Wystarczyło jednak sił na to, ażeby większość indeksów odnotowała blisko 1,5% wzrost swojej wartości. Indeks dużych Spółek wzrósł do poziomu 3735,25 pkt. (+1,36%), wspomagany mocno przez sektor bankowy, a szczególnie akcje Pekao SA (+2,02%) i akcje PKO BP (+6,50%). Indeksy małych i średnich spółek wzrosły odpowiednio – sWIG80 do poziomu 19765,15 pkt. (+2,00%), a mWIG40 do poziomu 5065,77 (+1,55%). I tu należałoby właściwie zakończyć komentarz, żeby nie popsuć nastroju przed dzisiejszą sesją. Ponieważ jednak krajowy rynek giełdowy nie funkcjonuje w oderwaniu od rzeczywistości, należy również wspomnieć o tym, że o ile jeszcze przedwczoraj amerykańskie indeksy akcji zareagowały pozytywnie na dane makroekonomiczne w postaci wysokiego PKB po drugim kwartale, o tyle już wczoraj zapał kupujących prysł jak bańka mydlana, a amerykańskie indeksy ponownie zanurzyły się w czerwonej otchłani. Cały czas na amerykańskim rynku akcji swoje piętno odbija kryzys na rynku nieruchomości, wspomagany przez kolejne ogłoszenia firm z sektora finansowego w postaci pośredników kredytowych czy też funduszy inwestujących w papiery wartościowe oparte o rynek amerykańskich nieruchomości, które informują swoich udziałowców o utracie 25% czy nawet 50% powierzonych im aktywów. Jak by tego było mało, do gry w czerwone przyłączyły się dzisiaj kraje azjatyckie, które również odnotowały znaczący spadek swoich głównych indeksów akcyjnych. W takiej atmosferze ciężko będzie krajowym indeksom akcji utrzymać osiągnięte wczoraj poziomy, nie mówiąc już o dalszych wzrostach. W średnim i dłuższym jednak terminie cały czas czynnikiem decydującym o koniunkturze panującej na GPW w Warszawie, ale nie tylko, będą czynniki fundamentalne w postaci dobrych danych makroekonomicznych, wspieranych przez publikację dobrych danych finansowych przez spółki giełdowe. A to oznacza nadal tylko jedno, że nadal znajdujemy się w korekcie długoterminowego trendu wzrostowego.