Pierwszy kwartał w mieszkaniówce pod znakiem inwestycyjnej euforii

Kwietniowa informacja GUS, publikująca wstępne dane budownictwa mieszkaniowego w marcu oraz całym pierwszym kwartale, prezentuje wyniki, których wymowa odzwierciedla rynkową euforię w pełnej krasie. Trudno bowiem o bardziej adekwatne określenie statystyk pierwotnego segmentu krajowej mieszkaniówki, wypracowane przez inwestorów w trzech pierwszych miesiącach br. 

Jak się okazuje, mocno wyśrubowane statystyki budownictwa mieszkaniowego ostatnich kwartałów nie stanowią żadnej przeszkody w przekraczaniu kolejnych poziomów o wręcz fantastycznych, a do tego często niespotykanych dotąd parametrach. Wynikowe fajerwerki są z jednej strony potwierdzeniem wciąż rozpędzającej się koniunktury na pierwotnym rynku mieszkaniowym, z drugiej jednak mogą budzić niepokój o jej przegrzanie – tłumaczy Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości z portalu RynekPierwotny.pl. Euforia – jak powszechnie wiadomo – nie jest bowiem najlepszym doradcą inwestycyjnym nie tylko na rynku mieszkaniowym.

Pierwszy kwartał br. okazał bowiem się radykalnie lepszy inwestycyjnie od analogicznego okresu 2016 roku, choć ten ostatni przed rokiem także oceniany był bardzo wysoko, jako wyjątkowo udany. W sposób szczególny widać to w przypadku wolumenów rozpoczętych inwestycji oraz wydanych pozwoleń.

Pełen rozruch sezonu budowlanego zaowocował zwłaszcza w marcu wynikami budzącymi prawdziwy respekt. W sumie w ubiegłym miesiącu inwestorzy ruszyli z budową ponad 21 tys. mieszkań, co jest rezultatem nie tylko o prawie 30 proc. lepszym od uzyskanego w marcu ub. roku, ale i historycznie rekordowym. Tym razem to główna zasługa inwestorów indywidualnych, którzy ruszyli z budową rekordowej w skali miesiąca liczby ponad 11,2 tys. domów.

Z kolei deweloperzy z wynikiem 9,3 tys. rozpoczętych w marcu mieszkań osiągnęli górny pułap swoich miesięcznych możliwości, prezentowanych od dwóch lat. Natomiast od stycznia do marca br. ruszyli z budową już 23,2 tys. lokali, czyli z górą 40 proc. więcej rdr, co jest najlepszym wynikiem pierwszego kwartału w historii budownictwa deweloperskiego, doskonale rokującym na cały 2017 rok.   

W jeszcze większym stopniu niż statystyki wolumenów rozpoczynanych inwestycji, rynkową euforię potwierdzają gusowskie dane dotyczące nowych pozwoleń na budowę. W sumie w marcu w ramach wszystkich form budownictwa wydano pozwolenia na budowę ponad 23 tys. mieszkań, co jest kolejnym historycznym rekordem. A skoro rekordowy marzec, to i rekordowy kwartał, w którym liczba wydanych zezwoleń przekroczyła wolumen okrągłych 60 tys. jednostek.

Z kolei sami deweloperzy zgromadzili w okresie styczeń – marzec ponad 33 tys. tego rodzaju dokumentów, czyli aż o 55 proc. więcej niż w trzech pierwszych miesiącach ub. roku. O zanotowanym i w tym przypadku kwartalnym rekordzie już chyba nie trzeba wspominać.

Tradycyjnie już nowe pozwolenia wraz ze zgłoszeniami z projektem budowlanym należą w ostatnich okresach do najmocniejszych ogniw gusowskich danych sygnalnych budownictwa mieszkaniowego. W tej chwili jednak ich statystyki przekraczają nawet najbardziej optymistyczne przewidywania – dodaje ekspert portalu RynekPierwotny.pl. Jest to o tyle istotne, że są one podstawowym parametrem oceny potencjału popytowego rynku w przyszłych okresach przez deweloperów oraz wskaźnikiem optymizmu inwestycyjnego inwestorów indywidualnych. Pokazuje to najlepiej na jakich obecnie pułapach szybują nastroje zarówno deweloperów jak i inwestorów budujących na własne potrzeby.
W tej sytuacji statystyki lokali oddawanych do użytkowania stanowią tylko tło danych sygnalnych GUS budownictwa mieszkaniowego w pierwszym kwartale tego roku. Dla porządku dodajmy więc tylko, że i w tym przypadku mamy dobre wiadomości, satysfakcjonujące dane i optymistyczne perspektywy. W marcu było takich mieszkań w sumie blisko 14 tys., a od stycznia do marca ponad 40 tys., czyli 8 proc. więcej licząc rok do roku.

Lektura aktualnej informacji GUS o stanie budownictwa mieszkaniowego w Polsce wydaje się być na tyle optymistyczna, że aż niepokojąca. Podstawowe statystyki, a więc te dotyczące nowych inwestycji czy też ich planowania na przyszłość, nie tylko bez problemu utrzymują się na rekordowo wysokich poziomach, ale wciąż zwyżkują w tempie, które trudno uznać za umiarkowane. Nie sposób jednak oczekiwać, że tak będzie się działo w nieskończoność. Może byłoby bezpieczniej, gdyby kolejne miesiące i kwartały przyniosły stabilizację parametrów inwestycyjnych pierwotnego segmentu krajowej mieszkaniówki na obecnych, wysokich poziomach. Widoczna w poczynaniach inwestorów klasyczna euforia, to może być, choć oczywiście nie musi, pierwszy sygnał nadchodzącego przesilenia koniunktury.    

Jednak tegoroczne, ponownie rekordowe wyniki sprzedażowe deweloperów, jednoznacznie wskazują na utrzymujący się wciąż na historycznie wysokim poziomie popyt na nowe mieszkania w pierwszym kwartale br. Tego typu sytuacja nie pozostawia przedsiębiorcom większego wyboru co do utrzymywania obecnej, ponadprzeciętnie agresywnej polityki inwestycyjnej. Choć niełatwo w to uwierzyć, coraz więcej zaczyna przemawiać za tym, że i ten rok może okazać się po raz czwarty z rzędu rekordowy pod względem sprzedaży mieszkań przez deweloperów.

Źródło: Rynek Pierwotny