Tam mieszkam: Madera

66% tej wulkanicznej wyspy zajmuje park narodowy, miejsca do zabudowy pozostaje więc niewiele. Mimo to, zwą ją rajem na ziemi. O Maderze, którą włada nieformalna „mafia” opowiada Tomasz Stan-Stanicki, dziennikarz i podróżnik, zimujący tam od 4 lat.

Malwina Wrotniak, Bankier.pl: Madera – rajskie miejsce do odpoczynku, ale czy do życia?

Tomasz Stan-Stanicki: Madera to marzenie wielu Polaków. Po na ogół tygodniowym pobycie na tej wyspie dziesiątki osób, znajomych i całkiem obcych, zadają mi to samo pytanie: czy można tu zamieszkać i dostać dobrze płatną pracę?

Moja odpowiedź jest zawsze wielkim rozczarowaniem dla interlokutora. Niestety, Madera jest cudownym miejscem do życia, ale beznadziejnym do zarabiania pieniędzy. Mogą to potwierdzić tysiące imigrantów, którzy się tu ostatnio osiedlili.

Skąd przyjechali? Który język najczęściej słychać na wyspach Madery?

Najwięcej przyjechało ich z Mołdawii, Rumunii, Ukrainy, czy Gruzji, bardzo dużo również z Brazylii i innych byłych kolonii portugalskich. Większość z nich biegle włada językiem portugalskim, a mimo to nie mają pracy lub mają, ale nisko płatną. Polacy bez znajomości języka portugalskiego również nie mają tu co liczyć na jakąkolwiek pracę. Tubylcy są bardzo mili i uprzejmi, ale tylko do momentu, gdy dowiedzą się, że ktoś chce zająć ich miejsce pracy.

Może więc warto rekomendować to miejsce do posiadania wakacyjnej nieruchomości?

Nieduża grupa naszych rodaków zdecydowała się ostatnio nabyć tu nieruchomości – czy to domy, czy apartamenty i traktować je jako wakacyjną odskocznię. Ceny są teraz dość przystępne, bo „towaru” jest na rynku dużo, a kupujących niewielu. Czy jest to dobra inwestycja? To zależy od wielu czynników – co kupiono, za ile i w jakim miejscu. O błąd jest bardzo łatwo, a odsprzedaż „błędu” jest i chyba będzie w najbliższej przyszłości raczej trudna.

Rynek nieruchomości znajduje się obecnie w stanie depresyjnym. Inwestorów „z kasą” jest niewielu, a banki bardzo usztywniły się w udzielaniu kredytów hipotecznych. Przykładem niech będzie znajoma rodzina, która płaci wyższą marżę tylko dlatego, że bank zażyczył sobie badań lekarskich pożyczkobiorców. Pan domu okazał się lekkim sercowcem i z tego powodu bank uparł się, że nie pożyczy pieniędzy na normalny procent, tylko na wyższy.

Wracając więc do nabycia czegoś na Maderze, to radziłbym kupować na tzw. long term (ang. długi okres) albo nawet z myślą o pozostawieniu tej nieruchomości dla dzieci. Myślę tu o ludziach ciągle aktywnych zawodowo. Zasobni emeryci, o ile wiedzą, czego chcą, mogą kupować za gotówkę nawet i dziś, nie kładąc nacisku na spekulację, tylko na praktyczne korzyści.

W Polsce coraz mocniej propaguje się ideę „condo” – wykup na własność pokoju hotelowego, z prawem do wypoczywania tam przez z góry określoną liczbę dni w roku. W pozostałym czasie nieruchomość służy i zarabia na siebie dzięki turystom. Czy na Maderze ta formuła jest popularna?

Popularne hotelowe „time share” istnieje na wyspie, ale osobiście nie radziłbym nikomu zakupu tego rodzaju, choćby ze względu na bardzo trudne późniejsze zbycie takiego nabytku.

Dom na Maderze kojarzy się z malowniczo położoną na skarpie nieruchomością i pewnie sporo z nich tak właśnie wygląda. A gdzie miejsce na nowe budownictwo?

