Pierwszy proces ws. wyłudzeń kredytów ze SKOK Wołomin

Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się w czwartek pierwszy w mieście proces związany z wyłudzeniami kredytów w SKOK Wołomin. Mężczyzna, na którego brane były niespłacane później kredyty w kwocie 2,7 mln zł, chce dobrowolnie poddać się karze.

ronstik, YAY Foto

Białostocka prokuratura jest jedną z kilku w kraju, gdzie prowadzone są śledztwa dotyczące doprowadzenia Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej w Wołominie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wielkiej wartości.

Zarzuty tamtejsza prokuratura okręgowa postawiła w sumie ok. 70 osobom; wartość wyłudzonych kredytów, które pojawiają się w zarzutach, sięga 130 mln zł.

W ocenie prokuratury, przestępczy proceder polegał na wyłudzaniu – na dane podstawionych osób – kredytów na podstawie poświadczających nieprawdę dokumentów, w postaci zaświadczeń o zatrudnieniu i osiąganych dochodach.

Głównym podejrzanym jest 56-letni mieszkaniec Białegostoku (jako jedyna osoba wciąż jest aresztowany). Zarzucono mu kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, której celem było wyłudzanie kredytów ze SKOK w Wołominie.

Miał on wyszukiwać – osobiście lub za pośrednictwem innych osób – kredytobiorców, którzy składali wnioski o kredyty oraz poświadczać nieprawdę co do zatrudnienia bądź osiąganych przez te osoby zarobków w firmach z nim powiązanych.

Taki miał być mechanizm przestępstwa zarzuconego mężczyźnie, który w czwartek stanął przed białostockim sądem. Półtora roku temu akt oskarżenia w jego sprawie był kierowany do sądu w Warszawie, ostatecznie trafił jednak do Białegostoku.

Oskarżony pracował w jednej z białostockich firm, zarabiał tam niecałe 3 tys. zł miesięcznie. W przestępczym procederze był tzw. słupem – podstawioną osobą, która na podstawie dokumentów z fałszywymi danymi dostała 2,7 mln zł kredytów w SKOK Wołomin.

Jak wynikało z zeznań mężczyzny złożonych w śledztwie, o taką „przysługę” poprosił go prezes w firmie (to ta osoba jest głównym podejrzanym w prowadzonym w Białymstoku śledztwie). Kredyt miał być legalny, spłacalny i dobrze zabezpieczony hipotecznie.

Za podpis pod dokumentami, których oskarżony nawet dokładnie w banku nie przeczytał, nie otrzymał żadnej gratyfikacji. Kredyt przelał w całości na konto wskazane przez prezesa.

Przed sądem oskarżony przyznał się, odmówił składania wyjaśnień i złożył wniosek o wyrok bez przeprowadzania rozprawy. Wymiar kary, który zaakceptowała też prokuratura, to rok więzienia w zawieszeniu, tysiąc zł grzywny oraz obowiązek zapłaty 10 tys. zł jako częściowe naprawienie szkody.

Podobne śledztwa, dotyczące wyłudzeń ze SKOK Wołomin kredytów na tzw. słupy, prowadzą też inne prokuratury w kraju. Największe – Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wielkopolskim; bada ona działalność grupy przestępczej, która w ciągu kilku lat miała wyłudzić z tej Kasy ponad 1 mld zł kredytów.(PAP)

autor: Robert Fiłończuk, IAR

rof/ js/