Wzrost kursu euro tylko dla bogatych

Co trzeci produkt strukturyzowany, który pojawił się na rynku w tym roku, oparty był na kursie euro, ale tylko najzamożniejsi otrzymali szansę zarabiania na osłabieniu naszej waluty.

48 struktur opartych na kursie euro to pozorny komfort dla inwestorów. Ponad połowa z tego to produkty przygotowane dla klientów BZ WBK Pivate Bank, którzy mogą w jedną lokatę zainwestować co najmniej 20 tys. złotych. Od początku roku co dwa tygodnie bank przeprowadza kolejne subskrypcje czterech lokat – po dwie nastawione na wzrost oraz na spadek kursu EUR/PLN. O swoich najzamożniejszych klientów podobnie dba Citi Handlowy, który kilka razy w miesiącu oferuje im obligacje strukturyzowane oparte na różnych instrumentach finansowych. Przeciętny klient polskiego banku o takim wyborze produktów inwestycyjnych może tylko pomarzyć.

Pomijając VIP-owskie oferty, od początku roku pojawiło się 18 struktur powiązanych z kursem euro. Siedem z nich (te z Kredyt Banku i Raiffeisen Banku Polska) wypłaci inwestorom zysk jeśli kurs EUR/PLN będzie w miarę stabilny, pozostałe zaś obstawiają większe lub mniejsze umocnienie złotego. Jest to zgodne z prognozami większości ekonomistów – typują oni dalsze umacnianie naszej waluty. Taki scenariusz przewidują Bank BGŻ, Bank PBH, Bank Millennium, ING Bank Śląski oraz Noble Bank. Najwięcej można będzie zarobić na dostępnej w Banku BPH Lokacie Kurs na Złotego II, która przy 90-proc. gwarancji kapitału, wypłaci co najmniej 300 proc. tego, o ile umocni się złoty wobec euro.

Ale co jeśli klient przewiduje inaczej i chciałby zarobić na wzroście kursu? Owszem, może kupić na rynku walutę, ale po pierwsze narażony jest na koszty spreadu, które pochłoną znaczną część jego zysku, a po drugie – nie ma ochrony kapitału, która jest najważniejszą cechą produktów strukturyzowanych. Granie na rynku Forex to w ogóle zabawa ryzykowna przeznaczona tylko dla zaawansowanych.

Struktur nastawionych na kurs po prostu na rynku nie ma. Owszem, ci których stać na wyłożenie kilku milionów złotych mogą liczyć na to, że bank specjalnie na ich miarę „uszyje” produkt – dokładnie taki jaki sobie klient wymarzy. Ale takie osoby stanowią zdecydowaną mniejszość.

Źródło: Open Finance