolnych środków, ale zachowały część na później wyniósł 46 proc. Z takim wynikiem lokujemy się w grupie mniej oszczędnych krajów. Średnia dla całego globu wynosi bowiem 56,5 proc. Daleko nam też do strefy euro, gdzie oszczędza 67,2 proc.

Warto dodać, że wbrew peerelowskiej maksymie, oszczędzają nie tylko bogaci. Pieniądze gromadzą niezamożne, a nawet biedne społeczeństwa. Chlubny przykład daje Tajlandia, gdzie odsetek oszczędzających wynosi 80,5 proc. Nie jest to zresztą wyjątek, bo, jak podaje Bank Światowy średnia dla Azji Wschodniej i Pacyfiku wynosi 71 proc. Dane te obejmują tylko kraje rozwijające się.

Tajowie oszczędzają na emeryturę


Badania pokazują też, że inne narody nie tylko są bardziej zapobiegliwe niż Polacy, ale przykładają większą wagę do planowania swojej emerytury. W Polsce na zabezpieczenie emerytalne oszczędzający przeznaczyli 15,8 proc. środków. Niewiele, zważywszy, że w Czechach i na Słowacji odsetek ten wynosił odpowiednio 32 proc. i 34,6 proc. Na Litwie na emeryturę odkłada 26,8 proc. obywateli. Nawet Węgrzy, którzy podobnie jak my, nie grzeszą oszczędnością (38,2 proc. oszczędzających), na starość ciułają pieniądze i odsetek takich osób wyniósł 16,6 proc. Z naszej grupy rówieśniczej, czyli krajów dawnego bloku wschodniego, mniej zapobiegli są od nas tylko Bułgarzy (11,7 proc.) i Serbowie (12 proc.).

Przykładem roztropności finansowej ponownie są Skandynawowie, a także Niemcy – kraj wart naśladowania jeśli chodzi o gromadzenie kapitału. Pieniądze oszczędza 79,8 proc. społeczeństwa i aż 55 proc. na przyszłą emeryturę.

Średnia dla wszystkich krajów wyliczona przez Bank Światowy wynosi 23,9 proc. W strefie euro jest to 35,1 proc. Tu znowu okazuje się, że kraje biedniejsze często są bardziej zapobiegliwe niż średnio zamożne, co potwierdza przykład Dalekiego Wschodu, gdzie o finansowym zabezpieczeniu starości myśli 36,5 proc. oszczędzających. W Tajlandii odsetek ten wynosi prawie 60 proc.

Afryka inwestuje w edukację


Z danych Banku Światowego wynika też, że kraje biedniejsze znacznie więcej inwestują w edukację niż społeczeństwa zamożne. Przeciętnie 30,7 proc. mieszkańców dla Dalekiego Wschodu i Pacyfiku oszczędza na edukację, podczas gdy w strefie euro jest to 19,8 proc. Procentowo najwięcej na wykształcenie supłają Filipińczycy, spośród których 41,9 proc. oszczędza na ten cel. W Afryce, gdzie nie spojrzeć widać kraje, w których na naukę zbiera co trzeci mieszkaniec (przykładowo Uganda 41,8 proc., Sierra Leone 34,2 proc., Namibia 34 proc., Niger 31 proc.).

Polska znowu na tym tle wypada raczej blado, ponieważ o edukacji myśli 11,6 proc. oszczędzających. To dwa razy mniej niż wynosi średnia dla wszystkich krajów badanych przez Bank Światowy – 22,3 proc.

Nieco lepiej klasyfikujemy się w kategorii „oszczędzanie na założenie własnego biznesu”. Odsetek oszczędzających wynosi u nas 8,3 proc., podczas gdy średnia światowa to 13,8 proc. Tu znowu występuje podobna tendencja jak w przypadku inwestowania w edukację – pieniądze na własną działalność ciułają głównie społeczeństwa biedne. W krajach Dalekiego Wschodu i Pacyfiku 21,3 proc. oszczędności odkładanych jest z myślą o prowadzeniu biznesu. W USA takich osób jest tylko 9,3 proc., a w Niemczech 10,7 proc.

Oszczędności a inwestycje infrastrukturalne


Dobra wiadomość jest taka, że liczba oszczędzających w Polsce rośnie. W 2011 r. oszczędzało 18 proc. społeczeństwa, w 2014 r. 20,8 proc. Niestety dynamika jest za wolna. Średnia światowa to 21,2 proc. w ciągu trzech lat (z 22,6 proc. do 27,4 proc.). W Ameryce Południowej mamy przeszło 40-procentowy wzrost oszczędzających (wzrost z 9,6 proc. do 13,5 proc.), w krajach OECD odsetek zapobiegliwych zwiększył się z 45,3 proc. do 51,6 proc., a w strefie euro: 40,8 proc. do 47,6 proc.,

Mała skłonność Polaków do oszczędzania odbije się z czasem na całej gospodarce, gdyż zabraknie w kraju środków na finansowanie inwestycji infrastrukturalnych. Bez prywatnych oszczędności nie będzie też z czego wypłacać emerytur. Jesienią rząd ma przedstawić program wspierania długoterminowych oszczędności w Polsce, być może zaproponowane rozwiązania zachęcą obywateli do rozsądniejszego zarządzania domowym budżetem.

Konrad Grzelec