Śledztwo się ślimaczy

Zeznania przed komisją złożyli już byli ministrowie finansów: Jerzy Osiatyński, który przygotowywał prywatyzację Banku Śląskiego, Stefan Kawalec, który nadzorował sprzedaż akcji BŚ i Marek Borowski. Zeznawał również Sławomir Sikora, były dyrektor departamentu instytucji finansowych w Ministerstwie Finansów.

Trudny proces

Osiatyński powiedział przed komisją, że prywatyzacja Banku Śląskiego odbywała się w trudnej sytuacji: na początku transformacji gospodarczej, w okresie kształtowania się rynku kapitałowego w Polsce. Akcje banku wyceniono na 50 złotych, choć doradca prywatyzacyjny sugerował o połowę niższą cenę. Tymczasem kurs akcji wzrósł 13,5-krotnie. Prof. Osiatyński twierdzi jednak, że wszystkie zastosowane metody wyceny były poprawne.

Marka Borowskiego o polityczną odpowiedzialność za zaniżenie wartości akcji banku oskarżył wcześniej inny świadek, Bogdan Pęk, który mówił komisji o tajnej liście polityków, którzy mieli niezgodnie z prawem wzbogacić się na tej prywatyzacji. Borowski zapewnił, że takiej listy nie było. Przypomniał, że w 1994 roku obecny prezydent Lech Kaczyński (wówczas prezes NIK) mówił w sejmie, że „lista Pęka” nie istnieje, a podczas prywatyzacji BŚ nie było większych nieprawidłowości. Zdaniem Borowskiego prywatyzacja Banku Śląskiego była swoistym „papierkiem lakmusowym” i gdyby rząd ją odwlekał, inwestycje, których Polska potrzebowała, mogły ją ominąć.

– Obraz przesłuchań jest mniej więcej taki: i nadzór bankowy, i minister finansów, i prezes giełdy, i prezes Komisji Papierów Wartościowych wiedzieli o tym, że dom maklerski nie jest przygotowany do obsługi tak dużej powszechnej prywatyzacji, że nie jest w stanie potwierdzić świadectw udziałowych, że giełda znajduje się w fazie spekulacyjnej – a mimo to minister finansów uruchomił prywatyzację, sam podjął decyzje o wycenie, o debiucie na giełdzie, nie wstrzymując całego procesu – powiedział „Gazecie Bankowej” Marek Sawicki (PSL), wiceprzewodniczący komisji. – Wciąż nie możemy wyjaśnić, dlaczego ponad połowa pracowników, którzy objęli akcje, miała potwierdzone świadectwa i mogła uczestniczyć w sprzedaży w pierwszych dniach emisji, natomiast zaledwie ułamek procenta akcjonariuszy w powszechnym obrocie mogło swoje akcje sprzedawać. Trudno dziś wskazać, że była to świadomie przygotowana i realizowana akcja, ale z drugiej strony nie można tego wykluczyć. Wąskie gardło w Domu Maklerskim Banku Śląskiego spowodowało, że przy balonie spekulacyjnym giełdy i niemożliwości wrzucenia akcji prywatnych „ciułaczy” na giełdę, mieliśmy niewątpliwie do czynienia ze spekulacją, ale prawne udowodnienie tego jest niezmiernie trudne.

Kto będzie śpiewał?

Mimo wezwania, przed komisją nie stawiła się Hanna Gronkiewicz-Waltz.

– Prezydent Kwaśniewski chciał przed komisją śledczą śpiewać i tańczyć, Leszek Balcerowicz odmówił stawienia się na przesłuchanie i bardzo przykro, że Hanna Gronkiewicz-Waltz dołącza do grona ludzi, którzy uważają, że mogą być ponad prawem – skomentował Adam Hofman, przewodniczący komisji śledczej.

Gronkiewicz-Waltz uważa, że zgodnie z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego nie może być przesłuchiwana przez sejmową komisję w sprawie okoliczności, co do których mogła uzyskać wiedzę, pełniąc obowiązki prezesa NBP. Komisja z kolei powołuje się na pięć opinii prawnych, z których wynika, że były szef NBP może być pytany o decyzje wydawane przez poszczególne rządy i ministrów w sprawach sektora bankowego. Komisja chciała spytać Gronkiewicz-Waltz m.in. o niepotwierdzenie świadectw udziałowych przez Dom Maklerski Banku Śląskiego oraz o okoliczności upadku Dolnośląskiego Banku Gospodarczego, który – według zeznań Wiesława Michalskiego ps. „Olsen” – chcieli podobno przejąć gangsterzy, a w transakcji miała im pomóc ówczesna szefowa NBP. Posłowie chcą przesłuchać „Olsena”, nawet jeśli mieliby to zrobić w więzieniu, gdzie obecnie przebywa.

