Półprawdy królują w ofertach nieruchomości

Udana reklama to dźwignia sprzedaży, zdarza się jednak, że marketingowy przekaz potrafi mocno odbiec od rzeczywistości. Widać to dobrze na przykładzie nieruchomości.

Zupełny brak troski o wygląd i treść ofert sprzedaży domów i mieszkań to jedna sprawa. Druga to dbałość zbyt nadmierna. W jej wyniku okazuje się, że słowa zostały dobrane aż nadto starannie.

Prawdę odsłania dopiero wizyta w nieruchomości. Do tego czasu wyobrażenie o mieszkaniu opiera się na tym, co napisano w ogłoszeniu. A pisze się różnie. Coraz częściej tak, by nie kłamać, ale i nie do końca powiedzieć prawdę. Tym sposobem pozornie typowe określenia kryją drugie dno. Na przykład:

Naturalnie to jedynie przykłady nadużyć, a mieszkania jasne i przytulne faktycznie często dosłownie takimi są.

Z marketingowego przekazu stosowanego w ofertach nieruchomości wynika, że nie ma złych nieruchomości. Fakt – każde mieszkanie ma szansę być dla kogoś idealnym, bo spełnia przyjęte przez niego kryteria. Tak będzie z lokalem w fatalnym stanie technicznym w przypadku tego, kto chce kupić za minimum, a pózniej zająć się remontem na własną rękę. Lokale na parterze, dla wielu nieatrakcyjne, będą wygodne dla osób starszych. Kawalerka w wielkiej płycie wielu zniechęci, ale niejedną młodą osobę skusi z powodu lokalizacji bliskiej centrum miasta itd.

Każde mieszkanie ma więc szansę na znalezienie kupca, nawet jeśli według treści oferty jest obiektywnie mało atrakcyjne. Dlatego cenniejszy od wymyślanych na siłę zalet tam, gdzie ich nie ma, jest komunikat zgodny z prawdą, z którego każdy wyciągnie to, co akurat dla niego istotne.

Źródło: Bankier.pl