„Statystyczny Polak nie zadłuża się zbyt chętnie. Na jednego mieszkańca naszego kraju przypada około 1,6 tys. euro kredytu (licząc tylko kredyty dla gospodarstw domowych). Natomiast przeciętny Niemiec jest winien bankom ponad 13 tys. euro. Ale Polacy coraz bardziej dostrzegają uroki zaciągania kredytów. W lipcu wzrost wartości zadłużenia gospodarstw domowych przekroczył 40 proc. rok do roku i jest najwyższy od 2000 r. A w skali miesiąca wzrost wyniósł 3,9 proc., najwięcej od 14 miesięcy.” – podaje gazeta.
„Dwie podwyżki stóp procentowych, w tym roku to za mało, by ograniczyć aktywność kredytobiorców” – mówi ekonomista BPH Marcin Mrowiec. A Andrzej Bratkowski, główny ekonomista Pekao przypomina, że jeden miesiąc to za mało, by zaobserwować efekty podwyżek.
„W sytuacji powszechnego przekonania, że ceny mieszkań będą rosły, wiele osób zaciąga kredyt, by wcześniej kupić mieszkanie. Dwie podwyżki łącznie o 0,5 pkt proc. nie zmienią ich decyzji” – mówi Bratkowski.
Lecz nawet jeżeli RPP będzie kontynuowała podwyższanie kosztów kredytu (czego oczekuje większość ekonomistów), wątpliwe, by odstraszyło to Polaków od zapożyczania się. „Różnica w zadłużeniu gospodarstw domowych między Polską a krajami rozwiniętymi wciąż jest duża, dlatego wartość kredytów w naszym kraju będzie prawdopodobnie rosła jeszcze długo” – mówi ekonomista Pekao.
Największym zainteresowaniem cieszą się kredyty hipoteczne. W okresie od stycznia do maja banki udzieliły klientom indywidualnym ponad 22 mld zł takich kredytów. Oznacza to wzrost o ok. 60 proc. Prognozy na koniec tego roku mówią o ponad 54 mld zł udzielonych kredytów hipotecznych.
Więcej na temat w „Rzeczpospolitej”.