– Pogorszy to sytuację Polaków. Wprawdzie niektórzy lekkomyślnie korzystali z kredytów denominowanych w walutach obcych, ale to są dorośli ludzie i mają prawo do pewnej dozy lekkomyślności w podejmowaniu decyzji – powiedziała Zyta Gilowska. Zaznaczyła, że ograniczenia nie pogorszą kondycji banków.
W środę generalny inspektor nadzoru bankowego wysłał do banków propozycje dotyczące ograniczenia liczby udzielanych kredytów mieszkaniowych w obcych walutach. Banki, które nadal będą chciały pożyczać w najbardziej popularnych w Polsce frankach szwajcarskich, będą musiały liczyć się ze zwiększeniem swoich funduszy własnych. Nadzór bankowy nie chce, żeby banki w 100 proc. finansowały zakup mieszkania. Proponuje obniżenie wysokości kredytu do 70 proc. wartości nieruchomości. Generalny inspektor nadzoru bankowego zaproponował też bankom jednolity sposób oceny wiarygodności kredytowej klientów. Regulacje, które mają utrudniać bankom pożyczanie w walutach, mają obowiązywać od 1 kwietnia.
Banki nie obawiają się, że te zalecenia obniżą dynamikę kredytów hipotecznych, których co roku jest więcej o około 25 procent. – Nie spodziewam się jakiegoś spadku sprzedaży kredytów. Można na większą skalę rozpocząć sprzedaż łączonych produktów, na przykład walutowo-złotowych – powiedział Maciej Garwacki, odpowiedzialny w mBanku za produkty hipoteczne.