Prezes PZU Andrzej Klesyk zapowiedział we wczorajszym wywiadzie z „Polską”, że jest gotowy do zacieśnienia współpracy z PKO BP. Czy taka narodowa megafirma to dobry pomysł na czas kryzysu?
Doskonały. Trzymam pana Klesyka za słowo i liczę na to, że nareszcie uda się połączyć pewne rodzaje działalności tych dwóch instytucji. Najlepsze byłoby wejście kapitałowe PKO w PZU, np. zakup określonej puli akcji PZU przez bank. O pełnej fuzji nie może być mowy, bo jest to zbyt skomplikowany proces. Obie instytucje prowadzą przecież różne typy działalności.
Ale taka jedna grupa mogłaby na przykład udzielać kredytów i je jednocześnie ubezpieczać. To magnes dla potencjalnych klientów.
Zakładając lokatę w jakimkolwiek banku, prawie zawsze dostajemy dziś ofertę ubezpieczenia. To byłby standard w takiej megafirmie. Najważniejsza jest jednak siła kapitałowa takiej instytucji. Gdyby wielka i zyskowna Grupa PZU miała wsparcie kapitałowe równie zyskownego PKO BP, mogłaby udzielać ogromnej ilości kredytów, np. dla firm, które mocno cierpią z powodu zakręcenia kurka kredytowego. Sam pan widzi, że w okresie spowolnienia gospodarczego grupa narodowa świetnie by się spisała. No i mogłaby z powodzeniem ruszać na podbój Europy.
Po to, by przejmować mniejsze instytucje, banki i firmy ubezpieczeniowe, które straciły na wartości w wyniku kryzysu?
Na przykład. Świetnie prosperujący moloch z ofertą kredytów i ubezpieczeń mógłby bez większych problemów połykać konkurencję, która natychmiast potrzebowałaby dużego zastrzyku gotówki. Dlatego nie sądzę, by jakakolwiek siła polityczna była dziś przeciwko takiej fuzji. To dla nas czysty zysk, a zakończenie konfliktu z Eureko i oczyszczenie sytuacji w samym PZU jest dobrym pretekstem do połączenia sił.
Ale nie zapominajmy, że w jednej firmie pracuje ponad 30 tys., a w drugiej ponad 15 tys. ludzi. Będą protesty, obawy przed zwolnieniami.
Zawsze w takich sytuacjach są obawy, bo powiązanie dwóch dużych firm wymaga rewolucji w strukturze organizacyjnej. Nawet niewielkie zaangażowanie kapitałowe PKO w PZU będzie wiązało się ze zmianami w radzie nadzorczej, a głębsza współpraca może oznaczać, że powstaną dwie, odrębne rady nadzorcze. Dlatego do takiego współdziałania potrzebna jest silna wola resortu skarbu. Wierzę, że minister Aleksander Grad będzie dążył do nawiązania jak najściślejszej współpracy między obiema instytucjami. Zwłaszcza że nie chodzi o współpracę miedzy nieznanymi czy niewielkimi firmami, ale o PKO BP i PZU. To są giganty, które wzbudzają największe zaufanie.
Afera z były prezesami Władysławem Jamrożym i Grzegorzem Wieczerzakiem nie nadszarpnęła wizerunku PZU?
To było bardzo dawno temu, a dla klientów PZU najważniejsze jest bezpieczeństwo ich polis. Afery trzęsły co jakiś czas spółką, ale nigdy nie było tak, żeby polisy były zagrożone. Podobnie było i jest z PKO BP. To są pewne trwałe marki, kojarzone w każdym polskim miasteczku i każdej polskiej wsi. Dlatego tym bardziej warto pomyśleć, by połączyć je w jeden wspólnie działający, także na rynku europejskim konglomerat. Prezydent Lech Kaczyński podpisuje się pod tym obiema rękami.
Najnowszy Biuletyn Gospodarczy Bankier.pl
Wyprzedź innych. Źródło dobrej informacji jest w dzisiejszych skomplikowanych czasach podstawą dobrych decyzji i ocen, szansą na zyski. Zapraszam do lektury pełnej wersji październikowego Biuletynu Gospodarczego Bankier.pl, którą znajdziecie Państwo tutaj: www.bankier.pl/biuletyn/gospodarczy/.