Tańsze kredyty w euro

Tymczasem to właśnie kredyty w euro mogą okazać się w tej chwili bardzo korzystną propozycją dla przyszłych kredytobiorów. A to dlatego, że ich oprocentowanie wyraźnie spada, są łatwiej dostępne niż kredyty we franku szwajcarskim i wreszcie w perspektywie kilku najbliższych lat po wejściu do strefy euro i tak wszyscy będą spłacać zobowiązania już w europejskiej walucie.

Europejski Bank Centralny w ubiegłym tygodniu obniżył stopy procentowe o 0,25 pkt proc. do poziomu 1,25 proc.
I jak zapowiedział Jean Claude-Trichet, prezes EBC, kolejna obniżka jest prawdopodobna.

A to oznacza, że również oprocentowanie kredytów hipotecznych w euro będzie spadać. Co więcej, jak zaznacza Paweł Majtkowski, także marże na tych kredytach stają się coraz bardziej atrakcyjne.

– Średnie dla kredytu w euro wynoszą obecnie 2,5 pkt proc. Tymczasem dla franka szwajcarskiego kształtują się na poziomie ok. 3,5 pkt proc. – wylicza Paweł Majtkowski.

Przyznaje, że podobnie jak w przypadku kredytów w szwajcarskiej walucie, również otrzymanie kredytu w euro nie jest w tej chwili łatwe. Jest jednak kilka banków, które umożliwiają zadłużanie się w europejskiej walucie. A to za sprawą znacznie łatwiejszego dostępu do niej na rynku międzybankowym niż np. do franka szwajcarskiego. Najkorzystniej wyglądają dzisiaj oferty kredytów w euro proponowane przez banki DnB Nord i Deutsche Bank.

Ten pierwszy w pierwszym roku spłaty zwalnia klientów z marży. W kolejnych latach wynosi ona 1,55 pkt proc. Z kolei DB proponuje marżę na poziomie 2,50 pkt proc. W DB i DnB Nord kredyt w euro jest już dzisiaj tańszy niż we franku szwajcarskim. Z podobną sytuacją będziemy mieli do czynienia już niedługo w większości banków.

Przeszkodą w uzyskaniu kredytu w euro może być konieczność posiadania przez klientów wkładu własnego w wysokości co najmniej 20 proc. wartości nieruchomości. Z ankiet przeprowadzonych przez Finamo wynika, że osoby rozważające wzięcie kredytu hipotecznego deklarują, że mają wkład własny. Średnia kwota to niecałe 60 tys. zł. Z kolei ich przeciętna zdolność kredytowa to ok. 360 tys. zł.

Zdecydowana większość potencjalnych kredytobiorców (75 proc.) myśli jednak przede wszystkim o zaciągnięciu zobowiązania w złotych. Zachęcają ich do tego przede wszystkim spadające stopy procentowe w Polsce, a także możliwość skorzystania z rządowego programu „Rodzina na swoim”. Pozwala on spłacać jedynie połowę odsetek od kredytu przez osiem lat. Resztę pieniędzy dokłada budżet państwa.

Łukasz Pałka