Madera jest wyspą o cudownym klimacie, rajem kwiatowym, eukaliptusowym. I tu zagadka – czym różni się Madera od Australii? Tylko tym, że tam jest 700 gatunków eukaliptusa, a tutaj  „tylko” 500. Jedyną „wadą” wyspy jest to, że ponad 60% jej powierzchni to park narodowy, więc terenu do zamieszkania pozostaje bardzo mało.

Madera nie ma rozległych plaż piaszczystych, jest to raczej wyspa–ogród, wiecznie zielona i kwitnąca o każdej porze roku. Przypomina Hawaje, tyle że bez plaż.

I jakie nieruchomości tam stoją?

Tradycyjna zabudowa na Maderze przypomina bardziej zabudowę śródziemnomorską, niż podzwrotnikową. W kolorach dominuje biel murów i czerwień dachówek, choć mieszkańcy Madery lubują się też w kolorach niezwykłych i często można spotkać domy w kolorze kardynalskiej purpury czy innych świetlisto rażących barwach.

Stolice czy główne miasta zwykle odstają od tego, co dookoła. Na ile zabudowa Funchal jest inna od pozostałej części Madery?

Funchal, stolica autonomii, ma trzy rodzaje zabudowy. Pierwszy i najstarszy to biedne domki rybackie, jakie znajdują się na starym mieście (zona vela), druga to typowe portugalsko-śródziemnomorskie wille, a trzecia to zabudowa jako żywo przypominająca warszawski

Ursynów, czyli okolice zachodnich dzielnic Lido i Ajuda. Przyznam się, że nie jest to moje ulubione miejsce w Funchal.

Są jeszcze Quinty – stare, zabytkowe wille byłych maderskich magnatów. Część z nich została przerobiona na luksusowe hotele, część jest ciągle w rękach lokalnych oligarchów, a część niszczeje bezpowrotnie, jako że nikt nie wie, gdzie są ich właściciele.

Trzeba tu podkreślić, że południowy pas wybrzeża wyspy – od Machico do Calhety – różni się bardzo bogactwem zabudowy i cenami nieruchomości od mniej popularnego wybrzeża północnego, gdzie na osiedlenie decydują się tylko nieliczni. Przyczyną jest duża ilość opadów i zimniejszy klimat. I choć Madera nie skąpi nikomu pięknych widoków, to ilość dni, kiedy można je podziwiać jest o połowę mniejsza na północnym wybrzeżu.

Gdyby więc na tym piękniejszym, południowym wybrzeżu chcieć postawić dom – będzie trudno?

Trzeba pamiętać, że Madera jest krainą latynoską. W związku z tym do dziś bardzo duża ilość domów czy działek nie ma uregulowanego statusu własnościowego. Tradycją było tu rodzinne dzielenie działek, bez oglądania się na urzędy. Do dziś nie wiadomo gdzie są granice działki, albo też posesja ma dziesięciu właścicieli, którzy nie potrafią się dogadać co do ceny sprzedaży. Wyprostowanie tych spraw przez gringo z Polski jest raczej niemożliwe i graniczyłoby z cudem.

Innym problemem było wydawanie pozwoleń na budowę na terenach zagrożonych. Do powodzi z 20 lutego tego roku nikt się tym nie przejmował. Dopiero zniesienie przez powódź kilkunastu domów i śmierć kilku rodzin otworzyły oczy urzędnikom. Dziś już nie można dostać zezwolenia na budowę byle gdzie.

Południowy pas wyspy jest stanowczo zbyt skomercjalizowany i wybetonowany. Budując wodne przepusty i mosty, nikt nie brał pod uwagę kataklizmów takich, jak ten ostatni. Zamiana koryta rzeki w betonową rurę skończyła się zalaniem dolnych partii miasta i wielomilionowymi stratami dla wszystkich.

Nie zmienia to faktu, że Madera to miejsce przepiękne i warte odwiedzenia, czy zakupu posiadłości. Wyspa ma tę zaletę, że była w swojej historii celem szerokiej imigracji, głównie ludzi zamożnych, co podnosiło jej rangę, a miejscowa ludność do dziś jest wdzięczna wszystkim nacjom napływowym. Począwszy od plantacji trzciny cukrowej, bananowców i winnic, przez nauczenie tubylców wyszywania koronek czy wyplatania wikliny, na rozwoju turystyki kończąc – wszystko to spowodowało, że poziom życia i bogactwa na wyspie systematycznie wzrastał.

