W lipcu, który był rekordowy, z rządowych dopłat skorzystało ponad 3,4 tys. klientów banków. Kredytów udzielono na kwotę ponad 605 mln zł.
Jednak zapowiada się, że sierpień nie będzie już rekordowy, choć nadal liczba udzielanych kredytów utrzymuje się na wysokim poziomie. – Od 1 do 20 sierpnia banki, które z nami współpracują, udzieliły 1,8 tys. kredytów.
Zapowiada się kolejny dobry miesiąc – mówi Ewa Balicka-Sawiak, z Banku Gospodarstwa Krajowego, który obsługuje ten program. Pomoc państwa polega na spłacie połowy odsetek w ciągu ośmiu pierwszych lat spłacania rat kredytu. W tej chwili w programie „Rodzina na swoim” uczestniczy aż 12 banków.
Na co zwracać uwagę, ubiegając się o kredyt z rządową dopłatą? Pierwszym i najważniejszym elementem jest marża proponowana przez bank uczestniczący w programie. Panują tutaj duże rozbieżności między ofertami: od 1,35 proc. do 6,74 proc. Marża jest elementem stałym przez cały okres kredytowania.
– W przypadku marż poszczególnych banków nie widać wielkich zmian w ostatnim okresie. Oprocentowanie też niewiele się obniżyło – mówi Jerzy Węglarz, analityk Expandera. jednak, jego zdaniem, większość ofert jest korzystna. – Dzięki programowi doszło do obniżenia cen mieszkań. Z drugiej strony lekko pobudził popyt, co jest korzystne także dla deweloperów – dodaje analityk Expandera.
Deweloperzy, chcąc sprzedać mieszkanie w ramach programu, muszą dostosować cenę do obowiązujących progów. W Warszawie, aby klient banku otrzymał dopłatę do kredytu hipotecznego, cena metra kwadratowego nie może przekraczać 7257 zł, w Łodzi – 5601 zł, a w Olsztynie 5875 zł.
Inaczej też te progi kształtują się w województwach. W mazowieckim jest to 4326 zł, w łódzkim – 3901 zł, a w warmińsko-mazurskim – 4397 zł. Stąd na przykład pojawiły się duże dysproporcje w cenach nieruchomości w Warszawie i Pruszkowie.
Początki programu sięgają 2007 r., jednak wtedy cieszył się on nikłą popularnością. Wynikało to z surowych obostrzeń dotyczących dopłat. Ceny za metr znacznie odbiegały od maksymalnych umożliwiających skorzystanie z programu, a banki sprzedawały głównie kredyty we frankach szwajcarskich i wykazywały znikome zainteresowanie współpracą w zakresie sprzedaży kredytów z dopłatami.
Dzisiaj – w sytuacji, gdy mamy do czynienia z deficytem franka na rynku międzybankowym, a deweloperzy mają problemy ze sprzedażą nawet oddanych już do użytku mieszkań – program wraca do łask.
Ponadto weszła w życie Ustawa z dnia 21 listopada 2008 r. o zmianie ustawy o finansowym wsparciu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania zwiększająca dostępność tego produktu i łagodząca wcześniej ustanowione obostrzenia. Kto powinien zainteresować się programem? Na które elementy oferty należy zwrócić szczególną uwagę i czy rzeczywiście program jest aż tak opłacalny, jak chciałyby to wykreować media?
Docelową grupą kredytobiorców, do których jest skierowany program są: osoby samotnie wychowujące dzieci, młode małżeństwa (niekoniecznie wychowujące dzieci), osoby nieposiadające mieszkania w jakimkolwiek stanie prawnym, osoby nie wynajmujące mieszkania od spółdzielni.
O dopłaty mogą się również ubiegać osoby wychowujące dzieci w wieku do 25. roku życia, jednak w tej sytuacji dziecko powinno się uczyć lub powinno otrzymywać zasiłek pielęgnacyjny. Jak już wspomniano, osoba chcąca skorzystać z dopłat nie może również posiadać nieruchomości w dniu zawarcia umowy o kredyt hipoteczny.
Są jednak pewne wyjątki. Otóż kredyt z dopłatami kredytobiorca może otrzymać w sytuacji, gdy jest najemcą lokalu mieszkalnego lub gdy przysługuje mu spółdzielcze lokatorskie prawo do lokalu. Warunkiem jest jednak podpisanie zobowiązania zrzeczenia się prawa do lokalu w spółdzielni lub rozwiązanie umowy najmu.
Kredytobiorca ma na to sześć miesięcy. Datę tę liczy się od daty zakupu nieruchomości, na którą został udzielony kredyt, lub od momentu odbioru technicznego domu, który za ten kredyt został wybudowany. W sytuacji, gdy powyższy wymóg nie zostanie spełniony, bank może wypowiedzieć umowę.
Jak widać, kredyt z dopłatami to produkt skierowany głównie do osób dopiero wchodzących w dorosłe, samodzielne życie. Jest to też swego rodzaju kompromis pomiędzy zdecydowanie droższym kredytem złotówkowym i zdecydowanie tańszym kredytem walutowym (jeśli chodzi o wysokość raty w okresie pierwszych ośmiu lat).
Jak powszechnie wiadomo, banki podchodzą zdecydowanie bardziej rygorystycznie do osób starających się o kredyt w walucie obcej – wynika to z wymogów Rekomendacji S. Pomimo niższego oprocentowania, a co za tym idzie niższej raty, wymagana jest wyższa zdolność kredytowa.
Natomiast kredyt z dopłatami jest możliwy do uzyskania jedynie w złotówkach – co za tym idzie nie ma konieczności wykazywania tak wysokich dochodów. Rata takiego kredytu przez pierwsze osiem lat będzie niższa niż niejednego kredytu na przykład we frankach szwajcarskich. Problem jednak w tym, że kredyt hipoteczny zaciągamy zazwyczaj na dłuższy okres. Po ośmiu latach rata urośnie o kilkaset złotych. Ale i tak, dzięki dopłatom, zaoszczędzimy nawet do 100 tys. zł.
Henryk Sadowski