Najpopularniejsza wyszukiwarka świata codziennie pomaga milionom internautów dotrzeć do poszukiwanych informacji. Odpowiednio posortowane hasła, które wpisujemy w Google, mogą służyć także jako narzędzie usprawniające warsztat ekonomistów. Najwyższy czas, żeby analitycy starej daty zaczęli poznawać nowoczesne technologie, które mogą znacząco poprawić skuteczność tradycyjnych modeli.
Kilkanaście lat temu największym problemem inwestora był ograniczony dostęp do informacji mających wpływ na nastroje panujące na rynkach finansowych. Większość instytucji stosowała bardzo podobne modele statystyczne i przewagę uzyskiwali ci, którzy z wyprzedzeniem byli w stanie wprowadzić do nich dane wejściowe, np. najświeższy odczyt dynamiki PKB, zmianę sprzedaży detalicznej, produkcji przemysłowej czy inflacji.
Obecnie, dzięki upowszechnieniu Internetu świat stał się płaski – indywidualny inwestor obracający na giełdzie kapitałem rzędu kilku tysięcy złotych z bieszczadzkiej głuszy nie stoi na przegranej pozycji w rywalizacji z londyńskimi funduszami inwestycyjnymi i bankami dysponującymi wieloma milionami dolarów. Posiada on w czasie rzeczywistym dostęp do tych samych źródeł informacji co eksperci, może wykorzystywać bardzo podobne programy komputerowe, a to sprawia, że najważniejszym wyróżnikiem staje się wiedza i niekonwencjonalne spojrzenie na rynki. Z pomocą może przyjść znajomość najnowszych technologii, np. znana wszystkim internautom wyszukiwarka Google.
Przewidzieć teraźniejszość
Hal Varian, profesor ekonomii na Uniwersytecie Kalifornii i jednocześnie główny ekonomista firmy Google, udowadnia tezę, że zapytania internautów mogą pomóc prognozować lepiej rzeczywiste dane z gospodarki, np. sprzedaż detaliczną czy ceny nieruchomości. Dzięki dodaniu do klasycznych modeli ekonometrycznych nowej zmiennej, trafność szacunków istotnie wzrosła – np. korzystając z informacji o popularności zapytań internautów na temat samochodów ciężarowych i SUV-ów, prognozy miesięcznej sprzedaży aut były o ok. 18 proc. trafniejsze. Nie wszyscy czytelnicy chyba są zainteresowani pojęciami takimi, jak „sezonowy model autoregresji” czy „metoda najmniejszych kwadratów”, dlatego nie zagłębiajmy się szczególnie w metodologię.
Zagregowane dane o zapytaniach internautów mają tę przewagę nad klasycznymi miarami wykorzystywanymi przez ekonomistów, że pokazują trendy bez kilkutygodniowego opóźnienia. Informacje o sprzedaży samochodów w USA za lipiec poznajemy dopiero w połowie sierpnia, ale każdego dnia korzystając z darmowych narzędzi możemy dowiedzieć się, że akurat w tym miesiącu o 50 proc. wzrosła ilość osób poszukujących informacji na temat kupna auta. Google gromadzi i odpowiednio kategoryzuje dane, dzięki czemu możemy sprawdzić w dowolnym momencie, co jest aktualnie na topie. Skokowy wzrost zapytań typu: „sprzedam używany samochód”, „Ford” czy „auto z dopłatą” sugeruje, że aktywność w branży motoryzacyjnej dynamicznie rośnie, a to dopiero po kilku tygodniach zostanie zobrazowane przez urząd statystyczny.
Powyższy wykres obrazuje częstotliwość zapytań wpisywanych w Google, które dotyczyły zakupu samochodów. Widzimy wyraźnie jakim sezonowym trendom podlega branża motoryzacyjna – szczyt aktywności co roku przypada na miesiące wakacyjne, po czym następuje spadek zainteresowania samochodami, a co za tym idzie również mniejszymi przychodami producentów aut. Zwróćmy jednak uwagę na to, co wydarzyło się w ciągu ostatnich miesięcy. W kwietniu 2009 r. liczba zapytań w tej kategorii była o blisko 20 proc. mniejsza niż w tym samym okresie przed rokiem, ale w czerwcu wprowadzenie rządowego programu dopłat do samochodów „Cash for Clunkers” diametralnie zmieniło sytuację. W normalnych warunkach można było spodziewać się, że sprzedaż samochodów wzrośnie latem w okolice z poziomu sprzed roku, ale na skutek nadzwyczajnej interwencji Amerykanie gorączkowo wręcz zaczęli szukać informacji o kupnie samochodów i w lipcu o kupno samochodów pytano o 57 proc. częściej niż przed rokiem.
