Nie da się ukryć, że sejmowe komisje śledcze ujawniły wiele ciekawych faktów z życia polskich elit. Na przykład to, że śmietanka polskiego biznesu tworzy klub miłośników cygar. Swego czasu znaleźć się w takim gronie, to było wielkie wyróżnienie. Później okazało się jednak, że słabość do dobrego cygara może narazić na złe komentarze, a jak wiadomo, bardzo duże pieniądze lubią ciszę i spokój. Z tego też względu miłośnicy musieli się skrywać w cieniach swoich gabinetów i puszczać kółka w z dymu w samotności, ewentualnie w wąskim gronie bliższych znajomych. Życie nie lubi jednak próżni – bądź co bądź – co to za przyjemność pociągać cygaro za kilkaset złotych, jak nikt nie widzi? Z drugiej strony spotkać się w szerszym gronie to brzmi podejrzanie…
Na pomysł rozwiązania tego problemu wpadł jeden z banków. Nie chcemy im „palić” pomysłu, dlatego nie podajemy jego nazwy. Możemy tylko zdradzić, że zaczął poszukiwania firmy, która będzie w stanie zorganizować we wskazanym przez Bank miejscu degustację cygar. Jako alternatywę przewiduje się jeszcze koniaki. Oferta skierowana jest oczywiście do segmentu VIPów, a o tym banku w tym kontekście tutaj jeszcze nie pisaliśmy (chociaż ofertę dla zasobnych w gotówkę klientów oczywiście ma). Potwierdza to tylko naszą tezę o zwiększonym zainteresowaniu bankowością prywatną.
Z tymi koniakami to się tak rozmarzyliśmy. Ile to my historii nasłuchaliśmy się o „konsumpcji” alkoholu za kilkaset złotych w roli głównej. No bo przecież jak przyjdzie taki VIP (ale taki prawdziwy) do oddziału to przecież może chcieć lampkę dobrego koniaczku? A potem, żeby nie wywietrzało… Chociaż to rybka w porównaniu z wyższym managementem. Do nich bardzo często przychodzą grube ryby w interesach. No i te trunki przynoszą też ze sobą… No tak. Ale w obu przypadkach to elita. Tyle, że już bankowości…