Problemy z otwarciem konta na przelew. Dwa banki, dwa podejścia do klienta

Jako klient internetowy korzystam z opcji otwierania kont przelewem. Zawsze to szybciej i wygodniej niż w przypadku zakładania rachunku przez kuriera. Nie dane mi będzie jednak skorzystać z tej opcji w Banku Pocztowym. Bo przed laty założyłem tam lokatę.

Metoda otwierania kont za pomocą przelewu nie ma dobrej prasy. Wszystko przez to, że przez lata wykorzystywana była przez oszustów do kradzieży tożsamości. Komisja Nadzoru Finansowego rozważa nawet zakazanie bankom stosowania tej praktyki. Pośrednio dołożyłem to tego swoje trzy grosze publikując serię tekstów o oszukanych osobach. Jak wyłudzano dane? Złodzieje podając się za pracodawców wymagali od swoich ofiar wykonania przelewu na 1 zł. Przelew ten miał służyć do weryfikacji tożsamości. W rzeczywistości aktywował konto na słupa. Taki rachunek służył później do wyłudzania pożyczek lub ukrywania dochodów przed skarbówką.

Jeśli jednak ktoś korzysta z tej opcji świadomie, zakładanie konta przelewem jest najwygodniejszą i najszybszą metodą zawarcia umowy. Rachunek można otworzyć nawet tego samego dnia nie ruszając się sprzed ekranu komputera. Nie trzeba czekać na kuriera, bo umowa zawierana jest elektronicznie. Niestety po licznych nadużyciach banki tak mocno uszczelniły stosowane procedury, że w niektórych przypadkach założenie konta na przelew stało się niemożliwe. Przekonałem się o tym w ostatnim czasie już dwukrotnie. Próbując założyć konto online w Aliorze i Banku Pocztowym. 

Bank Pocztowy odrzucił mój wniosek argumentując, że wprowadzone dane nie zgadzają się z tymi, które ma w swojej bazie. O ile dobrze pamiętam, jedyny kontakt z Pocztowym miałem w 2009 roku zakładając lokatę przez internetowy sklep z lokatami. W międzyczasie zmieniłem adres zamieszkania. Niestety bank korzysta ze starych danych i będzie je trzymał dopóki nie udam się do placówki. „W celu zmiany swoich danych osobowych należy udać się do najbliższej placówki Banku lub Poczty z dokumentem tożsamości i zaktualizować dane osobowe. Po aktualizacji danych należy ponownie złożyć wniosek o rachunek.” – poinformowano mnie w korespondencji mailowej. Na nic zdały się moje argumenty, że przecież w przelewie przychodzącym będzie mój aktualny adres. I na tym skończyła się moja przygoda z Bankiem Pocztowym.

Zobacz też: Wygodne, ale ryzykowne. Te banki mają jeszcze konta na przelew

Podobna sytuacja spotkała mnie w Alior Banku. Tu jednak nie jestem w stanie wskazać, które dane się nie zgadzały – wcześniej raczej nie korzystałem z jego oferty, więc nie wiem na jakiej podstawie odrzucono mój wniosek. Bank zastosował jednak zgoła odmienne podejście do klienta. Zadzwonił konsultant i zachęcił mnie do kontynuowania procesu aktywacji ROR-u przez telefon. Kilka dni później kurier dosłał umowę. Co ciekawe, Pocztowy też oferuje możliwość założenia konta przez telefon. Najwidoczniej jednak działa to tylko w jedną stronę – musi zadzwonić klient.

Jak widać, nie wszędzie w parze z nowoczesnymi rozwiązaniami technologicznymi idzie nowoczesne podejście do klienta. Jeden bank zadzwoni do „podejrzanego” klienta i wyjaśni wątpliwości, inny kieruje się maksymą „biuro do pana, czy pan do biura?”. W całej tej sytuacji są jednak pozytywne akcenty – wyraźnie widać, że banki wzmocniły procedury i zachowują czujność wobec klientów zakładających konta przelewem. Zastanawia mnie natomiast inna sprawa: ciekawe jak Bank Pocztowy podchodzi do kobiet, które kiedyś korzystały ze sklepu z lokatami, a w międzyczasie zmieniły nazwisko. Czy one też nie będą już mogły założyć konta przelewem bez obligatoryjnej wizyty w placówce? 😉