W lipcu fundusze akcyjne ponownie na czele

Pierwszy miesiąc nowego półrocza okazał się bardzo dobry dla funduszy inwestujących w akcje polskie. Najlepszy fundusz tej grupy – Allianz Budownictwo 2012 zyskał 10%, czyli o 2,2 punktu procentowego więcej niż indeks szerokiego rynku WIG. W rankingu TFI przygotowanym wspólnie przez Expandera i Dziennik Gazetę Prawną najlepszym towarzystwem funduszy inwestycyjnych okazała się Ipopema TFI.

Na pierwszym miejscu lipcowego rankingu TFI uplasowała się Ipopema TFI, która zarządza nie tylko swoimi, ale również funduszami Alior Banku. Tym razem słabiej wypadł Quercus TFI i Noble TFI, których miejsca na podium sprzed miesiąca zajęły Idea TFI oraz BPH TFI. Spośród funduszy zwycięskiej Ipopemy największy zysk przyniósł Alior Selektywny, który dzięki podejmowanym trafnym decyzjom, wypracował 10,5% stopę zwrotu dla swoich klientów. Należy on do grupy funduszy absolutnej stopy zwrotu, których celem jest wypracowanie zysków niezależnie od koniunktury giełdowej.

Poprzez selektywne inwestowanie aktywów w różnego rodzaju instrumenty rynku finansowego, fundusz ten, będzie dążył do osiągania rentowności na poziomie przewyższającym rentowność depozytów bankowych. Jak trudnym jest to wyzwaniem, świadczą wyniki Superfund Absolute Return, Noble Timingowy czy MCI Gandalf Aktywnej Alokacji, które pomimo wzrostu głównych  indeksów akcyjnych w lipcu przyniosły ponad 1% stratę. Alior Selektywny osiągnął najlepszy wynik nie tylko w swojej grupie, ale również pośród funduszy z grupy akcji polskich jego stopa zwrotu okazała się również wyższa niż wynik najlepszego funduszu z grupy akcji polskich.

To właśnie grupa funduszy inwestujących w rodzime papiery udziałowe pochwaliła się najwyższą medianą stóp zwrotu (6,4%). Zwycięski w tej grupie fundusz Allianz Budownictwo 2012 zyskał 10%, podczas gdy stopa zwrotu z indeksu szerokiego rynku akcji WIG wyniosła 7,80%. Na drugim skraju tej grupy funduszy znalazł się podmiot z tego samego TFI –  Allianz Akcji.  Funduszom akcji polskich małych i średnich spółek udało się odrobić znaczną część spadków z maja i czerwca. Tylko połowa podmiotów z tej grupy wypracowała zysk wyższy niż 5,8%. Jednak w tym samym czasie indeks sWig80, który stanowi dla nich często punkt odniesienia, wzrósł o 6,48%. Dobrą formę utrzymuje fundusz UniAkcje MiŚ Spółek. Natomiast wakacyjny lipiec rozleniwił nieco wcześniejszego lidera – Allianz Akcji MIŚ Spółek.

Wykres1. Wyniki funduszy akcji polskich na tle WIG oraz WIG20

W lipcowym zestawieniu najlepszym wynikiem wśród funduszy nominowanych w polskich złotych pochwalił się Quercus lev., sklasyfikowany w grupie funduszy pozostałych. Subfundusz ten realizuje swoją politykę inwestycyjną poprzez lokowanie środków głównie w kontrakty terminowe na indeks WIG20. Stara się on odzwierciedlić zachowanie indeksu WIG20lev, który jest indeksem WIG20 z dwukrotną dźwignią, tzn. w przypadku gdy WIG20 rośnie o 20 punktów to WIG20lev rośnie o 40 punktów, ale podczas spadków, również jego straty są dwukrotnie większe. Jest to instrument o wysokim poziomie ryzyka, który przy dobrej koniunkturze panującej na rynkach przynosi wysokie stopy zwrotu (w lipcu 18,4%), jednakże w okresie spadków może dotkliwie zmniejszyć wartość portfela. Fundusz ten jest jednym z trzech, które powiększyły ofertę Quercus TFI w I półroczu 2010 roku. Pozostałe to Quercus Short oraz Quercus Rosja.
Natomiast najgorszy wynik przyniosły funduszy inwestujące na rynku złota. Stopa zwrotu z Superfund Goldfuture wyniosła -13,6%, a DWS Gold  -9,9%. Wyraźna poprawa nastrojów na rynkach finansowych w lipcu sprawiła, iż inwestorzy ponownie zaczęli lokować środki w ryzykowne aktywa, zapominając o bezpiecznej przystani na czasy kryzysu, za jaką uznawany jest rynek złota.

