Spadki trwają już tydzień

Początek sesji to spadek WIG20 o 1,4 procent, który szybko powiększył się dwukrotnie do niemal 3 procent. Rynek zszedł na poziom przed-świątecznych minimów, których przełamanie groziło naprawdę solidną przeceną. Spadki notowały wszystkie spółki z WIG20, a największe znaczenie miały przeceniane banki i KGHM tracące 4-5 procent. Słabo wyglądały też zachodnie parkiety, gdzie również dominowały 2-3 procentowe spadki.

Na poziomie 1740 punktów na WIG20 zapanowała stagnacja identyczna do wczorajszej na wysokości 1800. Żadna ze stron rynkowych zmagań nie chciała podjąć ryzyka wyjścia przed szereg, więc grzecznie czekaliśmy na rozstrzygnięcia z zewnątrz. W czasie ogólnego marazmu na rynkach występował szef FED, którego zdaniem niezbędne mogą się okazać większe zasilenia kapitałowe i gwarancje bankowe w celu zapewnienia „stabilności i normalizacji na rynkach kredytowych”. Siła słowa szefa najważniejszej obecnie instytucji zapewniające, że „bank centralny USA wciąż dysponuje potężnymi narzędziami wpływu na gospodarkę oraz ceny” nie zrobiły żadnego wrażenia. Nic dziwnego, skoro wszyscy inwestorzy wiedzą, że od słów do czynów daleka droga. A gra toczy się pod rzeczywistość z dziś i jutra, a nie za parę tygodni. Z drugiej strony po wpompowaniu w system finansowy na całym świecie 2 bilonów dolarów na razie nie widać żadnych efektów.
Punkt zwrotny sesji nastąpił dopiero po godzinie 14.30. Opublikowana jedyna informacja makroekonomiczna z dzisiejszego dnia – bilans handlu zagranicznego USA – który okazał się najmniejszy od 5 lat, sprowokował popyt do większej aktywności. Spadek miesięcznego ujemnego salda bilansu aż o 30 procent Stany zawdzięczają głównie spadkom cen ropy i wydatków konsumenckich, które znacznie zmniejszyły import.
Tłumaczenie wzrostów w końcówce sesji tym właśnie raportem jest odrobinę naciągane, ponieważ nie miał on najmniejszego znaczenia przez ostatnie parę lat. Faktem jednak jest, że po nim skala  spadków na GPW zmniejszyła się o połowę przez co WIG20 zakończył na zniżce o 1,4 procent przy miliardowym obrocie.  Podobną słabością wykazały się małe i średnie spółki. Podsumowanie ostatnich pięciu sesji wypada bardzo niekorzystnie. Indeksy spadają już od tygodnia i wciąż zdecydowanie bliżej im do testu 1700 niż nagłych wzrostów i odnotowania efektu stycznia.
 Paweł Cymcyk
Analityk

Źródło: AZ Finanse