„Zależność między perspektywami zawodowymi, a stopniem wykształcenia nie jest niczym nowym. Związany z edukacją poziom wiedzy i umiejętności determinuje bowiem zakres obowiązków i odpowiedzialności, na podstawie których wyceniana jest praca. W rezultacie, im bardziej prestiżowa uczelnia, tym atrakcyjniejszy na rynku pracy jest jej absolwent” – twierdzi Robert Gmaj, Kanclerz szkoły wyższej Collegium Varsoviense. „Należy jednak zwrócić uwagę, że prestiż nie powinien dotyczyć osiągnięć „akademickich”, lecz ugruntowanej pozycji uczelni zawodowej jako instytucji kształcącej wysoko wykwalifikowane kadry dla potrzeb gospodarki opartej na wiedzy”.
W wyniku dobrej koniunktury gospodarczej oraz emigracji zarobkowej Polaków, potencjalni pracownicy znaleźli się w centrum zainteresowania pracodawców, a to pociągnęło za sobą szereg zmian. Emigracja doprowadziła głównie do deficytu kadr w branży budowlanej i sektorze produkcyjnym. Jednak powoli sytuacja ulega poprawie. „Fala emigracji w tych grupach zawodowych maleje. Dodatkowo przedsiębiorstwa w Polsce podjęły działania związane z poprawą warunków płacy i pracy. Systematycznie rosnące pensje – choć daleko im jeszcze do średniej europejskiej – przyciągają większą rzeszę zainteresowanych. Tym samym braki kadrowe wśród pracowników fizycznych będą się z czasem zmniejszać, a galopujący wzrost wynagrodzeń ustabilizuje się. Gdy rynek przestanie chłonąć każdego pracownika, poziom wykształcenia i doświadczenia będzie priorytetowym czynnikiem wyróżniającym pracownika na coraz bardziej konkurencyjnym rynku” – prognozuje Thierry Iovane, dyrektor regionalny na Europę międzynarodowego Instytutu Rachunkowości Zarządczej (CIMA).
Przekształcenia na runku pracy wywarły duży wpływ na sektor edukacyjny. Dzięki wzmożonemu zapotrzebowaniu na pracowników, pojawiły się nowe możliwości rozwoju własnych umiejętności i wiedzy. „Uczelnie uruchamiają kierunki studiów, bardzo blisko związane z konkretnymi wymaganiami rynku pracy, np. zdrowie publiczne, gospodarka przestrzenna, inżynieria środowiska itp. Cieszy również fakt, że problem ten dostrzegło także Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, uruchamiając program wspierania tzw. kierunków zamawianych” – mówi Robert Gmaj. „Niestety założenia programu preferują uczelnie posiadające już potencjał, ograniczając tym samym szanse rozwoju mniejszych, często bardziej dynamicznych podmiotów edukacyjnych”.
Puste miejsca pracy powoli zaczynają się zapełniać. Dlatego też dynamicznie rozwijające się przedsiębiorstwa poszukują wartościowych pracowników, którzy będą budować przewagę konkurencyjną danej firmy. W tym wypadku kartą przetargową kandydatów staje się poziom wykształcenia i doświadczenie zawodowe. „Musimy jednak pamiętać, że tak jak na Zachodzie, dobra koniunktura gospodarcza w Polsce może niedługo spowolnić. Nie będzie już wtedy tak łatwo o podwyżki, a nad pracownikami zawiśnie groźba cięć kadrowych” – mówi Thierry Iovane.
Niestety same ambicje często nie są wystarczające, aby utrzymać się na stanowisku. Im wyższą pozycję zajmuje pracownik, tym silniejsza presja środowiska na ciągłe podnoszenie kwalifikacji. „Dzieje się tak w przypadkach, gdy mamy do czynienia z zarządzaniem większymi strukturami
organizacyjnymi (gdzie niezbędna jest wiedza z zakresu prawa, organizacji i finansów). Dlatego też będzie znacząco rosła rola studiów podyplomowych i innych form edukacji certyfikowanych przez prestiżowe instytucje” – podsumowuje Robert Gmaj.