Lipiec nie przyniósł spektakularnych zysków z funduszy dłużnych. W ostatnim miesiącu rentowność polskich obligacji nieznacznie spadła, pozostając jednak na zbliżonym poziomie w porównaniu z poprzednim miesiącem. Indeks Bloomberg’a skupiający wszystkie dłużne polskie papiery skarbowe o zapadalności powyżej jednego roku wzrósł o 0,66%. Rynek polskich obligacji równoważyły dwie przeciwwagi. Z jednej strony czynnikami, które wpływały na wzrost rentowności obligacji okazały się dane o czerwcowej inflacji (wzrosła bardziej niż oczekiwano), a także lepsze od oczekiwań dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej. Informacje te zwiększały obawy o szybsze podwyżki stóp procentowych. Z drugiej strony wzrost apetytu na ryzyko na światowych rynkach sprawiał, iż inwestorzy w poszukiwaniu wyższych stóp zwrotu chętnie inwestowali w obligacje rynków wschodzących (m.in. polskie), tym samym redukując wcześniejsze wzrosty ich rentowności. W takich warunkach mediana stóp zwrotu w grupie funduszy dłużnych krajowych wyniosła 0,7%. Najlepszy z nich – Skarbiec Depozytowy DPW – zyskał +1,9%, czyli aż 9 razy więcej niż wynik najsłabszych w lipcu funduszy tej grupy, tj. Amplico Obligacji Plus i Amplico Obligacji.

Ubiegły miesiąc to wzrost apetytu na ryzyko wśród inwestorów na całym świecie. Udane emisje rządowych papierów dłużnych w państwach z grupy PIIGS, dobre wyniki stress testów, którym został poddany europejski system bankowy, jak również w większości lepsze od prognoz wyniki finansowe przedsiębiorstw w USA oraz poprawiające się odczyty wskaźników wyprzedzających koniunktury sprawiły, iż posiadacze funduszy akcji mogli  cieszyć się wysokimi zyskami.

Wydaje się, że w najbliższych tygodniach indeks blue chipów na warszawskiej giełdzie podejmie próbę wspięcia się na kwietniowe szczyty. Giełdowym indeksom udało się pokonać ważne opory (S&P500 przebił barierę na poziomie 1100 punktów, a WIG20 w okolicy 2500 punktów), które obecnie powinny stanowić silne linie wsparcia przy ewentualnych ruchach korekcyjnych. Co ważne, pozytywnym sesjom z II części lipca towarzyszyły wysokie obroty, co jest potwierdzeniem kierunku wzrostowego trendu.  Z obecnej perspektywy wydaje się, że poprzednie miesiące były chwilowym odpoczynkiem przed dalszym marszem indeksów na północ. Nie należy jednak zapominać o czyhających zagrożeniach. Może okazać się, że globalny wzrost długu publicznego na niespotykaną dotąd skalę albo wywoła bankructwo nadmiernie zadłużonych krajów, albo spadek koniunktury gospodarczej spowodowany znacznymi cięciami wydatków budżetowych. Ciągle więc istnieje możliwość wystąpienia drugiego dna globalnej recesji, które z pewnością odbiłoby się bardzo negatywnie także na rodzimej koniunkturze. Na szczęście ostatnio prawdopodobieństwo takiego scenariusza wyraźnie zmalało.

Źródło: Expander