Dzisiaj, aby w sklepie zapłacić kartą, trzeba ją wręczyć sprzedawcy, by ten „przejechał” paskiem magnetycznym w czytniku terminala. Każdy, kto często płaci kartami wie, że jest to długa i pracochłonna procedura. Niedługo jednak sytuacja ta ulegnie zmianie. Ze Stanów Zjednoczonych do Europy dotarła bowiem technologia kart zbliżeniowych. Prawdopodobnie już niedługo pojawi się także w Polsce.
Karta zbliżeniowa to zwykła karta płatnicza, wyposażona w chip, który dzięki specjalnej technologii komunikuje się bezprzewodowo z czytnikiem kart. Efekt jest podobny jak w przypadku np. Warszawskiej Karty Miejskiej czy kart dostępowych do pomieszczeń. Wystarczy zbliżyć kartę na około 10 cm do umieszczonego w kasie czytnika by dokonać płatności.
Dodatkowo, w przypadku płatności na niewielkie kwoty (np. w USA do 25$) nie jest konieczne wprowadzanie kodu PIN ani podpisanie rachunku, a cała transakcja polega tylko na zbliżeniu karty. Jest to szybka i bezpieczna procedura. Ważne jest także to, że klient cały czas pozostaje w posiadaniu karty i nie traci jej z rąk ani na chwilę. Zabezpieczaniem przed oszukańczymi transakcjami na kwoty poniżej 25$ w razie utraty karty jest pełne ubezpieczenie. Gwarantuje ono, że posiadacz nie poniesie żadnych konsekwencji finansowych w razie zgubienia lub kradzieży karty.
Karty zbliżeniowe wprowadziły już zarówno MasterCard – jako PayPass, jak i Visa pod nazwą Visa Wave. W Polsce karty zbliżeniowe powinny pojawić się w 2007 roku. Aby jednak wprowadzić karty zbliżeniowe, polskie banki musza najpierw wyposażyć swoje karty w chipy. Dotychczas chipy wprowadziło kilka banków m.in BPH, Kredyt Bank i Lukas Bank, lecz tylko jeden bank – BZ WBK, wyposażył w tę technologię wszystkie swoje karty.