Brytyjski Provident to największy niebankowy pożyczkodawca w Polsce. Z jego usług korzystają głównie osoby, które z różnych względów nie mają szans na uzyskanie kredytu w banku. Pożyczki oferowane przez firmę są bardzo drogie, jednak nie narzeka ona na brak klientów.
„Brytyjczycy, choć nadal chcą się specjalizować w obsłudze klientów z tzw. niskiej półki, zaczynają też wchodzić w szkodę bankowcom. Wiosną Provident wprowadził dwie nowe marki pożyczek: Mandarynka i Rapida. Szefowie Providenta nie kryją, że mają one przyciągnąć inną grupę osób. Sposób obsługi klienta (przez telefon i internet) oraz oprocentowanie pieniędzy jest zbliżone do tego, które oferują banki […]. Rozwój marki Mandarynka najpewniej będzie się wiązał z budową sieci placówek. To nowość, do tej pory Provident działał wyłącznie na zasadzie sprzedaży bezpośredniej – jej przedstawiciele dowożą pieniądze do klienta, w ten sam sposób odbierają raty.” – podaje dziennik.
„- Klienci bankowi oczekują, że będą mieli możliwość tradycyjnej obsługi w oddziale. Uruchomiliśmy testowo kilka placówek i efekty są lepsze, niż oczekiwaliśmy” – mówi Anna Rusajczyk z zarządu Providenta. Provident myśli też o wykorzystaniu bazy obecnych klientów do oferowania im innych produktów finansowych. Naturalnym polem ekspansji byłyby karty kredytowe. „- W dalszej perspektywie pewnie tak, choć biorąc pod uwagę profil naszych klientów, byłby to wyjątkowo trudny kawałek chleba. A konkurencja w kartach kredytowych jest ogromna” – mówi Rusajczyk. Nie ukrywa jednak, że firma rozgląda się za strategicznymi partnerami w innych niż pożyczki usługach finansowych.
Provident rozpoczął działalność w 1997. Był pierwszą instytucją finansową w Polsce, która zdecydowała się udzielać stosunkowo niedużych (od 300 do 7000 złotych) szybkich i łatwo dostępnych pożyczek gotówkowych osobom fizycznym. Z usług firmy w ciągu dziesięciu lat skorzystało ponad 2,5 miliona klientów.
Więcej na temat w „Gazecie Wyborczej”.