Faktycznie jednak do kieszeni przedsiębiorców i polskich rodzin trafiło znacznie mniej pieniędzy. Tak duży wzrost zadłużenia wynika z gwałtowanego osłabienia złotego.
W miarę jak złoty traci na wartości, rosną nasze stare długi we frankach czy dolarach. Nowych zaciągamy o połowę mniej niż jeszcze pół roku temu – wynika z przedstawionych wczoraj danych Narodowego Banku Polskiego.
Jak policzył Andrzej Halesiak, dyrektor departamentu analiz ekonomicznych BPH, w przypadku kredytów dla przedsiębiorstw z 5,3 mld zł aż 4 mld zł przypada na efekt kursowy. W przypadku kredytów dla osób fizycznych słabnący złotych pożarł aż 9,5 mld zł.
W styczniu bowiem złoty osłabił się do franka szwajcarskiego 6,5 proc., do euro ponad 7 proc. A większość kredytów dla klientów indywidualnych stanowią kredyty hipoteczne właśnie w szwajcarskiej walucie. Firmy natomiast często finansują się w euro – wyjaśnia analityk.
W kolejnych miesiącach możemy być świadkami spadku wartości kredytów dla firm. – W styczniu, podobnie jak w grudniu, banki wypłacały jeszcze przedsiębiorstwom transze kredytów, na które umowy podpisane były w połowie lub na początku ubiegłego roku – mówi Marcin Mróz, główny ekonomista Fortis Banku.
– Deklaracje, że przestają finansować firmy, banki złożyły w grudniu. Sądzę, że wyraźny spadek akcji kredytowej zobaczymy w kolejnych miesiącach – dodaje. Wyjaśnia, że w instytucjach finansowych od złożenia deklaracji do wprowadzenia ich w życie zwykle mija kilka tygodni.
Wartość depozytów dla firm spadła natomiast o ponad 4 mld zł. Zdaniem analityków jest to wynik tego, że firmy coraz częściej muszą ruszać oszczędności, by finansować bieżącą działalność i często też pokrywać straty na nietrafionych transakcjach walutowych, tzw. opcjach.
Rośnie za to wartość depozytów od klientów indywidualnych. W styczniu złożyliśmy na lokatach prawie 10 mld zł.
– Na wzrost skłonności do oszczędzania wpływa wysokie oprocentowanie depozytów. Myślę, że nadal lokaty będą bardzo atrakcyjne i że obniżki stóp procentowych będą miały na nie tylko niewielki wpływ – twierdzi Mróz.
Bankowcy zaś podkreślają, że nie mają wyjścia. Muszą oferować atrakcyjne oprocentowanie lokat. To jedyny sposób pozyskania pieniędzy na kredyty.
– Nawet jeśli jakiemuś bankowi udałoby się uplasować emisję obligacji na rynkach zagranicznych, to musiałby zapłacić za nie kilka punktów procentowych więcej od oprocentowania papierów skarbowych (obecnie papiery naszego rządu oprocentowane są na 4-6 proc.).
Biorąc pod uwagę koszt przygotowania samej emisji, znacznie bardziej opłaca się nam oferować wysokie oprocentowanie lokat – mówi Bogusław Kott, prezes Banku Millennium. Choć oczywiście przyznaje, że lokaty na 8 proc. i więcej już się skończyły. Teraz oprocentowanie oscylować będzie pomiędzy 5 a 6 proc.
Rośnie za to wartość depozytów od klientów indywidualnych. W styczniu złożyliśmy na lokatach prawie 10 mld zł.
– Na wzrost skłonności do oszczędzania wpływa wysokie oprocentowanie depozytów. Myślę, że nadal lokaty będą bardzo atrakcyjne i że obniżki stóp procentowych będą miały na nie tylko niewielki wpływ – twierdzi Mróz.
Bankowcy zaś podkreślają, że nie mają wyjścia. Muszą oferować atrakcyjne oprocentowanie lokat. To jedyny sposób pozyskania pieniędzy na kredyty.
– Nawet jeśli jakiemuś bankowi udałoby się uplasować emisję obligacji na rynkach zagranicznych, to musiałby zapłacić za nie kilka punktów procentowych więcej od oprocentowania papierów skarbowych (obecnie papiery naszego rządu oprocentowane są na 4-6 proc.).
Biorąc pod uwagę koszt przygotowania samej emisji, znacznie bardziej opłaca się nam oferować wysokie oprocentowanie lokat – mówi Bogusław Kott, prezes Banku Millennium. Choć oczywiście przyznaje, że lokaty na 8 proc. i więcej już się skończyły. Teraz oprocentowanie oscylować będzie pomiędzy 5 a 6 proc.
Beata Tomaszkiewicz, Łukasz Pałka