Szara strefa ma też plusy?

Gospodarka europejska jest obciążona widmem szarej strefy. Nie jest to jednak fikcyjny duch, mimo trudności precyzyjnego zweryfikowania jej rozmiaru, gdyż jej wartość szacuje się na blisko 2 biliony euro. Poziom szarej strefy sięga od 10 % (Wielka Brytania) produktu krajowego brutto do 40% w niektórych państwach Europy Środkowo-Wschodniej (np. Litwa, Łotwa i Estonia). Jest to obszar działalności gospodarczej dozwolonej, lecz niezgłoszonej władzom. „Gospodarka cienia” w czasach kryzysu znacznie wzrasta, a jej obszar i rozwój jest na terenie każdego kraju inny, choć łatwo dostrzec podobieństwa.

Firma doradcza A.T.Kearney oraz dr. Friedrich Schneider, profesor i dziekan Uniwersytetu Jana Keplera w Linzu przeprowadzili badania struktury szarej strefy i sprecyzowali metody działań mające na celu jej zmniejszenie. Badania wskazały, że im większy ciężar podatków i składek na ubezpieczenie społeczne, tym większa jest szara strefa. Największą koncentracje niezgłoszonych działań obserwujemy w budownictwie gdzie w Polsce sięgają one 40% osób zatrudnionych w tym przemyśle. Kolejne mocno obciążone działy to handel hurtowy i detaliczny, oraz przetwórstwo przemysłowe, gdzie poziom szarej strefy oscyluje w granicach 30%. Podsumowując poziom względnej wielkości szarej strefy w Polsce sięga 29% , co jest równe 70 miliardom euro. O pozytywne oraz negatywne aspekty szarej strefy zapytaliśmy Jacka Krawczyńskiego, dyrektora w A.T.Kerney: 

 

Jacek Krawczyński

 

Jakie są pozytywne, a jakie negatywne skutki szarej strefy? 

 

Jacek Krawczyński: Szara strefa nie jest jednoznacznie negatywnym zagadnieniem. Istnieją bardzo istotne negatywne efekty szarej strefy. To jest mniejszy wpływ pieniędzy do fiskusa jak i ubezpieczeń społecznych. Wprowadza to nierównowagę w obrocie gospodarczym. Podmioty działające w szarej strefie mogą mieć przewagę kosztową wobec podmiotów działających oficjalnie. Osoby, które działają w szarej strefie, maja zapewnione mniejsze bezpieczeństwo, zarówno społeczne, jak i bezpieczeństwo pracy. Występują tam częściej uchybienia, jeśli chodzi o bezpieczeństwo i higienę pracy. Są też pozytywne aspekty szarej strefy. Szara strefa generuje miejsca pracy, szczególnie w takich gospodarkach jak nasza, ale nie tylko. Można szacować, że w Niemczech około 70% miejsc pracy w szarej strefie nie zaistniałoby w obiegu oficjalnym, po prostu dlatego, że byłyby za drogie. Drugi efekt, to pieniądze, które są zarabiane w szarej strefie – wracają do obrotu oficjalnego. Dane z Niemiec wskazują, że około 2/3 tych przychodów, które są generowane w szarej strefie, wraca do oficjalnego obiegu i w związku z tym są one opodatkowane podatkiem VAT. 

 

Jakie mechanizmy czy metody mogą ograniczyć  nieraportowanie transakcji lub pracy? 

 

My dzielimy te metody na dwa rodzaje: negatywne i pozytywne. Negatywne to metody polegające na kontroli i zniechęcaniu do szarej strefy, np. kontrole podatkowe, kontrole inspekcji pracy i wprowadzanie kas fiskalnych. Naszym zdaniem istotne jest również wprowadzenie zachęt, czyli tych metod pozytywnych. Tutaj istnieje wiele przykładów tego rodzaju podejść na świecie, to np. sytuacje, gdzie transakcje dokonywane kartami są objęte niższym podatkiem VAT, co występuje w Korei Południowej czy Argentynie. Mogą to być zachęty podatkowe dla tych sklepikarzy, którzy przyjmują płatności elektroniczne. Takie rozwiązania są stosowane we Włoszech i Niemczech. Innym rozwiązaniem w Niemczech było zalegalizowanie i objęcie niskim poziomem opłat na ubezpieczenia społeczne, pracę domową. Jest cały arsenał takich metod, my zidentyfikowaliśmy ponad 70 rożnych na świecie, niektóre z nich są skuteczne. 

 

Jakiego poziomu szarej strefy możemy spodziewać  się w przyszłym roku w Polsce? 

 

Szara strefa, gdy się patrzy na rożne kraje, jest zjawiskiem masowym. Jest to zjawisko, które było, jest i przypuszczalnie będzie. Nie jest to zjawisko, którego skala będzie się zmieniała radykalnie lub zniknie ono w przeciągu jednego roku. Szacujemy, że w Polsce było to około 29% PKB w 2005 roku. Myślę, że również w przyszłym roku będzie to wartość rzędu 25-30% PKB. Powód jest taki, że jesteśmy teraz w sytuacji kryzysu, chociaż Polska jest nim stosunkowo najmniej dotknięta. W kryzysie szara strefa rośnie, dlatego że są likwidowane miejsca pracy. Ludzie tracą swoje dochody, więc istnieje więcej potrzeby i okazji do zaistnienia w szarej strefie.

