„Sandy” Weill nie odchodzi z Citigroup

Oświadczenie zakończyło kilkutygodniowe spekulacje na temat zmian na najpoważniejszych stanowiskach w Citigroup. Plotki o odejściu Weilla, który miał rzekomo założyć prywatny fundusz inwestycyjny, zbiegły się w czasie z rezygnacją Roberta Willumstada, który zmęczony wieloletnim czekaniem oświadczył, iż będzie ubiegał się o pozycję dyrektora generalnego w innej spółce.

Inwestorzy obawiali się, że odejście dwóch ważnych osób we władzach Citigroup wpłynie na ciągłość zarządzania gigantem. Ponadto nerwowość na Wall Street spotęgowały także wyniki kwartalne grupy finansowej, które rozminęły się z oczekiwaniami analityków – podaje „Parkiet”

Mam zamiar pozostać prezesem do końca kadencji. Informacje, że zamierzam zaangażować się w nowe przedsięwzięcie dotknęły mnie osobiście. To tak, jakbym konkurował z Citigroup lub działał wbrew interesom spółki – stwierdził Weill w liście opublikowanym zaraz po powrocie z podróży po Europie.

Według amerykańskiej prasy, tryb odejścia 72-letniego prezesa był przedmiotem gorących dyskusji samego zainteresowanego z zarządem firmy. Tajemnicą poliszynela był także krytyczny stosunek Weilla do obecnego dyrektora generalnego Citigroup Charlesa Prince’a, zarządzającego firmą od 2003 r. Weill miał się też spierać zarówno o wysokość odprawy, jak i o pakiet świadczeń emerytalnych – podaje „Parkiet”