Rynek pracy: stabilizacja przed wzrostem?

Rynek pracy w okresie spowolnienia nie załamał się gwałtownie, zaś po spadkach wchodzi w fazę stabilizacji, z pewnym potencjałem wzrostowym – podaje raport opracowany przez portal www.eGospodarka.pl.

Trudno na razie mówić jeszcze o powrocie „pracowniczego Eldorado” sprzed dwóch lat, gdy praktycznie w każdej branży dla chcącego znaleźć pracę czekało wiele ofert, ale tezy o załamaniu czy wręcz katastrofie na rynku pracy wydają się być mocno przesadzone. Czyżby więc polski rynek pracy się uspokoił i wszedł w fazę pozbawioną ekstremów typu „rynek pracodawcy” z jednej i „rynek pracownika” z drugiej strony?

 

Wszelkie dane wskazują, że polskie firmy oparły się spowolnieniu czy nawet kryzysowi, w stopniu na tyle dużym, że – w przeciwieństwie do wielu krajów Europy Zachodniej – nie doszło u nas do załamania na rynku pracy. Liczba ofert pracy spadała, w niektórych miesiącach nawet dość znacznie, Bezrobocie wprawdzie wzrosło, ale w znacznie mniejszej skali niż w wielu państwach UE. Rekordowo wysoki okazał się też współczynnik zatrudnienia. Badania wskazują zaś na rosnący optymizm polskich przedsiębiorców, co może w najbliższej przyszłości przełożyć się na decyzje o zwiększeniu zatrudniania.

 

Dalsze spadki, ale łagodniejsze. Tylko sezonowe?

 

W przedostatnim miesiącu roku w serwisie www.Praca.eGospodarka.pl pojawiło się 23 tys. 796 ogłoszeń o pracę. Listopad charakteryzował się kolejnym spadkiem liczby ofert pracy, spadek był jednak dużo słabszy niż w październiku i wyniósł zaledwie 2,5 procent w relacji miesięcznej. Dla porównania, miesiąc wcześniej, w październiku 2009, liczba ofert pracy względem września spadła o ponad 16 procent. Uwzględniwszy sezonowość występującą na rynku pracy, można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że nie należy już oczekiwać w najbliższym czasie dużych spadków, zaś w pierwszych miesiącach zbliżającego się roku 2010 może nawet nastąpić wzrost liczby ogłoszeń o poszukiwaniu pracowników.

 

– Wcześniejsze spadki liczby nowych ofert pracy miały po części związek z reorganizacją struktury zatrudnienia na czas spowolnienia gospodarczego i niepewności związanej z działaniem firm w średniej perspektywie czasowej. W wielu przedsiębiorstwach ograniczono nabór, skupiając się bardziej na redukcji kosztów oraz podnoszeniu wydajności pracy dotychczas zatrudnionych pracowników, dlatego właśnie liczba ofert pracy spadła. Teraz, po opublikowaniu danych z trzech kwartałów, widać wyraźnie, że światowe spowolnienie nie odbiło się na rodzimym rynku pracy mocnym piętnem – komentuje Beta Szkodzin, wydawca serwisu www.eGospodarka.pl. – Przedsiębiorstwa wprawdzie nie myślą jeszcze o radykalnym zwiększaniu zatrudnienia, ale zniknęła groźba poważnych redukcji personelu. W związku z tym, liczba ofert pracy utrzymuje się na stałym poziomie i wynika głównie z naturalnych ruchów kadrowych w firmach – poszukuje się pracowników na miejsce zwolnionych, urlopowanych, przewlekle chorych – uzupełnia Beata Szkodzin.

 

Poszukiwani sprzedawcy

 

W listopadzie pracę najszybciej mogli znaleźć sprzedawcy. Spośród 23 tys. 796 ogłoszeń o pracę, handlowcy mogli liczyć na 7 tys. 700 posad. Czyżby to wpływ zbliżającego się okresu świąteczno-noworocznego i związanej z nim gorączki zakupowej, czyli czas ciężkiej pracy właśnie dla handlowców?

 

Poszukiwani są również pracownicy działów obsługi klienta oraz call center – w listopadzie czekało na nich 3 tys. 539 ofert pracy. W ofertach pracy mogą przebierać również informatycy – na specjalistów z tej branży czekało niemal 2 tysiące ofert. W cenie są także fachowcy od zarządzania – sprawni i doświadczeni szczególnie przydatni w czasie spowolnienia. Managerowie mogli się ubiegać o bez mała 2 tysiące stanowisk.

 

Rośnie zapotrzebowanie na specjalistów z zakresu PR, reklamy oraz marketingu – w listopadzie czekało na nich niemal 1 tys. 300 posad, o ponad 19 procent więcej niż miesiąc wcześniej. Jednak prawdziwymi rekordzistami wzrostu w podziale na branże są bankowcy – w listopadzie czekało na nich aż o 71 procent więcej ofert niż miesiąc wcześniej!

 

– Banki, również te operujące w Polsce, w pierwszej połowie roku dość nadwrażliwie zareagowały na światowy kryzys. Po okresie kilkuletniej prosperity dla tego sektora, przyszło pogorszenie koniunktury i radykalne, w wielu przypadkach za bardzo, cięcie kosztów oraz zatrudnienia. Przez wiele miesięcy tego roku zapotrzebowanie na bankowców spadało, co było bezpośrednią pochodną programów poprawy wskaźników finansowych banków, zakładających redukcję kosztów ludzkich. Teraz, w obliczu raczej optymistycznych prognoz, banki decydują się na odbudowę swojej sieci sprzedaży i obsługi, więc i zatrudniają ponownie – wyjaśnia Beata Szkodzin. – Ponadto, ogłoszenia publikowane w listopadzie dadzą efekt w postaci zatrudnienia dopiero w przyszłym roku, czyli już po zamknięciu bilansów tegorocznych. Zarządzający bankami będą więc mogli wykazać się dobrymi wynikami w cięciu kosztów w tym roku, a w pierwsze miesiące następnego wejdą już z większą liczbą pracowników i zapewne z nowymi planami podboju rynku – komentuje Beata Szkodzin.

