Po raz kolejny plany skokowej akwizycji PKO Banku Polskiego spełzły na niczym. Poczta Polska poinformowała, że nie sprzeda gigantowi udziałów w Banku Pocztowym. Na otarcie łez zaproponowano nawiązanie długoterminowej współpracy i powołanie wspólnych zespołów roboczych. Przy okazji pocztowcy poprosili PKO BP o pieniądze na dokapitalizowanie Pocztowego.
Plan miał być taki: PKO BP podpisze wieloletnią umowy na świadczenie usług finansowych w placówkach pocztowych i odkupi od Poczty 75 proc. udziałów w Banku Pocztowym. Za pakiet kontrolny PKO BP miał zapłacić około 240 mln złotych. Po transakcji Poczta skupiłaby się na świadczeniu usług pocztowych, bank przejąłby stery bankowej odnodze pocztowców. Dla obu stron transakcja mogłaby być korzystna. Poczcie odpadłby problem z dokapitalizowaniem Banku Pocztowego, a pozyskane fundusze mogłaby przeznaczyć na lepsze ukształtowanie oferty przed zbliżającą się liberalizacją rynku pocztowego. PKO BP skokowo zyskałby dostęp do tysięcy pocztowych okienek w małych miejscowościach, gdzie mógłby sprzedawać swoje produkty. Tylko Bank Pocztowy nie odnosił się do transakcji przychylnie, bo nie wiadomo było jak skończy się ona dla samej marki i pracowników instytucji. Z obawą na plany giganta patrzyły też banki spółdzielcze i SKOK-i.
Wczoraj Poczta Polska udzieliła odmownej odpowiedzi na ofertę PKO BP. „Zarząd Poczty Polskiej uważa, że utrzymanie Banku Pocztowego w strukturze Poczty Polskiej maksymalizuje wartość dla Skarbu Państwa RP; w aspekcie finansowym, społecznym i cywilizacyjnym” – napisano w komunikacie. Nie wykluczono natomiast współpracy między obiema instytucjami. Poczta zaproponowała utworzenie zespołów roboczych zajmujących się projektowaniem ram dalszej współpracy i „oceną potencjału możliwej do uzyskania wartości dodanej”. Przy okazji pocztowcy wyciągnęli też do PKO BP ręce po pieniądze na dokapitalizowanie Banku Pocztowego, argumentując, że leży to w interesie obu akcjonariuszy. Można przy tym oczekiwać, że nie jest to jednorazowa prośba i PKO BP, chcąc nie chcąc, w przyszłości nadal będzie musiał łożyć środki na rozwój Banku Pocztowego. Poczta zapewne nie weźmie całego ciężaru na siebie i nie odkupi od giganta pakietu 25 proc. akcji.
– Poczta Polska odrzuciła ofertę współpracy strategicznej z PKO Bankiem Polskim złożonej przez bank 21 czerwca br. bez podjęcia negocjacji. Jest to decyzja niekorzystna dla głównych akcjonariuszy obu instytucji. Ubolewamy, że nasza propozycja nie została potraktowana poważnie. PKO Bank Polski pozostaje przy swoim modelu rozwoju banku, który zapewnił w okresie 3 lat realizowania strategii zysk netto przekraczający 10 miliardów złotych. Siła kapitałowa banku dawała gwarancję rozwoju Poczty Polskiej i wspierała jej rozwój na liberalizującym się rynku usług pocztowych – mówi Elżbieta Anders, Dyrektor Departamentu Komunikacji Korporacyjnej w PKO Banku Polskim
Reasumując, odpowiedź Poczty brzmi mniej więcej tak: banku wam nie sprzedamy, ale możemy wspólnie pomyśleć nad jego przyszłością. PKO BP dostał więc kosza i musi powstrzymać swój apetyt na skokową ekspansję na obszary tzw. Polski powiatowej. Bank chciał wejść ze swoją ofertą do ponad 8 tys. placówek Poczty Polskiej rozmieszczonych równomiernie na terenie całego kraju. Dzięki temu za jednym zamachem, bez ponoszenia wysiłku na budowanie własnej sieci, zyskałby dostęp do nowego segmentu klientów i poważnie zagroził bankom spółdzielczym operującym w mniejszych miejscowościach. Dla Poczty Polskiej zachowanie w swoich strukturach Banku Pocztowego oznacza natomiast, że nadal będzie musiała myśleć o pieniądzach na jego dalszy rozwój. Patrząc jednak z drugiej strony: od nowego roku rynek pocztowy zostanie otwarty dla nowych podmiotów, co dla monopolisty będzie oznaczało spadek przychodów z tradycyjnych usług. Dlatego Poczta zabezpiecza się i dywersyfikuje źródła przychodów. Nadal będzie bowiem mogła czerpać korzyści ze sprzedaży usług finansowych. Prawdopodobnie więc w przyszłości ambicją Poczty będzie wzmacnianie banku i zwiększanie przychodów z działalności bankowej.
Przez ostatnie lata Bank Pocztowy zaczął wyraźnie zwiększać swój udział w rynku. Dopóki pozostawał w cieniu i zbyt mocno się nie wychylał, nie ściągał na siebie uwagi mniejszościowego akcjonariusza. Dopiero intensywna ekspansja skierowała uwagę PKO BP na Pocztowy. W ciągu trzech lat bank zanotował wzrost liczby klientów o ponad 800 tys. i ma ich obecnie 1,24 mln, a zysk netto w 2011 r. był dwukrotnie wyższy od wyniku 2010 r. W ciągu trzech kwartałów tego roku pozyskał 170 tys. klientów i wypracował zysk na poziomie 27,3 mln zł, czyli o 11,1 mln zł więcej niż w tym samym okresie poprzedniego roku.
W strategii banku na lata 2012-2015 założono, że w ciągu najbliższych trzech lat Pocztowy zwiększy liczbę klientów do 3 milionów. Na koniec III kwartału 2012 roku Bank Pocztowy prowadził już 677 tys. rachunków osobistych dla klientów indywidualnych, czyli o 33 proc. więcej niż rok wcześniej. Te statystyki raczej nie są sztucznie napompowane, bo z usług Pocztowego korzystają przede wszystkim starsi klienci i osoby z mniejszych miast.
Na tę chwilę nie jest jasne, jak ukształtuje się dalsza współpraca na linii PKO BP – Pocztowy. Czy PKO BP dostarczy swój know-how pocztowcom i pomoże im kuć nowe produkty, czy też może uniesie się honorem i zacznie traktować bank jak wewnętrzną konkurencję? Na pewno sam Bank Pocztowy może odetchnąć z ulgą. Nie będzie bowiem potencjalnego łączenia departamentów, co mogłoby nieść za sobą restrukturyzację zatrudnienia. Pocztowcy powinni też utrzymać niezależność banku i dalej rozwijać go według zaplanowanej strategii.
Natomiast sam PKO BP po raz kolejny musi obejść się ze smakiem. W ciągu ostatnich kilku lat próbował już swoich sił w przejęciach innych graczy. Ostatnio Hiszpanie z Santandera sprzątnęli mu sprzed nosa BZWBK. Jesienią pisałem, że mimo ambitnych planów, nie możemy mieć pewności, że w ogóle dojdzie do transakcji. To decyzja polityczna, która nie do końca kierowana jest realiami czysto biznesowymi. Przypomnijmy, kilka lat temu niemal pewna była fuzja giganta z grupą PZU. Ostatecznie i z tego nic nie wyszło.