„Andrzej Klesyk, prezes PZU, przyznaje, że wyniki inwestycyjne grupy przyprawiają go o drżenie serca. – To były zmiany niezależne od nas – tłumaczył wczoraj dziennikarzom. Mówi, że to rezultat spadków na warszawskiej giełdzie oraz podwyżki stóp procentowych, a co za tym idzie obniżki rentowności obligacji. Portfel lokacyjny grupy PZU to 50 mld złotych. W ponad 80 proc. ulokowany jest w obligacjach, a 7,5 proc. przypada na giełdę.”, pisze gazeta.
„Gorsze wyniki z inwestycji miały wpływ na zysk netto grupy PZU. Spadł on o 37 proc., do 732 mln zł, a w spółce zajmującej się ubezpieczeniami majątkowymi o 26 proc., do 402 mln zł. Za to PZU dobrze radzi sobie z obroną pozycji rynkowej. Po ubiegłorocznej stagnacji w tym roku spółka chwali się ponad 6-proc. wzrostem zebranej składki. – Dobrze sprzedawały się polisy autocasco (wzrost o 11 proc.), komunikacyjne OC i rolne – mówi Witold Jaworski, wiceprezes PZU.”, czytamy.
„Władze spółki podtrzymują swoje apetyty inwestycyjne. Grupa dysponuje 10 mld złotych, które może przeznaczyć na zakupy. – Na bieżącą działalność wystarczy nam około 8 mld złotych – wyjaśnia Andrzej Klesyk. To powoduje, że pozostałe w kapitałach własnych blisko 10 mld złotych chce przeznaczyć na inwestycje w Europie Środkowo-Wschodniej. Prezes wyjaśnia, że na razie nie są prowadzone żadne rozmowy, a ewentualne zakupy mogłyby nastąpić najwcześniej w przyszłym roku.”, czytamy dalej.
Jeżeli akcjonariusze zgodzą się, by ubezpieczyciel prowadził agresywną akwizycję w regionie, to może oznaczać, że spółka także i w tym roku nie wypłaci dywidendy. W ubiegłym roku wypłatę dywidendy zablokował Skarb Państwa skonfliktowany z holenderskim Eureko. Obie strony od lat toczą spór o dokończenie prywatyzacji ubezpieczyciela. Holendrzy posiadają obecnie 33 proc. akcji PZU, a kolejne 21 proc. mieli otrzymać w momencie wprowadzenia spółki na warszawską giełdę. Eureko żąda 35,6 mld zł odszkodowania.
Więcej na ten temat w „Rzeczpospolitej”.