Wzrost wartości o 300 proc. w ciągu kilku miesięcy? Takim wynikiem, nie może się poszczyć żadna giełdowa spółka, żaden towar, czy złoto tylko… butelka whisky.
Wszyscy pamiętamy szumne przygotowania do ślubu księcia Williama i Kate Middleton. Cały świat śledził wybór munduru przez wnuczka brytyjskiej królowej, dobór potraw na wesele, oczekiwał z niecierpliwością jak będzie wyglądała suknia panny młodej. Jednak w pamięci miłośników whisky zapisało się coś zupełnie innego. Z okazji ślubu jedna z najbardziej znanych na wyspach destylarni wypuściła specjalny trunek: Macallan Royal Wedding Whisky. Początkowo cena jednej butelki wynosiła 150 funtów. Obecnie, jeśli pojawiają się oferty jej sprzedaży, cena jest przynajmniej trzykrotnie wyższa.
Czym jest spowodowany tak gwałtowny wzrost jej wartości? Tym, że jest to prawdziwa gratka dla kolekcjonerów. Whisky została stworzona przez uznaną destylarnię, w limitowanej edycji, z okazji wydarzenia ważnego dla każdego Anglika. Nie jest to pierwszy taki przypadek. Podobnie kształtowała się cena whisky Macallan, wypuszczonej na rynek z okazji ślubu księcia Karola i Diany Spencer w 1981 r. Wtedy butelka tego trunku kosztowała 20 funtów. Obecnie trudno jest znaleźć ofertę jej sprzedaży, a cena waha się w okolicach 1 600 funtów.
Najciekawsze jest jednak to, że takie przypadki wzrostu wartości whisky nie należą do rzadkości. – Grono kolekcjonerów whisky jest naprawdę duże, a jej prawdziwi miłośnicy potrafią zapłacić każdą ceną za unikatowy trunek. Istotne jest dla nich to, żeby dana butelka była związana z ważnym wydarzeniem, żeby była niedostępna, niepowtarzalna, ciekawie wydana, miała znakomitą jakość docenioną przez krytyków, a sprzedający potrafił dostarczyć informacji potwierdzających jej walory – mówi Michał Kowalski z Wealth Solutions, firmy inwestycyjnej pomagającej w tworzeniu kolekcji rzadkich alkoholi.
Kolejnym przykładem szybkiego wzrostu wartości whisky może być 40-letni Laphroaig. W 2001 r. destylarnia z Islay postanowiła wypuścić na rynek 3 000 butelek whisky z rocznika 1960. Był to najstarszy trunek, jaki opuścił mury gorzelni w jej dwustuletniej historii. Ograniczona ilość butelek połączona z wiekiem, unikatowością oraz sławą destylarni zaowocowały szybkim wzrostem wartości tej whisky. Początkowa cena jednej butelki została określona przez producenta na 375 funtów. Na aukcji 24 stycznia tego roku, sprzedano ją już za prawie 2,5 tys.
W 2008 r. zabutelkowano 220 butelek whisky single cask z Port Ellen. Postanowiono je sprzedać po ok. 100 funtów za sztukę. Cena nie była wygórowana, zważywszy, że była to pierwsza whisky single cask wypuszczona przez tę destylarnię bez pośredników. Co oznacza single cask? Zdecydowana większość whisky dostępnej na rynku (czyli whisky blended) stanowi mieszankę trunków z różnych destylarni. Jej przeciwieństwem jest whisky single malt, która jest produkowana przez jedną destylarnię. Najbardziej pożądaną jej odmianą jest trunek single cask, który pochodzi z jednej konkretnej beczki z danej gorzelni. Jego wyjątkowość i jakość są doceniane przez kolekcjonerów. Nic więc dziwnego, że pierwsza w historii whisky single cask wypuszczona bezpośrednio przez Port Ellen rozeszła się błyskawicznie, a chętni na jej zakup ustawiali się w długiej kolejce. Już po kilku dniach ten wyśmienity trunek oferowany był w Intrenecie za 700 – 800 funtów. Obecnie jego cena wynosi ok. 1800.
Podobnie kształtowała się cena Port Ellen 11th – wypuszczonej w zeszłym roku whisky cask strenght. Cask strenght to trunek, który został przelany z beczek do butelek bez ingerencji w jego skład: bez rozcieńczania, barwienia karmelem czy filtrowania. To prawdziwa gratka dla kolekcjonera. Nie powinien więc dziwić fakt, że whisky Port Ellen 11th znikła z rynku zanim się na nim pojawiła, ponieważ wszystkie butelki zostały sprzedane przed dotarciem do sklepów. Początkowo, w październiku 2011 r., jej cena wynosiła 300 funtów, obecnie trzeba za nią zapłacić 700 – 800. – Unikatowe egzemplarze whisky potrafią szybko zyskiwać na wartości. Z tego powodu często okazują się nie tylko powodem do dumy dla kolekcjonera, ale również świetną inwestycją – dodaje Michał Kowalski.
Źródło: Wealth Solutions