 

W niełasce znaleźli się chętni do pracy w sektorze ubezpieczeniowym – w listopadzie czekało na nich 487 ofert, o niemal 32 procent mniej niż miesiąc wcześniej. Trudno także o pracę w administracji publicznej – w listopadzie na urzędników czekało zaledwie 38 ofert pracy, o prawie 27 procent mniej niż w październiku. Cóż, budżetowe cięcia mają swoje minusy – w tym również ograniczenia naboru bądź zamrożenie etatów…

 

– Spadająca liczba ofert pracy, w połączeniu z jednak dość dobrymi danymi dotyczącymi bezrobocia oraz zatrudnienia, daje wyraźny sygnał o stabilizacji na rynku pracy. Widać, że ustępuje panika z pierwszych miesięcy roku, a przedsiębiorcy coraz śmielej poszukują nowych pracowników. Oczywiście nie można mówić jeszcze o spektakularnych wzrostach, ale tendencja spadkowa wyraźnie wyhamowuje – wyjaśnia Beata Szkodzin. – Wprawdzie przyszłoroczna sytuacja budżetowo-gospodarcza jest nadal niewiadomą, lecz czynniki pozytywne zdają się przeważać. Pewnym probierzem nastrojów i siły nabywczej Polaków będą zbliżające się święta, które pokażą jakie są realne nastroje i możliwości pracowników, konsumentów, przedsiębiorców – uzupełnia Beata Szkodzin.

 

Regiony: to nad kreską, to pod kreską

 

W listopadzie w większości województw spadek liczby ofert pracy został wyhamowany. W większości województw liczba ofert wzrosła. O ile miesiąc wcześniej spadki dotyczyły wszystkich 16 województw, to w listopadzie już tylko 7. Zmiany względne były w zdecydowanej większości jednocyfrowe, przy czym dwie skrajne wielkości zmian miały zbliżoną wartość, z przeciwnymi jednak znakami. I tak w województwie małopolskim liczba ofert spadła o niemal 13 procent, w kujawsko-pomorskim wzrosła zaś o niewiele ponad 13 proc. W pozostałych województwach zmiany miesięczne oscylowały wokół plus/minus kilku procent. Nad kreską znalazły się, oprócz wspomnianego kujawsko-pomorskiego, także woj. opolskie (+9,5 proc.), świętokrzyskie (+9 proc.), podkarpackie (+6,5 proc.), łódzkie (+6 proc.), warmińsko-mazurskie (+5,2 proc.), podlaskie (+2,4 proc.), lubelskie oraz dolnośląskie (po +0,5 proc.). Po kreską znalazły się zaś woj. małopolskie (-12,93 proc.), zachodniopomorskie (-6,7 proc.), lubuskie (-5 proc.), wielkopolskie (-3,8 proc.), mazowieckie oraz śląskie (po – 3,77 proc.) a także pomorskie (-1,1 proc.).

 

W liczbach bezwzględnych tradycyjnie najwięcej ofert pochodziło z woj. mazowieckiego – aż 4 tys. 768 ofert. Podmioty w kolejnym w zestawieniu województwie – śląskim – oferowały już 2 tys. 813 posad. Z trzeciego w rankingu – dolnośląskiego – pochodziło 2 tys. 194 ofert. Poziomu dwóch tysięcy nie zdołało niestety przebić woj. małopolskie, z którego pochodziło 1 tys. 906 ofert pracy.

 

Duże miasta się podnoszą

 

Tradycyjnie największym „generatorem” ofert pracy jest Warszawa. W listopadzie ze stolicy pochodziło ponad 2 tys. 650 ofert pracy publikowanych w serwisie Praca.eGospodarka.pl. To o 3,6 procent mniej niż miesiąc wcześniej. Z kolejnego w zestawieniu dużego miasta – Wrocławia – pochodziło ponad dwukrotnie mniej ofert – 1033. Jednak w przypadku stolicy Dolnego Śląska miesięczna dynamika była dodatnia – w stosunku do października przybyło 6,5 proc. ofert. Poziomu tysiąca ofert nie udało się przebić takim metropoliom jak Kraków (901), Poznań (731), Katowice (667) czy Łódź (600).

 

Największy względny miesięczny spadek ofert pracy wystąpił w Krakowie – o ponad 21 procent. Historyczna stolica Polski miała więc duży wpływ na negatywny wynik całej małopolski.

 

Wysoki względny przyrost liczby ofert (na poziomie 45 – 70 procent) wystąpił w Przemyślu, Elblągu, Zielonej Górze, Opolu, Toruniu, Rzeszowie. Wynik taki należy jednak raczej przypisać tzw. efektowi bazy, miasta te bowiem miesiąc wcześniej zanotowały bardzo małą liczbę ofert.

 

Warto jednak zauważyć, że zaobserwowana w październiku silna tendencja spadkowa została zahamowana albo odwrócona. Duże miasta powoli wracają więc do swej roli „pracotwórczej”, stając się ponownie centrami zatrudnienia, w których tworzona jest większość nowych miejsc pracy.

Źródło: eGospodarka.pl