Secus: To jeszcze nie koniec

Siłę rynku zwykle poznaje się po głębokości i trwałości korekt. Taki test mieliśmy w piątek, kiedy po fatalnej sesji w USA niedźwiedziom w końcu udało się zdobyć przewagę. Przewaga okazała się jednak tylko chwilowa, a początkowe spadki stały się dobrą okazją do kupna. Takie zachowanie rynku najlepiej pokazuje, że korekta wzrostowa rozpoczęta w połowie poprzedniego tygodnia jeszcze się nie wyczerpała. Choć dane makro publikowane w ubiegłym tygodniu nie były zbyt korzystne dla byków, to w niczym nie przeszkodziło to we wzroście, który ma charakter czysto techniczny. Pomimo kilku lepszych sesji rynek w ujęciu średnioterminowym w dalszym ciągu pozostaje jeszcze silnie wyprzedany, co przemawia za kontynuacją korekty. Obecny wzrost najprawdopodobniej jest dopiero początkiem fali korygującej cały roczny spadek. W przeszłości tego typu korekty wymazywały co najmniej 38,2% poprzedzającego spadku. Gdyby i tym razem taki schemat miał się powtórzyć, to docelowy poziom wzrostu można wyznaczyć w okolicach 2950-3000 pkt. dla WIG20. Tak duży wzrost wymaga oczywiście czasu.