„Choć banki odmawiają finansowania deweloperom, to z coraz większym zaufaniem patrzą na indywidualnych klientów ustawiających się w kolejce po kredyty hipoteczne.” informuje „Rzeczpospolita”.
„Niewiele pomogą jednak na rynku kredyty dla indywidualnych inwestorów, jeśli deweloperzy nie będą mieli za co budować. – Wymagania banków wobec deweloperów są bardzo wysokie. Do września ub.r. mogli oni pożyczyć nawet na 100 proc. inwestycji oraz 90 proc. wartości działki. Dziś muszą mieć 30 – 50 proc. wkładu własnego i wykazać się przed bankiem przedsprzedażą – twierdzi Paweł Grząbka, prezes zarządu firmy doradczej CEE Property Group.” donosi „Rz”.
„Zdaniem Joanny Tomczyk z firmy redNet Consulting w drugiej połowie 2010 r. należy się spodziewać ograniczenia oferty mieszkań znajdujących się w zaawansowanej fazie realizacji. Tymczasem z danych GUS wynika, że w ciągu dziesięciu miesięcy br. rozpoczęto budowę ponad 124 tys. mieszkań, czyli o o 21,9 proc. mniej niż rok wcześniej. Zmniejszyła się liczba wydanych pozwoleń na budowę – do 152 636.” pisze „Rzeczpospolita”.
Nowych właścicieli najszybciej znajdują mieszkania z rynku pierwotnego. W związku z tym, że banki zaczynają rezygnować z surowych ograniczeń związanych z udzielaniem kredytów hipotecznych, ilość kupowanych mieszkań w ostatnim czasie znacząco wzrosła. Jeśli jednak dojdzie do sytuacji, że będzie trzeba wybierać wyłącznie pomiędzy mieszkaniami z rynku wtórnego, ruch na rynku nieruchomości może ulec znacznemu spowolnieniu.
Więcej na ten temat w „Rzeczpospolitej” w artykule Grażyny Błaszczak „Nie będzie nowych budów, ceny znów pójdą w górę”.