Państwo przejmie bank, jeśli będzie miał kłopoty

Resort finansów już wie, jak ratować polskie instytucje finansowe na wypadek, gdyby groziły im poważne kłopoty z wypłacalnością, a nawet bankructwo.

Zakłada on, że:

Skarb Państwa będzie mógł zasilić pieniędzmi: bank, fundusz inwestycyjny, dom maklerski lub ubezpieczyciela, jeśli będzie im grozić utrata płynności czy też całkowita niewypłacalność. Jednakże instytucja sama będzie musiała poprosić o pieniądze. Nie ma mowy o przymusowej nacjonalizacji – całkowitej czy też częściowej.

Skarb Państwa udzieli gwarancji dofinansowania instytucji, jednakże w zamian obejmie akcje lub udziały w przedsiębiorstwie. Państwo odsprzeda je, gdy kondycja firmy się poprawi. Pieniądze na wsparcie instytucji finansowych będą pochodzić z budżetu państwa.

Projekt trafi do Sejmu już w przyszłym tygodniu. Jest bardzo prawdopodobne, że ustawa wejdzie w życie jeszcze w pierwszej połowie roku. – Liczymy na szybszy tryb uchwalania tego projektu, bo w sytuacji kryzysu na rynkach finansowych trzeba działać błyskawicznie – mówi Szymon Milczanowski z gabinetu ministra finansów Jacka Rostowskiego.

Urzędnicy z resortu podkreślają jednak, że wszystkie polskie banki są w dobrej kondycji, a nowy pomysł to tylko dmuchanie na zimne.
– Podobne rozwiązania funkcjonują już w większości krajów Europy, a także w Stanach Zjednoczonych – tłumaczy Michał Macierzyński, analityk portalu Bankier.pl. Zaznacza, że bez takiej ustawy polskie władze byłyby bezradne w przypadku bankructwa któregoś z banków.

– A upadek jednej instytucji mógłby wywołać panikę wśród klientów innych banków, którzy masowo zaczęliby wypłacać oszczędności – dodaje Macierzyński.

W przyszłym tygodniu do Sejmu mają też trafić projekty ustaw o gwarancjach i poręczeniach dla małych i średnich przedsiębiorstw. Dzięki nim firmy uzyskają łatwiejszy dostęp do kredytów bankowych. Poza tym rząd dokapitalizuje kwotą 2 mld zł Bank Gospodarstwa Krajowego. To pozwoli mu na zwiększenie akcji kredytowej dla przedsiębiorstw, które teraz mają duży problem z pozyskaniem pożyczek w bankach komercyjnych.

Choć eksperci zapewniają, że banki mają się nieźle, poważne obawy o ich wyniki mają m.in. inwestorzy giełdowi. Wczoraj akcje wielu banków na warszawskiej giełdzie ostro pikowały.

BRE Bank w ciągu jednej sesji stracił ponad 10 proc., BZ WBK 8 proc., a Pekao SA 5 proc. Nerwowo było także wśród inwestorów w Europie Zachodniej. Tam popłoch wzbudziła informacja o tym, że belgijski bank KBC (właściciel polskiego Kredyt Banku i TU Warta) musi dostać 2 mld euro rządowej pomocy, by nie popaść w poważne tarapaty.

Notowania KBC w ciągu zaledwie tygodnia spadły o ponad dwie trzecie. Dlatego dopóki sytuacja w całej Europie się nie poprawi, trudno liczyć na zmianę nastrojów wśród bankowców i większe odblokowanie rynku kredytów.

Łukasz Pałka, Tomasz Ł. Rożek