Wzrost gospodarczy w II kwartale mógł zwolnić nawet do 5,5 proc.

Oczekiwania rynkowe oscylowały wokół 9-10 proc. wzrostu w skali roku, a ekonomiści liczyli, że po słabych danych majowych (2,4 proc.) odbicie będzie większe. Tak było po danych w marcu (wzrost produkcji o 1 proc. rok do roku), kiedy to wskaźnik został zaniżony przez fakt, że święta wielkanocne w tym roku były w marcu, a w zeszłym w kwietniu. Następny miesiąc przyniósł ożywienie dynamiki do ponad 15 proc. w ujęciu rocznym.

Także dane odsezonowane, a więc oczyszczone z efektów statystycznych, okazały się relatywnie słabe (7,6 proc.). Możliwe, że gospodarka zaczyna już spowalniać.

– Wygląda na to, że złote czasy polskiego przemysłu się skończyły i ciężko oczekiwać powrotu do dynamiki z 2007 roku czy nawet początku 2008 roku – mówi Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku.

– Dane dobrze wpisują się w obraz polskiej gospodarki podlegającej stopniowemu spowolnieniu – dodaje Piotr Bielski, ekonomista Banku Zachodniego WBK.

Dynamika PKB w II kwartale, zdaniem ekonomistów, spadła poniżej 6 proc. wobec 6,1 proc. w I kwartale.

– Dane o produkcji skłaniają nas do zmiany prognozy na II kwartał do 5,4-5,5 proc. – mówi Ryszard Petru, główny ekonomista BPH.

Wzrost produkcji zanotowano w 19 z 29 działów produkcji.

– Trudno jednoznacznie stwierdzić, że za kiepski wynik produkcji odpowiada eksport – mówi Piotr Bielski.

Ciągle bowiem silna produkcja jest udziałem producentów maszyn i samochodów, z drugiej strony, np. spadła dynamika w dziale drewno i wyroby z drewna, co może sugerować problemy producentów mebli z mocnym złotym.

– Częściowo może odbijać się mniejszy popyt na polskie towary za granicą, możliwe też, że mocny złoty coraz bardziej wpływa na kondycję firm.

– Dane te dodatkowo potwierdzają obawy niektórych członków RPP obawiających się spowolnienia gospodarczego i w związku z tym Rada Polityki Pieniężnej może być mniej chętna do podwyżek stóp – mówi Mateusz Szczurek.

Ciągle jednak dostępne już dane nie dają odpowiedzi, co RPP zrobi w najbliższych miesiącach i ile będzie podwyżek stóp procentowych – wygląda na to, że w lipcu stopy się nie zmienią.

– Z jednej strony, mamy spowolnienie produkcji i dynamiki zatrudnienia, ale z drugiej, płace rosły szybciej niż się spodziewano, nieco wyższa była także inflacja. Więc porcja informacji płynących z gospodarki nie jest jednoznaczna, a RPP będzie chciała poczekać – mówi Piotr Bielski.

Zdaniem Mateusza Szczurka do podwyżki jednak dojdzie.

– Inflacja osiągnie prawdopodobnie poziom 5 proc. i RPP będzie chciała pokazać, że czuwa, kontrolując jednocześnie oczekiwania inflacyjne – tłumaczy.