W trzecim kwartale zaczęło się ożywienie polskiej gospodarki

Podobnie dobre szacunki przedstawiło Ministerstwo Gospodarki: zdaniem ekspertów z Departamentu Analiz i Prognoz wzrost PKB w III kwartale może wynieść 1,5-1,7 proc., a w IV kwartale sięgnie 2 proc.

Zdaniem szefa IBnGR przyspieszenie można uznać za początek powrotu korzystnej koniunktury. – Głównym motorem wzrostu gospodarczego był popyt zagraniczny – mówi Bogdan Wyżnikiewicz, prezes Instytutu. Słaby złoty sprawił, że eksport spadł mniej niż import.

Najszybciej rozwijającym się sektorem jest obecnie budownictwo. Tempo wzrostu wartości dodanej w tym sektorze Instytut szacuje na 8,5 proc., a produkcji sprzedanej na 9,1 proc.

Ujemny wpływ na wskaźnik wzrostu gospodarczego miał popyt krajowy – zdaniem Instytutu w III kwartale spadł o 0,7 proc. To przede wszystkim efekt znacznego ograniczenia inwestycji przez firmy: wydały na nie o 3,5 proc. mniej niż rok wcześniej. – Spadek ten wynikał z utrzymywania się wśród przedsiębiorców odczucia niepewności odnośnie do kształtowania się przyszłej sytuacji gospodarczej, pomimo że firmy odczuwają poprawę koniunktury – mówi Wyżnikiewicz.

Nie zawiedli natomiast zwykli konsumenci – konsumpcja w II kwartale wzrosła o 2,3 proc.
W efekcie zdaniem IBnGR wzrost gospodarczy wyniesie w 2009 r. 1,4 proc., a w przyszłym roku 2,2 proc.
Ekonomiści mają już pewność: Polska uniknęła recesji. Danych o tym, że wszystko zmierza ku lepszemu, jest coraz więcej.

GUS podał w ostatni piątek, że sprzedaż detaliczna we wrześniu wzrosła o 2,5 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2008 r. To kolejny miesiąc, gdy Polacy kupowali więcej – w sierpniu sprzedaż wzrosła o 5,2 proc. Więcej wydaliśmy na żywność i papierosy, ale także na kosmetyki, odzież, obuwie, leki, a nawet na książki i prasę. Ograniczyliśmy jednak apetyty na auta, paliwo, meble oraz sprzęt RTV i AGD.

GUS podał także, że w trzecim kwartale doszło do znaczącej poprawy nastrojów konsumenckich Polaków – po raz pierwszy od końca 2008 r.

Na razie jednak trudno mówić o gwałtownym ożywieniu w gospodarce. Negatywne skutki kryzysu długo będziemy odczuwać, np. zdaniem IBnGR bezrobocie wzrośnie z obecnych 10,9 do 12,9 proc. w 2010 r.
Ale nikt już nie wróży nam czarnych scenariuszy, jak jeszcze przed rokiem.

Największe instytucje finansowe świata po raz kolejny poprawiają prognozy dla Polski. W ubiegłym tygodniu Bank of America wspólnie z bankiem Merrill Lynch podwyższyły prognozę wzrostu polskiego PKB w 2009 r. z 1,1 do 1,8 proc. i z 2 do 3,5 proc. w 2010 r. Eksperci podkreślają, że nie tylko jako jedyny kraj regionu uniknęliśmy recesji, ale rozwój gospodarczy nabiera tempa.

Nawet najgorsi pesymiści „poddali się”: agencja ratingowa Moody’s, która na początku roku wróżyła, że nasz PKB w 2009 roku spadnie o 1,4 proc., ostatnio przyznała, że nasza gospodarka „przytuje” 0,5 proc.

Joanna Pieńczykowska