W związku z wrzawą, jaką wywołała sytuacja najpierw na amerykańskim, a później na światowych rynkach kredytów hipotecznych, banki zostały zmuszone do zmiany polityki kredytowej. Warunki udzielania kredytów zaostrzono do tego stopnia, że kobiety w ciąży mają dziś poważny problem z finansowaniem kupna mieszkania.
O problemach z kredytami dla przyszłych matek napisał m.in. The New York Times. Dziennik opisał przypadek kobiety, która po pozytywnej weryfikacji kredytowej, tuż przed końcowym etapem ubiegania się o środki z banku otrzymała informację o nagłej zmianie decyzji. Powód: pracownik bankowy ustalił, że kobieta spodziewa się dziecka (pożyczkodawcy nie mają prawa pytać wprost, czy kobieta jest w ciąży). A skoro tak, to – jak przeczytała w uzasadnieniu decyzji banku wnioskująca o kredyt – jej zarobki w kolejnych trzech latach nie będą stabilne, co może zaburzyć regularne spłacanie zobowiązania.
>>> Kredyt hipoteczny – będzie nieco trudniej
Nadchodzące trzy lata to dziś minimum brane pod uwagę przy udzielaniu kredytu przez amerykańskie instytucje. Na pozytywną decyzję liczyć mogą jedynie ci, w przypadku których istnieje duże prawdopodobieństwo stabilności zarobków właśnie w takim okresie. Kobieta w ciąży planująca urlop macierzyński, kobieta otrzymująca zasiłek macierzyński nie daje takiej gwarancji. Jak argumentują banki, środki z ubezpieczenia wypłacane świeżo upieczonym matkom, choć zasilają domowy budżet regularnie, napływają przez okres krótszy niż trzy rozpatrywane lata. Dalsza przyszłość stoi natomiast pod znakiem zapytania. Choć naturalnym wydaje się powrót matki do pracy i otrzymywanie pełni wcześniejszego wynagrodzenia, banki nie godzą się, by przy ocenie występujących o kredyt kobiet w ciąży brać pod uwagę ich stałe wynagrodzenie. Skoro kobiet nie ma w pracy, kontraktowe wynagrodzenie nie ma znaczenia – brzmi stanowisko instytucji kredytujących.
Receptą, zdaniem banku, może być wystąpienie o kredyt wspólnie z partnerem, którego dochód jest stabilny i nie zmieni się w najbliższym czasie albo też ponowne wystąpienie o kredyt po powrocie świeżo upieczonej matki do pracy.
Taki wymiar polityki kredytowej szybko zbulwersował opinię publiczną. Zwłaszcza, że wiele osób potrzebuje kredytu właśnie w okresie poprzedzającym przyjście potomka na świat, bo z tym faktem wiąże się zamiana domu na większy. Amerykański Departament Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast przeprowadzi postępowanie, które pomoże ustalić, czy stosowane przez banki obostrzenia nie są przejawem dyskryminacji.
>>> Chcesz tańszy kredyt? Zapytaj za co bank obniża marżę
Ci, których niedawno oskarżano o nadmierne rozdawnictwo kredytów, dziś bronią się przywołując wytyczne dla rynku przygotowane po bolesnych doświadczeniach przez Fannie Mae i Freddie Mac. Rzecznik tej pierwszej instytucji odpiera zarzuty o dyskryminacji tłumacząc, że „nie ma odgórnej zasady nakazującej odmawiać kobietom w ciąży kredytów. Jeśli kobieta zapewni bank, że wkrótce powróci do pracy na wcześniejszych warunkach – z wzięciem kredytu nie powinno być problemu. Wystarczy zaświadczenie od lekarza prowadzącego z datą powrotu matki do pracy oraz pisemna deklaracja pracodawcy o powrocie pracownicy na stanowisko w konkretnym terminie i przewidzianym dla niej wynagrodzeniu.” Rodzi się więc pytanie, czy zalecenia wobec banków nie są odczytywane zbyt dosłownie. Jeśli stanowisko kredytodawców nie zmieni się, na mocy tych samych zasad wkrótce problemy mogą mieć inni pracownicy tymczasowo nieobecni w pracy.
Źródło: Bankier.pl