Xelion: Trwa hossa małych spółek

W środę teoretycznie spore znaczenie dla rynku walutowego może mieć przetarg obligacji pięcioletnich uważanych za najbardziej wiarogodny wskaźnik stanu rynku długu. Jednak czekanie na posiedzenie FOMC nie pozwoli naszej walucie na poważniejsze reakcje. Tak naprawdę losy złotego i innych walut rozstrzygną się dopiero po 19.15, kiedy to gracze rozstrzygną, jak chcą interpretować treść komunikatu FOMC.

Popatrzmy teraz na GPW. Wtorkowe otwarcie sesji przyniosło korektę fixingowego wzrostu indeksów z poniedziałku. Wydawało się, że nie było to jednak nic poważnego, bo gracze po prostu czekali na rozwój sytuacji, a wtedy popyt odsuwa się w dół. Jednak stałe pogarszanie sytuacji na giełdach europejskich doprowadziło już przed południem do jednoprocentowego spadku. Publikacja, wcale nie tak znowu jednoznacznych danych z amerykańskiego rynku nieruchomości skalę spadków zmniejszyła, ale było to zmniejszenie nieznaczne i szybko zniknęło jak tylko jen zaczął się wzmacniać. Koniec sesji był jednak po prostu nijaki. Zmiany indeksów były kosmetyczne i nic nieznaczące.

Trzeba jednak zauważyć, że mWIG40 naruszył już szczyt wszech czasów, indeks cenowy go już dawno pobił, a WIG nadal jest w kanale trendu wzrostowego. Tylko WIG20 się ociąga, ale i na niego powinna przyjść kolej. Indeks w Szanghaju, od którego rozpoczęła się marcowa przecena na giełdach przez te 3 tygodnie odrobił już wszystkie straty, a nastroje w USA są bardzo pro-wzrostowe. Jeśli nie pojawi się zupełnie nowy impuls prowokujący do wyprzedaży akcji to i u nas WIG20 będzie rósł. Być może nawet dzisiaj nie będzie czekał na FOMC, a gracze postanowią wyprzedzić to wydarzenie tak jak wczoraj zrobili to Amerykanie.

Czekamy na komunikat FOMC

We wtorek od rana na rynkach utrzymywała się niepewność. Kurs EUR/USD stabilizował się, ale jen nadal tracił, co powstrzymywało podaż na rynkach akcji. Niepewność była spora, bo rano indeksy w Eurolandzie spadały. Jednak dobry początek sesji w USA doprowadził wpierw do powrotu indeksów na poniedziałkowe poziomy, a w końcu nawet do sporego ich wzrostu. Europejczycy ciągle zapatrzeni są w Amerykanów i pozbawienie własnego osądu sytuacji.

W USA rynki przygotowywały się we wtorek do posiedzenia FOMC. Każdy rynek poszedł swoją drogą, ale widać było, że gracze na rynku akcji są optymistami. Mają zapewne rację, bo trudno oczekiwać, żeby FOMC odważył się zaszkodzić rynkowi. Poza tym pretekstem dla podtrzymania popytu był też raport z rynku nieruchomości. Tak naprawdę dane te były niejednoznaczne. Okazało się, że w lutym ilość rozpoczętych budów domów wzrosła zdecydowanie mocniej niż oczekiwano, bo aż o 9 procent. Jednak ilość zezwoleń na budowę spadła o 2,5 procenta. Oczywiste jest, że te dane niezbyt dużo mówią o rynku, bo przecież można obawiać się, że większa ilość domów powiększy po prostu znacznie pulę tych niesprzedanych. Tak naprawdę na tym rynku, w kontekście jego wpływu na cała gospodarkę, liczy się sprzedaż, a przede wszystkim cena.

