Stracić pracę w czasie bessy

Stracić pracę w czasie kryzysu to nie to samo co zostać zwolnionym w momencie, gdy rynek pracy znajduje się na plusie. Aby znaleźć nowe źródło dochodu, wielu zwolnionych pracowników rewiduje dotychczasowe cele zawodowe i obniża oczekiwania. Jest to szczególnie trudne dla specjalistów i menedżerów z ambicjami. W przypadku zwolnienia muszą „przełknąć” utratę pracy i pogodzić się z wyhamowaniem kariery.

W okresie spowolnienia gospodarczego głównym zagrożeniem związanym z utratą pracy i objęciem nowego stanowiska jest groźba ponownego zwolnienia. Podjęcie pracy, która nie w pełni odpowiada oczekiwaniom pracownika, zmniejsza jego wydajność i zaangażowanie. Może również stać się przyczyną niezadowolenia pracodawcy i ponownie skazać pracownika na bezrobocie. Kolejnym problemem, który dotyczy przede wszystkim osób o wąskiej specjalizacji lub z wieloletnim doświadczeniem w jednej branży, jest mała skłonność do przekwalifikowania.

Pomimo, iż w badaniach sondażowych przeprowadzanych wśród bezrobotnych Polaków, gotowość do całkowitego przekwalifikowania lub podjęcia niskopłatnej pracy zgłasza co siódmy ankietowany, w rzeczywistości chętnych do zmiany specjalizacji, branży lub pracy poniżej kwalifikacji jest dużo mniej. Utrata zatrudnienia w czasie rynkowej bessy odbija się również na późniejszym wynagrodzeniu zwolnionych pracowników.

Według ekonomistów z Columbia University, zarobki 90% pracowników, którzy utracili pracę w czasie recesji amerykańskiej gospodarki na początku lat 80-tych XX wieku, były w ciągu pierwszych kilku miesięcy o 30% niższe niż osób, które uniknęły zwolnień. Wyższy poziom płac nie powrócił jednak wraz z hossą. Po upływie 10 lat różnica dochodów między dwoma grupami pracowników utrzymywała się na poziomie 20%. Po dwóch dekadach wynosiła 15%.

Źródło: rynekpracy.pl