Trudna robota rzecznika Banku Millennium

Bank Millennium stara się intensywnie stworzyć swój nowy wizerunek nadszarpnięty przez różne afery, w których w jakiś sposób występuje ciągle w tle. Nie będzie jednak łatwo – co pokazują wydarzenia z ostatnich dni. Najpierw rekord długości trwania awarii systemu internetowego, a teraz desperat w Domu Maklerskim Banku. Tak się jakoś składa, że ludzie za diabła nie rozróżniają co to ten Dom Maklerski, a co Bank. Psy wieszają oczywiście na Banku Millennium. A wystarczy poczytać fora internetowe, żeby poznać opinię na jego temat. Swoją drogą konia z rzędem temu, kto dobrze pisze ich nazwę 😉 Telewizja TVN zrobiła niezłą sensację programem na żywo, a przy okazji wyszło na wierzch, że zarządzanie sytuacją kryzysową w naszych bankach to wciąż bajki o żelaznym wilku. Doszło do tego, że w poszukiwaniu numeru na komórkę, TVN zadzwoniło do mnie! (naczelny miał komórkę wyłączoną 😉 Rzecznik prasowy najwidoczniej ceni swoją prywatność… Dostało się ogólnie polityce banku i rozwiązywaniu tego kryzysu. Z różnych powodów. Jednak najlepsze na sam koniec. Programu na żywo nie widziałem, bo akurat socjalizowałem się na imprezie, ale opis jednego ze znanych w branży PRowców, jaki zamieścił na liście InternetPR.pl powala: „Przy okazji, mało nie wypadłem przez okno kiedy zobaczyłem w telewizji rzecznika tego banku. Zarośnięty, włosy w nieładzie, bluza jeansowa 🙁 Tak mało tam płacą?”. Bogusław Feliszek jak zwykle dosadny, ale ja zupełnie się z nim nie zgadzam. Pan Wojciech wystąpił tak specjalnie, bo normalnie jest bardzo eleganckim człowiekiem, o czym świadczą jego zdjęcia jako Członka Rady Fundacji Jolanty Kwaśniewskiej „Porozumienie Bez Barier”. No i wiadomo jak jest w piątek wieczorem. Następnego dnia były obrady plenarne Rady Naczelnej Stowarzyszenia Ordynacka, konferencja prasowa. Nowy Zarząd i te sprawy… (Szef PR Banku Millennium zasiada w komisji kultury Stowarzyszenia Ordynacka). A swoją drogą – konferencja prasowa Stowarzyszenia odbyła się w sobotę w Klubie Bankowca na Smolnej… No właśnie. I jak tu nie wierzyć Giertychowi 😉