Ciekawy był wpływ tych „dobrych” danych na rynek walutowy i obligacji. Dolar stracił (nieznacznie, a w końcu dnia nawet straty odrobił) a rentowność obligacji spadła (cena wzrosła). Osłabienie dolara da się wytłumaczyć oświadczeniem szefa Ludowego Banku Chin, który zapowiedział, że Chiny nie będą zwiększały swoich oficjalnych rezerw, a nadwyżkę przesuną do nowej agencji, która ma się zająć jej wykorzystaniem. Wynika z tego, że Chiny będą kupowały mniej obligacji amerykańskich (agencja ma nie inwestować w papiery wartościowe), a to zmniejszy popyt na dolary. Tyle tylko, że na takie dictum dolar powinien tracić naprawdę poważnie, a obligacje powinny tanieć (skoro mniej będą ich kupowali Chińczycy). Dziwne to było zachowanie i tylko czekaniem na FOMC można je wytłumaczyć. Nieznaczne zmiany kursu dolara dały wolną rękę rynkowi surowców. Cena ropy spadła w oczekiwaniu na dane o zapasach w USA. Miedź i złoto kosmetycznie zdrożały. W niczym to nie zmieniło obrazu rynków.

Wzrost indeksów giełdowych zdecydowanie wynikał z oczekiwania na pogłaskania po głowie przez FOMC. Nie zaszkodził nawet rynkowi spadek ceny ropy ani obniżenie prognozy zysku przez Halliburton. Optymizm był tak duży, że wyraźnie rósł kurs Oracle przed publikacją raportu kwartalnego. Pomagały również bykom podniesienia rekomendacji (na przykład przez Morgan Stanley dla Juniper) i spekulacje odnośnie kolejnych fuzji i przejęć (na przykład AIG podobno ma przejąć Prudential). Indeks S&P 500 pokonał bez problemów opór i wyrysował zapowiadającą wzrosty formację podwójnego dna. Potrzebne jest potwierdzenie, ale optymizm jest tak duży, że trudno będzie go w środę przytłumić.

Po sesji raport kwartalny opublikowały Oracle i Adobe. Gracze byli z nich zadowoleni i w handlu posesyjnym kursy spółek wzrosły. Dzięki temu wzrósł również AHI (indeks handlu posesyjnego. Co prawda kontrakty na amerykańskie indeksy rano nieznacznie spadały, ale te raporty kwartalne są zapowiedzią niezłej sesji – o ile nic złego w czasie dnia się nie wydarzy.

Dzisiaj przed południem dowiemy się jak głosowali uczestnicy ostatniego posiedzenia Banku Anglii. Zdarza się, że nieoczekiwana zmiana ilości „gołębi” lub „jastrzębi” wywołuje ruchy na rynku funta, które przekładają się na zmiany kursu EUR/USD. Nie przypuszczam jednak, żebyśmy dzisiaj takie ruchy zobaczyli. Wszyscy czekają na komunikat po posiedzeniu amerykańskiego FOMC, więc wszelkie pomniejsze impulsy zostaną zlekceważone. Takim pomniejszym impulsem są na przykład dane o tygodniowej zmianie zapasów paliw w USA.

Fed oczywiście stóp nie zmieni, ale tym, co może wpłynąć na rynek jest jego komunikat. Już obecnie rynek opcji sygnalizuje, że może dojść w tym roku nawet do trzech obniżek stóp, więc gracze z pewnością spodziewają się złagodzenia języka komunikatu. Jeśli weźmie się pod uwagę sytuację panującą na rynku nieruchomości to nie jest to nadzieja bezpodstawna. Tyle tylko, że inflacja bazowa nie spada, a to nie będzie zachęcać członków FOMC do złagodzenie stanowiska. W tej sytuacji należy oczekiwać zupełnie nijakiego komunikatu. Jednak gracze zawsze znajdą coś, co potraktują jako przesłankę pozwalającą stawiać prognozy odnośnie polityki monetarnej. Trudno powiedzieć, co to będzie, ale zakładam, że byki zrobią wszystko, żeby komunikat wpłynął pozytywnie na rynek akcji.