Xelion: Spadek bez większych konsekwencji

Nie pomagały naszej walucie dane makro. Co prawda w kwietniu stopa bezrobocia spadła do 13,7 procenta (oczekiwano takiego spadku), ale sprzedaż detaliczna wzrosła tylko o 15,1 procenta. Oczekiwania były znacznie wyższe (19 – 20 procent), więc rynki były z pewnością niezbyt takim danymi zachwycone. Jak widać niższa od prognoz była zarówno dynamika produkcji jak i sprzedaż detaliczna, co sygnalizuje, że dynamika wzrostu gospodarczego bardzo powoli, ale jednak maleje.

Dzisiaj większość inwestorów w dużych krajach UE i w USA odpoczywa, więc aktywność graczy na rynku walutowym będzie niewielka. Co prawda na małym wolumenie można doprowadzić do dużych ruchów, ale najbardziej prawdopodobne jest, że po różnych, dziwnych i gwałtownych ruchach dojdzie po prostu do uspokojenia. Być może sprawdzimy jednak, czy ostatnie osłabienie złotego miało coś wspólnego politycznymi zawirowaniami na Ukrainie. W czasie weekendu prezydent z premierem znowu się dogadali, a wybory mają się odbyć 30 września. Jeśli złoty dzisiaj wzmocni się i to bardziej niż inne waluty regionu to będzie sygnałem, że Ukraina miała wpływ na rynek. Tak czy inaczej jest szansa na dalsze umocnienie.

Na GPW w piątek przed południem panowały minorowe nastroje. Nie pomagało nawet oczekiwanie na korekcyjny wzrost indeksów w USA (taki początek sesji zapowiadał wzrost kontraktów na amerykańskie indeksy), ani względny spokój panujący na rynkach Eurolandu. Można to jednak wytłumaczyć tym, że w czwartek indeksy w Eurolandzie spadły, a nasze wzrosły, więc rynek po prostu wracał do szeregu. Ciekawostką piątkowej sesji był debiut Immoest, austriackiego dewelopera. Kurs w stosunku do oferty pierwotnej rósł tylko o 5 procent, co mogło sygnalizować, że polscy inwestorzy bardziej wierzą w perspektywy rozwoju lokalnych spółek budowlanych. W drugiej części sesji nastroje na rynku trochę się poprawiły, ale nie widać było wielkiej chęci do kupna akcji. Indeksy spadły, ale nie miało to żadnego znaczenia prognostycznego.

Dzisiaj mamy mały problem, bo brak inwestorów zagranicznych i święto w USA, Niemczech i Wielkiej Brytanii powinno doprowadzić do kompletnego marazmu. Jednak czasem bywa tak, że nasze fundusze atakują wykorzystując mały wolumen. Jest na to dzisiaj szansa, bo przecież w piątek mocno zdrożała miedź i ropa. Gdyby indeksy jednak dzisiaj nie wzrosły (przekonująco) to bardzo źle by to o rynku świadczyło.

Piątkowy powrót fuzjomanii w USA

W piątek rano na giełdach europejskich nadal panował pesymizm. Indeksy osuwały się. Nie pomagał nawet wzrost kontraktów na amerykańskie indeksy zapowiadający pozytywny początek sesji w USA. Na rynku walutowym gracze usiłowali doprowadzić do korekty kursu EUR/USD, ale widać było, że byki są słabe. Im bliżej było jednak rozpoczęcie sesji w USA tym większy był popyt na akcje i tym słabsze euro.

O piątkowej sesji w USA niewiele można powiedzieć. Gracze myśleli już chyba tylko o 3 dniowym weekendzie, więc aktywność znacznie spadła. Rynek obligacji skończył działanie dwie godziny wcześniej niż zwykle, co wpływało na zmniejszenie zainteresowania handlem również na innych rynkach. Najważniejszym wydarzeniem miała być publikacja raportu o kwietniowa sprzedaż domów na rynku wtórnym. Okazało się, że również ten raport zaskoczył, ale nie tak jak ten czwartkowy (sprzedaż nowych domów). Sprzedaż spadła o 2,6 procenta do poziomu najniższego od 4 lat. Nieznacznie spadła też mediana cenowa (0,8 proc.), ale nie ma nic za darmo – aż o 10,4 proc. m/m i 23 procent r/r wzrosły zapasy niesprzedanych domów. Z raportów o sprzedaży domów wynika, że duży spadek ceny (nowe domy) zmniejszył trochę zapasy domów na sprzedaż, bo deweloperzy po prostu spuścili z tonu. Prywatni właściciele domów upierają się jednak ciągle przy wysokich cenach i dlatego rosną zapasy niesprzedanych domów i spada realna sprzedaż.

Takie dane nieznacznie osłabiły dolara, a to z kolei doprowadziło do wzrostu ceny kontraktów na miedź (aż o 4 procent, co mogło bardzo dziwić), ropy (tym razem trochę staniała ropa Brent, ale o blisko 1,5 procent wzrosła ropa WTI) i złota (kosmetycznie). Rynek akcji otrząsnął się z czwartkowego, spadkowego nastroju i gracze znowu wrócili do ekscytowania się fuzjami. Fuzjomania jest poważnym schorzeniem tego rynku. Coca-Cola poinformowała, że kupuje za 4,1 mld USD Glaceau (producent wzbogaconej witaminami wody). NASDAQ zgodził się kupić skandynawski parkiet OMX, a UBS poinformował, że Archstone-Smith, druga co wielkości firma zajmująca się wynajmem apartamentów, może być celem przejęcia. Indeksy rosły, ale mimo tego już na dwie godziny przed końcem sesji praktycznie nic się nie działo. Sesja sygnalizuje jednak, że można spokojnie zapomnieć o piątku i bez specjalnego niepokoju czekać na wtorek.

Poniedziałek jest dziwnym dniem, bo w USA, Wielkiej Brytanii i Niemczech giełdy nie pracują z powodu Dnia Pamięci i Zielonych Świątek. Zanosi się więc na spokojny handel na działających rynkach – przede wszystkim chodzi o waluty. Wydaje się prawie pewne, że indeksy będą lekko rosły zachęcone piątkowym zachowaniem rynków amerykańskich. Rano klasą dla siebie były rynki chińskie, indeks Shanghai Composite rósł ponad 2 procent, a indeks akcji B (ten, który parę dni temu tak gwałtownie spadał) rósł o ponad 5 procent kontynuując piątkowy, ponad 8 – procentowy wzrost.