Dość kluczowym dla indeksu WIG20 wydają się okolice 3760 – 3770 pkt., gdzie należałoby oczekiwać bardziej zdecydowanej postawy obozu byków. Mocniejsze przebicie tego poziomu w dół, mogłoby skutkować powrotem ww. indeksu w okolice 3550 pkt., co daje ponad 6% dalszy potencjał spadkowy. Prawdopodobieństwo takiego właśnie scenariusza cały czas się zwiększa, głównie za sprawą czynników zewnętrznych w postaci słabszej koniunktury na głównych rynkach światowych reprezentowanych przede wszystkim przez giełdy w USA czy poszczególne rynki azjatyckie. Wczorajsze ponad 1% spadki na wielu amerykańskich indeksach akcji potwierdzają wcześniejszą tezę, że po zanegowaniu formacji podwójnego szczytu możemy mieć na tamtejszym rynku do czynienia z wejściem poszczególnych indeksów w dość szeroki swoim rozmiarem trend horyzontalny np. dla indeksu Dow Jones taki trend horyzontalny zaczyna się rysować w granicach 13250 – 13700 pkt., a dla indeksu S&P500 w granicach 1450 – 1550 pkt. Może się wręcz okazać, że amerykański rynek akcji pozostanie w takim trendzie horyzontalnym do momentu bardziej zdecydowanej postawy FED w zakresie dalszej polityki monetarnej tzn. wybicie górą z ww. horyzontu może być uzależnione od decyzji FED w zakresie obniżki stóp procentowych, która jak na razie oddala się w czasie. Trudno zresztą się dziwić, skoro dolar w niecały miesiąc zanegował ostatnią korektę, która sprowadziła kurs EUR/USD do poziomu 1,3270. Wczorajszy rekordowy poziom w okolicach 1,3770 nie pozostawia złudzeń, że dolar nadal się będzie osłabiał, a w takim momencie trudno o decyzję FED, która mogłaby by tą walutę wręcz dobić. W ww. kontekście należałoby oczekiwać natomiast, że swój wielki come back powinny przeżyć rynki azjatyckie, dla których słaby dolar oznacza tylko jedno – wielkie zyski tamtejszych eksporterów.