Niepotrzebnym ubezpieczeniom dziękujemy

Zasada „przezorności nigdy za wiele” nie do końca sprawdza się w ubezpieczeniach. Polisy na zbyt wysokie kwoty i od ryzyk, które nam nie grożą to najprostsza droga do wyprucia dziury w swoim portfelu. Przynajmniej rokroczne gruntowne porządki w ubezpieczeniach pomogą załatać domowy budżet.

Ten tekst mógłby powstać latem albo jesienią, niekoniecznie zimą. Bo mimo że schyłek kalendarzowego utarło się uważać za najlepszy czas do podsumowań, w gruncie rzeczy zawsze jest pora na… ubezpieczeniowy rachunek sumienia. Kto korzysta z nieobowiązkowych ubezpieczeń, ten od momentu zapłacenia pierwszej składki prawdopodobnie nie raz obiecywał sobie, że wreszcie zaktualizuje wiedzę o bieżących cenach ubezpieczeń. Nie zrobił tego, bo niechętnie wraca się do tematu pieniędzy wydanych li tylko na „spokojny sen”. Ta reguła po prawdzie brzmi jednak inaczej: im częstsze powroty do tematu, tym więcej można na nich zyskać.

Na uznanie zasługuje ten, kto poza obowiązkową polisą OC sięga po szerszą ubezpieczeniową ochronę. Pod warunkiem, że to on wybrał polisę, a nie ona jego. Kto z braku asertywności nabył ubezpieczenie, bo nie umiał odmówić, ten powód do dumy ma wątpliwy. I dla takich jest jednak ratunek – nigdy nie jest za późno, by zrobić porządki w swoich ubezpieczeniach. Zacząć warto od tych najprostszych.

Podwójne OC, podwójny koszt

Niewypowiedzenie umowy OC zawartej przez poprzedniego właściciela samochodu to typowy błąd kupujących pojazd mechaniczny. Ubezpieczenie to, jako produkt odnawialny, „z marszu” rozszerza się na kolejny rok. Jeśli nie zrezygnowaliśmy z niego w odpowiednim czasie, zapłacimy składkę za następny okres. Chwila nieuwagi, a może się okazać, że podwójną. A to wówczas, gdy kupując samochód pospieszyliśmy ubezpieczyć go, nie dbając o to, czy był już wcześniej objęty polisą. Zakładając przy tym, że jesteśmy w grupie podwyższonego ryzyka, więc OC co roku i tak kosztuje nas słono, przy podwójnie płatnej składce wydatek będzie naprawdę znaczący.

Co zrobić? Kto kupuje „cztery kółka”, winien skierować uwagę na ubezpieczeniową historię swojego nabytku. Jeśli nie chcemy korzystać z usług firmy, która dotychczas ubezpieczała pojazd, nic nie stoi na przeszkodzie, by wypowiedzieć umowę u ubezpieczyciela X i udać się po polisę do firmy Y.

Czy warto? Zawsze warto, ilekroć klient jest do swojego wyboru przekonany i dokonał go świadomie. Ugrać można przede wszystkim niższą cenę ubezpieczenia. Dodatkową korzyścią może być lepsza jakość świadczonych usług. Choć wypada życzyć, by nigdy nie trzeba było z niej skorzystać, w razie konieczności jakichkolwiek kontaktów z ubezpieczycielem (z powodu na przykład nabytego w pakiecie autocasco, uprawniającego do odszkodowania po zaistniałym wypadku) – bezproblemowa obsługa może okazać się bezcenna. Przejmując ubezpieczenie po poprzednim właścicielu, owszem – oszczędzamy czas i wysiłek, ryzykujemy jednak bycie klientem nieznanego nam ubezpieczyciela.

Nowa polisa w nowych ścianach

Zwieńczony sukcesem remont mieszkania to bezsprzecznie powód do radości, której nie należy sobie odmawiać. Zaleca się jednak uważać, by blask nowych ścian nie przesłonił myśli o obowiązkach, jakich warto podjąć się przy tej okazji. W ramach podsumowania remontu warto zastanowić się, czy posiadane dotąd ubezpieczenie jest adekwatne do nowych okoliczności. Innymi słowy – czy nieruchomość, której wskutek prac remontowych nadano nowy, wyższy standard, nie jest aby niedoubezpieczona. Gdyby tak było, wypłacone w razie ewentualnego pożaru, zalania, wybuchu czy innego wypadku odszkodowanie mogłoby nie wystarczyć na pokrycie całkowitych poniesionych szkód.

Z drugiej strony – niewielkie nawet prace remontowe mogą się przysłużyć niższej składce za polisę. Wymiana drzwi na antywłamaniowe, dodatkowe rolety, atestowane zamki – o ile nie było ich w momencie podpisywania umowy ubezpieczeniowej, teraz pomniejszają ryzyko włamania i kradzieży, stąd szansa, by chociaż za tę część ochrony w nowym okresie płacić mniej.

Suma ubezpieczenia mieszkania wymaga zweryfikowania także w kilku innych przypadkach – gdy w domowym wyposażeniu przybywa wartościowych przedmiotów, jeśli pojawiają się wśród nich prawdziwe białe kruki, czy jeśli sąsiedzi donoszą, że okolica jest mniej bezpieczna.

W pakiecie bywa taniej; albo drożej

Klienci banków coraz częściej decydują się na konsolidację kredytów. Podobnie można by postąpić z ubezpieczeniami. Zsumujmy zakres ochrony wszystkich posiadanych polis porównując, czy nie okażą się tańsze i wygodniejsze w ramach jednego produktu pakietowego. W temacie ceny – jest szansa na oszczędności – ubezpieczyciel często nagrodzi obniżką stawki w zamian za skorzystanie z kilku jego produktów. Ma to i inny, praktyczny wymiar – kilka polis (np. samochodowa, mieszkaniowa i turystyczna) ogranicza liczbę dokumentów i składanych wizyt, ułatwiając kontrolę nad posiadanymi produktami.

Diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach, a pakiet ubezpieczeń tak samo jak sprzymierzeńcem, może być i wrogiem. W przypadku skompilowanego zestawu polis zawsze łatwiej o niedopatrzenia i o zgodę na więcej za w miarę atrakcyjną cenę. Pytanie tylko, czy nadpłacanie za owo „więcej” ma sens. Przypadki osób ubezpieczających od powodzi dom postawiony na terenie, gdzie wielka woda nigdy nie przyszła, ani nie przyjdzie wcale nie są książkowe. Podobnie z ryzykiem upadku statku powietrznego – w teorii niby możliwe, a jednak… Ryzyko każdy winien oszacować sam. Gdy to zrobi, nabierze przynajmniej przekonania co do wybranego produktu.

Ubezpieczeni, nie idźcie tą drogą

Tym, którzy z różnych powodów nie mają czasu na zweryfikowanie posiadanych produktów ubezpieczeniowych, zaleca się – nie idźcie dłużej tą drogą! Zrzucenie ubezpieczeniowego balastu to doświadczenie kojące, tak dla ubezpieczonego, jak i jego budżetu. Do wyobraźni przemawia zwłaszcza ten drugi, finansowy wymiar zmian. Czy ubezpieczenia z roku na rok tanieją? Niekoniecznie. Zmieniają się za to potrzeby, a to w ślad za nimi podążać powinno ubezpieczeniowe dossier. Najlepiej by było uporządkowane, stąd czas chwycić za miotłę.

Malwina Wrotniak

Źródło: Bankier.pl