Na rynek ropy mogły wpłynąć dane o zapasach. Okazało się, że zmiana zapasów ropy i paliw w USA nie była jednoznaczna. Zapasy ropy wyraźnie spadły, ale benzyny bardzo wzrosły. Nie na to czekały byki. Nic dziwnego, że cena ropy po publikacji danych spadła ze 120 do 117 dolarów, ale potem nastąpił mozolne odrabianie strat. Udało się zakończyć dzień całkowicie neutralnie. Taki zachowanie rynku ropy bardzo się oczywiście podobało graczom na rynku akcji. Poza tym po wtorkowej sesji raport opublikował Cisco. Był lepszy od oczekiwań, a prognozy na ten rok były takie, jak tego spodziewali się analitycy. Ten raport poprowadził do góry indeks NASDAQ (tak jakby Cisco było całym rynkiem). Spółkom wysokich technologii pomagała też pogłoska o planie uruchomienia przez Microsoft skupu własnych akcji. Inwestorzy otrzymywali jednak również złe informacje. Freddie Mac poinformował o kwartalnej stracie w wysokości 821 mln dolarów (trzy razy więcej niż oczekiwano). Ta informacja doprowadziła do kilkunastoprocentowych spadków ceny akcji Freddie Mac i Fannie Mae. Na osłodę dla posiadaczy akcji z sektora finansowego Ambac Financial (ubezpieczyciel obligacji) opublikował raport kwartalny, który się rynkowi spodobał.
Indeksy przez 1,5 godziny osuwały się, co było niczym innym jak normalną realizacją zysków po wtorkowym, bardzo dużym wzroście, ale potem ruszyły na północ. Nie było powodów do sprzedaży akcji, wiec zaczęto je kupować. Na 1,5 godziny przed końcem sesji NASDAQ rósł już prawie o jeden procent, a indeks S&P 500 zabarwił się na zielono, a potem nadal rósł. Po bardzo dużych wzrostach z wtorku takie zamknięcie jest sukcesem byków, które pewnie trzymają stery w ręku.
Czwartek to kolejny dzień, w którym bardzo ważny dla rynków bank centralny (tym razem ECB) poinformuje o podjętych decyzjach. O swojej decyzji poinformuje też Bank Anglii, ale gdyby nawet bardzo zaskoczył i stopy zmienił to wpływ na zachowanie rynków będzie krótkotrwały. ECB stóp w strefie euro nie podniesie, ale z całą pewnością Jean-Claude Trichet, jego prezes, będzie straszył inflacją podczas konferencji prasowej. Nie można jednak wykluczyć, że będzie mniej „jastrzębi” niż się tego oczekuje dlatego, że ostatnio surowce gwałtownie taniały. W tej sytuacji może się okazać, że gracze zostaną mile zaskoczeni.
W środę ciekawe rzeczy działy się na naszym rynku walutowym. Złoty nadal od początku dnia tracił do obu walut. Ciekawostką było to, że nie miało znaczenia, czy kurs EUR/USD spadał, czy rósł – nasza waluta w każdym układzie słabła. Kropkę nad i postawił wicepremier Waldemar Pawlak, który wyłamał się z frontu zadowolonych z siły złotego urzędników. Powiedział, że „jest dobry czas na rozmowę o mechanizmach mogących zatrzymać umocnienie złotego”. Powiedział też, że silny złoty szkodzi gospodarce. Można powiedzieć: wreszcie. Wreszcie coś się dzieje. Pytanie tylko, czy nie będzie to jedynie wypowiedź, bo takie z usta wicepremiera słyszałem już na dużo wyższych poziomach. Jeśli za tą wypowiedzią nic nie pójdzie to szybko zostanie zapomniana.
Na GPW WIG20 był w środę znowu blisko kluczowego oporu na poziomie 2.750 pkt. i do tego był wykupiony, co bardzo utrudniało byczy atak. Niespecjalnie mnie wiec zdziwiło, że po otwarciu indeks opór zaatakował i prawie natychmiast się cofnął. Takie odbicie wzmogło podaż i rozpoczęła się korekta. Tym razem jej skalę ograniczał rosnący kurs KGHM (korekta dużych spadków). Najbardziej ważył na indeksach spadek ceny akcji PKN i PGNiG. Niewykluczone, że nie tylko technika szkodziła posiadaczom akcji. W prasie ukazały się informacje o bardzo dużym odpływie kapitałów z TFI. To mogło doprowadzić do przeceny.
W samo południe publikacja bardzo słabych danych o niemieckich zamówieniach fabrycznych i raport Freddie Mac osłabiły giełdy europejskie, co automatycznie zwiększyło skalę spadku indeksów na GPW. Nawet jednak, kiedy nastroje w Europie zaczęły się poprawiać to u nas trwała przecena, a dobił indeks WIG20 fixing, który obniżył indeks aż o 30 punktów. Ciśnie się na usta znane: „powinni tego zakazać”. Wynik jest co najmniej dziwaczny: spadek o ponad dwa procent. Jest jednak jeden plus: wychłodziły się oscylatory i indeks mogą znowu rosnąć.