W erze taniego latania samolotami jedyną przeszkodą do naprawdę niedrogiego wypoczynku pozostają ceny noclegów. Alternatywą może być wakacyjna zamiana domów.
Im bardziej oblegane miasto, tym wyższe ceny – ta bezlitosna zasada przypomina o sobie przy każdym bukowaniu hotelu w popularnej turystycznie miejscowości. Do wielu europejskich stolic można się dziś dostać w krótkim czasie, samolotem, nawet za kilkadziesiąt złotych. Ale magia taniego podróżowania pryska, gdy przychodzi zapłacić kilkadziesiąt euro za hotelową noc. Pojawia się wtedy pragnienie, by ktoś znajomy, kto mieszka za granicą, użyczył chociaż kawałka podłogi. W czasie, gdy takie myśli krążą po głowie, powiedzmy, marzącego o Złotych Piaskach zakopianina, podobne życzenie może chcieć spełnić na przykład wyruszający do Polski Bułgar. Targu mogliby dobić na jednym z internetowych serwisów, pośredniczących w wakacyjnej zamianie domów.
Wystarczy własny kąt
Tę turystyczną strategię zwykło się kwitować hasłem ‘dom za dom’, ale żeby przyłączyć się do zabawy, wystarczy nawet mieszkanie w bloku. Bo po pierwsze – nigdy nie wiadomo, jakich wrażeń będzie poszukiwał ten, kto się z nami zamieni, a po drugie – standard noclegu schodzi często na drugi plan wobec samych atrakcji turystycznych. Trudno może być w to uwierzyć mieszkańcom np. mrówkowców na osiedlach z wielkiej płyty. I dla nich jest jednak pociecha – to, co oferują, powinno przypaść do gustu podróżującym po Europie entuzjastom podążania śladami historii, ewentualnie zachodnim amatorom mocnych wrażeń, jakich ich zdaniem dostarczać musi życie w postsocjalistycznej zabudowie.
Rodzaj oferowanego do zamiany domu nie przesądza więc o powodzeniu zamiany, podobnie jak lokalizacja. Na pierwszy rzut oka pomysł wydaje się sensowny tylko w przypadku dużych miast i typowo turystycznych – nadmorskich albo górskich – miejscowości. W gruncie rzeczy jednak, każde położenie może okazać się dobre. Wypoczynek wcale przecież nie traci na jakości w którejś z ukrytych w Polsce wsi. Poza tym, spokojna agroturystyczna lokalizacja bywa znakomitą bazą wypadową do aktywnego zwiedzania.
Prócz własnego kąta, jak już wspomniano – mniej istotne gdzie zlokalizowanego, niezbędna jest też szczypta, a może i garść cała zaufania. Bo co by nie mówić, ceną za tanie wakacje jest ryzyko związane z pozostawionym do dyspozycji obcym ludziom domem. Z tego powodu, niektórzy do zamiany wystawiają swoje wakacyjne nieruchomości za miastem. O ile podoba się to fanom wypoczynku na łonie przyrody, o tyle może utrudniać znalezienie partnera do wymiany w gronie najczęściej jednak spotykanych poszukiwaczy miejskich wrażeń.
Zareklamuj dom i czekaj
Oprócz wykrzesania z siebie wspomnianego zaufania, do spędzenia urlopu w cudzym domu potrzeba jeszcze kilku kroków. Parowanie osób, które chciałyby w ten sposób rozwiązać problem wakacyjnego zakwaterowania odbywa się na specjalnie powołanych do tego celu serwisach internetowych. Najbardziej znanym, bo pionierskim jest HomeExchange.com. Jego pomysłodawca, Ed Kushins, zamianę domów na czas urlopu proponował już w 1992 roku. Sam jednak przyznaje (przeczytaj rozmowę z Bankier.pl), że jego biznes miał szansę się przyjąć dopiero kilka lat później, dzięki ekspansji internetu.