….aż do takiego poziomu, że dom na Maderze to dziś oferta tylko dla wybranych. Z jakim kosztem wypada się liczyć, chcąc mieć własne „cztery kąty” na Maderze?

Nie jest to może zbyt odkrywcze, ale polecam przed zakupem swojego miejsca na wyspie przyjechać tu parę razy, aby poznać miejscowe obyczaje, przepisy, czy zwyczajnie „poczuć wyspę”.

Jeżeli już zdecydujemy się na zakup nieruchomości, to trzeba wziąć pod uwagę, że do ceny należy doliczyć też inne koszty, takie jak: podatek IMT od nabywanej nieruchomości (tzw. transfer miejski), koszt przygotowania tzw. escritura (dokument przeniesienia własności), podatek od transferu praw własności (tzw. stamp duty), opłatę rejestracyjną nieruchomości, opłatę za pomoc adwokata, podatek IVA (port. imposto sobre o valor acrescentado) – czyli odpowiednik VAT-u. Jeżeli pieniądze na zakup pożyczamy z banku, to mamy i inne dodatkowe opłaty.

Co jeszcze może dawać się we znaki mieszkańcom Madery?

Wielkie i średnie biznesy na wyspie należą do kilku oligarchicznych rodzin, a poprzez układy rodzinne mają władzę nad wszystkim i wszystkimi na wyspie. Jest to rodzaj zakamuflowanej mafii, choć nie w tym samym znaczeniu, co na Sycylii. Jedyną grupą etniczną, która siedzi w centrum tego układu są Anglicy. Choć są grupą nieliczną, kontrolują na przykład handel maderskimi winami na świecie (Blandy).

Nie jest to jednak przypadek, tylko wynik targów i wojen, jakie przetaczały się przez Europę aż do końca XIX wieku. Angielscy osadnicy przybyli na Maderę po raz pierwszy w 1662 roku, a w roku 1807 wojska brytyjskie stacjonowały na Maderze w celu utrzymania jej w swojej sferze wpływów i chronienia jej przed zakusami Napoleona. Anglikom tak się tu spodobało, że właściwie traktowali wyspę jako swoją kolejną kolonię. Po długim okresie negocjacji, zgodzili się opuścić wyspę, ale właściwie tylko w teorii. Garnizon wojskowy się zwinął, ale większość oficerów i reszta żołnierzy poślubiła miejscowe kobiety i pozostała na wyspie na zawsze. Inną liczną grupą są Niemcy, później – Skandynawowie.

A Polacy?

Polska grupa jest jak na razie bardzo nieliczna. Na zorganizowanym przeze mnie w zeszłym roku bożonarodzeniowym spotkaniu zjawiła się najliczniejsza w historii polska grupa czasowych i stałych mieszkańców tej wyspy – wraz z dziećmi było nas ponad 30 osób. Seniorką grupy jest mieszkająca tu od 1960 roku hrabina Jolanta Lubomirska. Zapewne jest ona znana szerszej grupie Polaków – wycieczkowiczów, bo jeszcze do niedawna jako przewodniczka pracowała dla polskich biur podróży.

Reasumując, polecamy Maderę do życia?

Przewrotnie powiem, że raczej nie. Jest to wyspa dla prawdziwych koneserów o wysublimowanym smaku, a tego wielu naszym rodakom ciągle jeszcze brakuje.

Oczywiście, że w tym miejscu lekko się przekomarzam. Zapraszam wszystkich i polecam leśno-kwiatową funchalową* czarowną krainę o nazwie Madera tym, których na to stać. Grecja, Majorka czy inne Baleary mają się nijak do Madery. Tak, jak Malmazja była królewskim trunkiem, tak jest nim i cała Madera. Upić się nią jest łatwo i ze skutkiem natychmiastowym.

Rozmawiała Malwina Wrotniak, Bankier.pl

* Nazwa stolicy Funchal wzięła się od rośliny fenkuł – koper włoski, który na wyspie rośnie wyjatkowo obficie. Madera to też las drzew laurowych. Mamy tu więc oszałamiającą mieszankę zapachów: liście laurowe, eukaliptus, funchal i wszystkie kwiaty świata, wymieszane z charakterystycznym aromatem wina maderskiego.

Źródło: Bankier.pl