Cofając się na niższy stopień ogólności można prześledzić zainteresowanie konkretną marką, np. Fordem. Dla zobrazowania korelacji obok siebie rzeczywiste przedstawiono dane między rzeczywistą sprzedażą i procentową zmianę częstotliwości wpisywania hasła „Ford” w pole wyszukiwarki.
Nikt nie przewidział kryzysu?
Jedną z wad danych o zapytaniach internatów jest trudność w przełożeniu ich na konkretne decyzje inwestycyjne. Dzięki nim można z wyprzedzeniem wychwycić pojawiające się trendy i sezonowość niektórych danych, ale znacznie trudniej wskazać momenty zwrotne. Nie jest to jednak niemożliwe. Inwestor, który zwrócił uwagę na rosnącą popularność hasła „subprime mortgage” na początku 2007r., prawdopodobnie zdążył wycofać się z rynku, gdy problemy rynku kredytów hipotecznych w USA zaczęły się wdzierać na pierwsze strony gazet. Ekonomiści długo jeszcze będą zdania, że nikt nie przewidział nadchodzących problemów, ale to teza mocno dyskusyjna – ci, którzy przewidzieli byli po prostu w mniejszości. Większość patrzyła w przeciwnym kierunku. Oczywiście rosnąca popularność danego hasła to tylko początek
Aby ten tekst nie wpisywał się tylko w akademickie teoretyzowanie oto kilka wskazówek, które mogą mieć przełożenie na decyzje inwestorów i zachowanie cen aktywów w najbliższych wybranych kilku tygodni:
– hasło „foreclosure” najczęściej pytają Amerykanie ze stanów Floryda i Nevada, czyli tam gdzie ceny nieruchomości spadły najbardziej. Przeciętnie informacje o bankowych aukcjach są poszukiwane pięciokrotnie częściej niż w 2006r.
– polscy internauci pytali o „nieruchomości” najczęściej w sierpniu 2006r., obecnie popularność tego hasła jest o ok. 40 proc. mniejsza niż w szczytowym okresie. Wniosek: stabilizacja cen? Możliwe, ale na powrót hossy i cen do rekordowych poziomów w najbliższym czasie się nie zanosi.
– w kategorii Finanse i ubezpieczenia w Polsce w ciągu ostatnich 90 dni najszybciej popularność zyskuje (oprócz nazw poszczególnych instytucji) hasło „kredyt studencki”, a w kategorii Nieruchomości szukamy wiadomości o „stancjach”, „umowach najmu” i „mieszkaniach studenckich’. Ciekawe czy po trzecim kwartale najlepszymi wynikami pochwalą się banki, które oferują najatrakcyjniejsze kredyty studenckie?
– zapytania na temat konkretnych banków i spółek giełdowych mogą w pewien sposób prognozować poprawę ich wyników na tle sektora, ale aby nie być posądzonym o kryptoreklamę zainteresowanych odeślę do narzędzia o nazwie Google Trends.
Zachęcam do eksperymentowania z niekonwencjonalnymi technikami i testowania nowych narzędzi, które z pewnością nieprędko przebiją się do bankowego mainstreamu. Kto wie, czy za kilka lat nagroda Nobla w dziedzinie ekonomii nie zostanie przyznana komuś, kto znajdzie praktyczne przełożenie na decyzje inwestycyjne.
Łukasz Wróbel
Oto lista haseł najczęściej wpisywanych 15 września 2008, kiedy upadł bank Lehman Brothers:
1. kdka
2. lehman brothers
3. school closings
4. merrill lynch
5. wpxi
6. north allegheny school district
7 aig
8. fox 8 cleveland
9. myfoxcleveland.com
10. lehman employees
11. chapter 11 bankruptcy
12. financial news
Źródło: Open Finance