Bo o tym, że się przyjął, świadczy choćby 15 wersji językowych serwisu (w Hiszpanii funkcjonuje pod nazwą ScambioCasa.com, w Niemczech jako Haustauschferien.com, we Francji jako Trocmaison.com). Polskiego wydania jak na razie brak, ale po pierwsze – nic nie stoi na przeszkodzie, by skorzystać z wersji anglojęzycznej, po drugie – do dyspozycji pozostaje co najmniej kilkadziesiąt konkurencyjnych serwisów.
Co do technikaliów – podstawą jest internetowa rejestracja i podanie pakietu informacji o miejscu i warunkach, na jakich jest się w stanie to miejsce udostępnić innym turystom. Określa się więc m.in.:
- typ i lokalizację oferowanej na czas zamiany nieruchomości (liczbę sypialni, łazienek itd.), najlepiej ze zdjęciami,
- wyposażenie (komputer, pralka, gril w ogrodzie, TV itd.),
- czy do dyspozycji gości pozostaje samochód, motor, rower,
- czy na czas zamiany w domu pozostają wymagające opieki zwierzęta,
- co warto zobaczyć w okolicach,
- odległość od lotniska, istotnych zabytków i in. ważnych obiektów.
Wystawione ogłoszenie może i najpewniej zainteresuje wielu. Ale do zamiany dojdzie, gdy nie jedna, lecz obie strony będą miały sobie do zaproponowania coś atrakcyjnego. Stąd obok tego, co się oferuje, informacja o tym, co chciałoby się dostać w zamian – czyli po prostu najbardziej pożądane kierunki wakacyjnych wojaży.
Taniej nie znaczy za darmo
Chociaż o zamianie domów przyjęło się mówić jako o darmowej formie spędzenia wakacji, nie jest to do końca prawdą. Niektóre serwisy pośredniczące w zamianie domów wymagają opłaty (niewielkiej, ale jednak) przy rejestracji. Owe kilkanaście czy kilkadziesiąt dolarów ‘abonamentu’ ma być jednak zabezpieczeniem przed nieuczciwymi użytkownikami, bo konieczność wniesienia opłaty to forma naturalnej selekcji użytkowników.
Inaczej za to, niż w przypadku tradycyjnych noclegów, koszty te nie rosną wraz z częstotliwością podróży, bo na te nie ma limitu. Jedynym ograniczeniem jest znalezienie chętnego do zamiany. Statystycznie, prawdopodobieństwo odniesienia na tym polu sukcesu jest spore. Warto jednak zachować pewną powściągliwość, nawet jeśli na horyzoncie pojawia się wizja spędzenia dwóch tygodni nad brzegiem oceanu.
Prócz finansowego wymiaru, zamiana domów może bowiem też kosztować sporo nerwów. Wiele serwisów wprowadza z tego powodu system rangowania czy polecania użytkowników, którzy już wymieniali się domami i których warto rekomendować innym. Wiele szczegółowych warunków zamiany pozostawia się do uzgodnienia stronom, dlatego przed samą zamianą, w imię zdrowego rozsądku, warto chociażby oddać bliskim na przechowanie to, co najcenniejsze czy wyczulić sąsiada na tymczasowych lokatorów.
Na zamianie domów oparto fabułę nakręconego w 2006 roku filmu „Holiday”. Cameron Diaz i Kate Winslet zagrały Amerykankę i Brytyjkę, które na życiowym zakręcie użyczają sobie na pewien czas swoich posiadłości. W finałowej scenie każda z nich uzna wakacyjne wspomnienia za niezapomniane. Cynicznie można by dodać, że podobnie niezapomniane mogą być straty, jeśli do zamiany przystąpi się z niedostateczną ostrożnością.
Malwina Wrotniak, Bankier.pl
Kontakt: m.wrotniak@bankier.pl
Źródło: Bankier.pl