Xelion: Rosnąca cena ropy powinna pomóc WIG20

A w piątek indeksy rozpoczęły sesję standardowo – spadkiem, którym po dużym wzroście bardzo często rozpoczyna się handel następnego dnia. Jednak bardzo szybko byki zabrały się do roboty i indeksy zaczęły rosnąć. Klasą dla siebie była para Prokom – Softbank. Zdecydowanymi liderami były spółki z indeksu MidWig i TechWig. Najwyraźniej gracze na rynku mniejszych spółek uwierzyli, że korekta się już skończyła. Gdyby tak rzeczywiście było (nie można tego wykluczyć) to świadczyłoby o bardzo dużej sile rynku, bo spadkowa fala C była szczątkowa.

Końcówka sesji zapowiadała się na bardzo słabą, bo na godzinę przed końcem sesji co prawda MidWig i TechWig były nadal bardzo silne, ale WIG20 wrócił do poziomu piątkowego zamknięcia. Byki jednak poradziły sobie bez problemów z tym osunięciem i fixing doprowadził do całkiem sporego wzrostu.

Dzisiaj rynki amerykańskie nie pracują, więc polskie rynki powinny być spokojne (najczęściej panuje wtedy marazm), ale nie zawsze tak jest, więc należy zachować dużą ostrożność, bo rynek jest teraz w bardzo optymistycznym nastroju i brak sesji w USA może zachęcić do ataku popytu. Bykom może pomóc drożejąca ropa. W czasie weekendu odbyły się konsultacje członków OPEC, którzy zastanawiają się, czy nie zwołać nadzwyczajnego posiedzenia kartelu. Chodzi oczywiście o zahamowanie spadku ceny ropy. Nie wiemy, co postanowią członkowie OPEC, ale już to, że się zastanawiają może być pretekstem do podniesienia ceny baryłki.

Święto w USA ograniczy aktywność graczy

W USA piątek był dniem przed długim weekendem, więc z góry można było założyć, że handel może być nieco dziwny. W Stanach również zaniepokojenie mogła wywołać eksplozja w ambasadzie USA w Atenach, ale też, tak jak w Europie, nie było go widać. Zapewne dlatego, że zamach był dziełem Greków, a nie mitycznej Al-Kaidy (mitycznej, bo uważam, że nie ma takiej scentralizowanej organizacji).

Dane makroekonomiczne były zróżnicowane. Raport o sprzedaży detalicznej pokazał to, co powinien by pokazać. Sprzedaż w grudniu wzrosła mocniej niż oczekiwano, co naprawdę nie powinno dziwić w sytuacji, kiedy w grudniu przypada szczyt sprzedaży przedświątecznej. Zawsze się zastanawiam, na jakich przesłankach Amerykanie opierają swoje prognozy. Wzrost całej sprzedaży był niewiele większy od prognoz (0,9 vs. 0,7 proc.), ale istotne było to, że sprzedaż bez samochodów wzrosła o 1 procent (oczekiwano wzrostu o 0,5 proc.). Ceny płacono w imporcie (bez ropy) wzrosły tylko o 0,4 procenta, co zmniejsza zagrożenie inflacją. Lekceważony przez rynek raport o zapasach w firmach pokazał, że sytuacja nie poprawia się. Drugi, kolejny miesiąc stosunek zapasów do sprzedaży pozostał na poziomie 1,30 (największym od lutego 2005).

Gracze reagowali oczywiście tylko na raport o sprzedaży. Kolejny raz podniósł on rentowność obligacji – jej wykres wygląda bardzo „byczo” i wydaje się, że rynek zrezygnował już z idei szybkiego obniżenia stóp. Wydawało się, że w panującej, prodolarowej atmosferze rynek walutowy zareaguje znacznym wzmocnieniem dolara, ale tym razem ta się nie stało. Owszem, kurs EUR/USD gwałtownie po publikacji danych o sprzedaży spadł, ale bardzo szybko równie gwałtownie ruszył do góry. Najwyraźniej część graczy zamykała przed trzydniowym weekendem zyskowne krótkie pozycje. Ten ruch nie miał nic wspólnego z fundamentami.

Pozwolił on jednak na uruchomienie popytu na rynku surowców. Ropa i tak była już skazana na odbicie, więc nic dziwnego, że zdrożała o 2 procent. Złoto od pewnego czasu już tylko czekało na najmniejsze choćby osłabienie dolara, więc nic dziwnego, że cena też poszła w górę o 2 procent. Bardzo słabo zachował się miedź (spadek o 2 procent) korygując poprzednie wzrosty, Rynek tego metalu jest bardzo niedźwiedzio nastawiony.

Rynek akcji nadal rósł, co usiłowano wytłumaczyć na kilka, czasem bardzo dziwnych sposobów. Faktem jest, że trudno to było logicznie wyjaśnić skoro po czwartkowym ostrzeżeniu o 10 procent spadał kurs AMD prowadząc za sobą kurs Intela. Pozostałe segmenty rynków jednak nie zwracały uwagi na to, że ostrzeżenia producenta półprzewodników zawsze świadczą o słabości gospodarki. Rosły ceny akcji w sektorze surowcowym (wcale nie tak znowu mocno przecenionym) i sprzedaży detalicznej. Każdy pretekst w tej fazie jest dobry, żeby prowadzić rynek do góry. Efekt stycznia, czyli ładowania portfeli najbardziej obiecującymi akcjami, trwa w najlepsze.

W poniedziałek rynki w USA nie pracują (Dzień Martina Lutera Kinga), więc i na innych rynkach powinno być spokojnie. Czasem jednak zmniejszona aktywność inwestorów nie przeszkadza w całkiem poważnych ruchach rynków (tak było w nocy w Azji, gdzie indeksy wyraźnie wzrosły). Tym razem raczej w Europie tak być nie powinno, bo w kolejnych dniach dostaniemy wiele raportów makroekonomicznych i raportów spółek, więc gracze powinni zając pozycję wyczekującą. Nie należy spodziewać się reakcji po publikacji danych o produkcji przemysłowej w Eurolandzie, ani po konferencji prasowej Jean-Claude Tricheta w Ljubljanie – miał okazję w ostatnim tygodniu po posiedzeniu ECB, żeby w pełni przedstawić swoje poglądy.