– Skoro jest spór, od jego rozstrzygnięcia jest sąd – ocenił w rozmowie z „Gazetą Bankową” Andrzej Dera (PiS), jeden z członków komisji. – Sąd dostanie nasz wniosek o ukaranie karą porządkową Hanny Gronkiewicz-Waltz i to on zdecyduje czy rację ma komisja śledcza, czy Gronkiewicz-Waltz. Jest tu zresztą ciekawostka – Bank Śląski był prywatyzowany w latach 1993-94, a przypomnę, że wówczas nie obowiązywała obecna konstytucja, która określa pozycję prezesa NBP. Ten problem prawny też rozstrzygnie sąd.

Nie tylko zeznania byłej prezes NBP opóźniają zakończenie śledztwa w sprawie Banku Śląskiego. Posłowie rozszerzyli listę świadków – chcą przesłuchać Wojciecha Katnera, wiceprezesa NIK w latach 1992-97 i Ryszarda Szyca, byłego dyrektora departamentu prywatyzacji w NIK. Były przewodniczący komisji Artur Zawisza chciał też początkowo przesłuchać prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale wycofał wniosek. Ponownie wezwany zostanie również Bogdan Pęk – na zamkniętym posiedzeniu komisji miałby ujawnić nazwiska polityków, którzy mieli nielegalnie wzbogacić się na prywatyzacji Banku Śląskiego.

Komisja będzie też prawdopodobnie chciała przesłuchać Aleksandra Kwaśniewskiego w sprawie prywatyzacji BIG Banku Gdańskiego.

– To są działania sensu stricte polityczne, bo i Kwaśniewski, i Kaczyński, i przesłuchanie w więzieniu merytorycznie niewiele wniosą, ale być może niektórym członkom komisji chodzi o to, żeby medialnie zaistnieć, podnosząc w ten sposób własną i komisji rangę – uznał wiceprzewodniczący Sawicki. – Są to ruchy pozorne i zupełnie niepotrzebne. Sugerowałem pozostałym członkom komisji, żebyśmy spróbowali przed wakacjami sporządzić sprawozdanie przynajmniej z tej części śledztwa. Trudno powiedzieć, czy to się uda, bo na 10-13 czerwca planowaliśmy przesłuchania zamykające sprawę, ale w tym czasie może się odbyć posiedzenie sejmu. Sekretariat komisji uzgadnia ze świadkami możliwość przesłuchań, bo lepiej wcześniej uzgodnić terminy. Po wakacjach zajmiemy się być może Bankiem Turystyki, a może „wejdziemy” już w duże prywatyzacje z okresu rządów premiera Buzka i ministra Wąsacza.

– Jeżeli większość uzna, że są okoliczności uzasadniające powołanie konkretnych świadków, to możemy przesłuchiwać ich w dowolnych warunkach, jeśli miałoby to przynieść rozwiązanie – stwierdził Andrzej Dera. – Jestem jednak za tym, by nowe wątki rozpoczynać, kiedy zakończymy poprzednie. Przesłuchania będą jeszcze przed wakacjami, złożyliśmy ostatnie wnioski, natomiast sprawozdanie pojawi się dopiero po wysłuchaniu wszystkich świadków. Będziemy pisali cząstkowe protokoły – potem obejmie je całościowy raport, natomiast część dotycząca Banku Śląskiego zostanie zakończona w sierpniu, może na początku września.

Wola polityczna

Komisja śledcza wciąż obraduje w niepełnym składzie. Po wycofaniu się z jej prac trojga posłów opozycji mieli do niej wejść Marek Ast i Adam Rogacki z PiS oraz Bolesław Borysiuk z Samoobrony. Do uzupełnienia składu zabrakło ostatnio w sejmie 14 głosów.

– Po takim uzupełnieniu PiS nawet bez swoich koalicjantów byłoby w stanie podejmować każdą decyzję w komisji – wyjaśnił powody sejmowego oporu Marek Sawicki.

– Jestem gorącym zwolennikiem uzupełnienia składu, ale jestem tylko jednym z 460 posłów, którzy podejmują w tej sprawie decyzję – musi się pojawić wola polityczna – zastrzegł Andrzej Dera. Nie potrafię powiedzieć, kiedy to nastąpi, ale chciałbym żeby nastąpiło jak najszybciej.