*****

Jedną  z recept na zmniejszenie rozwoju szarej strefy jest rozwój płatności elektronicznych. Symulacje wykazały, że bez rozwoju tego typu płatności w Polsce w latach 2004 do 2008, wielkość szarej strefy w 2008 roku mogłaby być wyższa o ponad 23 miliardy euro. Oznacza to, że mogłaby sięgnąć równowartości ponad 30% oficjalnego PKB. Zdaniem organizacji Visa istnieje silna korelacja pomiędzy rozpowszechnianiem płatności elektronicznych w danym kraju a rozmiarem szarej strefy. O płatności tego typu w Polsce zapytaliśmy Małgorzatę O’Shaughnessy, Dyrektor Generalną Visa w Polsce: 

 

Małgorzata O’Shaughnessy

 

Jakie są wady gotówki? 

 

Gotówka ma wiele wad, z których często nie zdajemy sobie sprawy. Wiele różnych wyliczeń pokazuje, że gotówka jest bardzo kosztowna, np. wg szacunków średnio w Europie koszty jej obsługi mogą wynosić 0,5% PKB, co w przeliczeniu na jednego europejczyka sprowadza się do 200 euro rocznie. Gotówka, pozostając poza obiegiem systemu finansowego jest nieproduktywna, ponieważ nie może być efektywnie inwestowana w przedsięwzięcia, które mają pozytywny wpływ na rozwój gospodarczy. Gotówka nie pozostawia śladu transakcji, dlatego jest ważnym elementem umożliwiającym rozwój szarej strefy, która m.in. uszczupla wpływy do budżetu państwa.  

 

Czego możemy się spodziewać? Jaki procent osób przejdzie z płacenia gotówką na karty? 

 

W tej dziedzinie wiele dobrego już się zdarzyło na przestrzeni ostatnich lat w Polsce, a pamiętajmy, że pierwsza karta płatnicza w Polsce została wydana 1991 r., czyli polskie karty mają raptem 18 lat historii. W porównaniu z rozwiniętymi rynkami Unii Europejskiej jest to o około połowę krótszy czas rozwoju rynku. Ostatnie lata pokazywały natomiast, że bardzo szybko staramy się dojść, co najmniej do średniej europejskiej.

 

Kart płatniczych jest już w Polsce ponad 30 milionów, samych kart Visa około 21 milionów. Cały czas stoi przed nami i przed innymi systemami płatniczymi wyzwanie polegające na zwiększeniu użycia kart płatniczych bezpośrednio do płatności. Karty już mamy i lubimy, choć oczywiście chcielibyśmy, by było ich w obiegu więcej, nad czym też pracujemy. Przykładem mogą być karty przepłacone, które – mamy nadzieję – zwiększą liczbę osób korzystających z zalet obrotu bezgotówkowego, w tym takich, które nie mają jeszcze rachunku w banku.

 

Chcemy dotrzeć do tzw. „przeciętnego polskiego konsumenta”  i uczynić obrót bezgotówkowy zjawiskiem naprawdę masowym. Potrzebujemy do tego większej sieci akceptacji, dlatego bardzo mocno pracujemy nad jej rozbudową tak, by w czasie od 3 do 5 lat osiągnąć przyzwoity poziom europejski. Również, jeśli chodzi o rozwój kart płatniczych i obrotu bezgotówkowego. Stoi przed nami wiele wyzwań, ale Polska jest rynkiem, na którym systemy płatnicze rozwijają się bardzo dobrze i szybko. Transakcji bezgotówkowych przybywa w tempie dwudziestu kilku procent rocznie. Instytucje finansowe przejawiają dużą chłonność na nowinki a w wielu innowacyjnych rozwiązaniach wręcz celujemy w Europie. Wszystko to  bardzo dobrze wróży rozwojowi płatności bezgotówkowych w Polsce.

*****

Doświadczenie pokazuje jednak często brak zainteresowania obrotem bezgotówkowym ze strony lokalnych sklepików i właścicieli mniejszych działalności gospodarczych. Motorem niechęci nie jest jednak chęć nielegalnego zysku, lecz zbyt drogi koszt obsługi terminali służących do płacenia kartą. Karteczki z informacją, że uiszczanie opłaty ta droga jest możliwe np. powyżej 10 zł nie dziwią nawet w stolicy. Warto tez wspomnieć, że w Polsce prawie 50% ludzi nie posiada kont bankowych. Dyrektor generalna Visy deklaruje jednak wdrożenie na przełomie 2010 roku, rozliczeń za pomocą kart w „małych i lokalnych sklepikach”. O tym, czy zmniejszy to skalę szarej strefy będziemy mogli przekonać się weryfikując wyniki jej poziomu za rok. Ciekawe pomysły, które moim zdaniem, warto zapożyczyć od sąsiadów, zeszły niestety na dalszy plan. Zmniejszenie podatków i ulgi dla małych działalności gospodarczych pozostały poza nawiasem dyskusji, a obowiązek płacenia kartą np. powyżej 100zł wciąż pozostaje w sferze opowieści porównawczych. 

 

 

Artykuł pochodzi z Przeglądu Finansowego Bankier.pl.
Chcesz otrzymywać aktualne informacje, nowe wywiady oraz podsumowanie najważniejszych wydarzeń mijającego tygodnia ze świata finansów? Zapisz się na bezpłatną subskrypcję Przeglądu Finansowego Bankier.pl, by w każdy poniedziałek otrzymywać najnowszy numer naszego tygodnika.
Zapraszamy na http://www.bankier.pl/przeglad/!

Źródło: Przegląd Finansowy Bankier.pl